Reklama

ROKOKO - POEZJA POLSKA

Tak jak dla poetów tworzących w obszarze poetyki klasycyzmu – umiar i harmonia, a dla pisarzy nurtu sentymentalnego – czułość; tak dla tych, którym bliskie były ideały rokoka, nadrzędną kategorią estetyczną stał się gust. I choć literatura pozostająca w tej właśnie stylistyce nie była u nas szczególnie bogato reprezentowana, warto bliżej przyjrzeć się kilku zjawiskom czyniącym przybyły z wersalskiego dworu prąd kulturowy obecnym w rodzimym piśmiennictwie. Po raz kolejny musi pojawić się tu zatem nazwisko Czartoryskich, a zwłaszcza osoba księżnej Izabeli, rezydującej w okresie przedpuławskim w znajdujących się na obrzeżach stolicy Powązkach – z których to uczyniła posiadłość naśladującą architekturą, wystrojem, ale i propagowanymi tam wzorcami literackimi, ogrodowo-pałacowe sanktuaria rokoka francuskiego. Miejsce to opiewane było przez wielu ówczesnych twórców, by wspomnieć tylko Trembeckiego, autora poświęconego Powązkom poematu opisowego, czy Kniaźnina. W jednym z wcześniejszych jego wierszy padają frazy znaczące dla zdefiniowania rokokowej estetyki:Jakaż to ręka, nie do mojej wiary,Tu rozsypała swe czary?Dowcipny pędzel, igła znakomita,Ten dziwi oko, ta chwyta.Smak, twórca wdzięku, co sztukę zacienił,Lubość z użytkiem ożenił.Wdzięk, smak, wskazywana przez pisarza lubość – to pojęcia, jakie specyficzny gust rokoka, także w literaturze, kształtowały. Elementy podobnego obrazowania można było spotkać, co wcześniej tu sygnalizowano, u niemałej liczby poetów okresu stanisławowskiego (z Naruszewiczem na czele), nie stanowiły one jednak o tym, co najistotniejsze w lirycznej twórczości każdego z nich. Zgoła inaczej ma się rzecz z rówieśnikiem Kniaźnina – Józefem Szymanowskim (1748-1801), długoletnim przyjacielem rodziny Czartoryskich, a przy tym postaci znaczącej w literacko-towarzyskiej Warszawie międzyrozbiorowego dwudziestolecia. Pośród niewielu pozostawionych przez niego tekstów znajdują się Listy o guście, czyli smaku (1779), dzieło, któremu przypisuje się rangę pierwszej w Polsce rozprawy przynoszącej teoretyczny ogląd literatury rokoka. Zawarte tam spostrzeżenia koncentrują się na nadaniu temu nurtowi piśmiennictwa charakteru wyrafinowanej językowo i intelektualnie zabawy. Smak tedy doskonały – pisał Szymanowski – te trzy [czułość, delikatność, trafność] w sobie koniecznie zawierać powinien zalety. Wykorzystanie przez twórcę tak określonych predyspozycji miało sprawiać, że jego tekst doskonałą pięknością utrzymywałby umysł w zachwyceniu, dawał tym samym czytelnikowi rozkosz. „Czułość” nie oznaczała tu skłonności do uniesień, współgrała ona z subtelnością oryginalnej (nowości szukającej) obserwacji, przede wszystkim zaś podporządkowana była – stanowiącej ostateczne kryterium oceny wartości utworu – trafności, zakresem pojęcia przypominającej zresztą nieco klasycystyczną stosowność. Podobieństw pomiędzy obiema estetykami nie było jednak dużo, i nie chodzi tu tylko o antynormatywne uwagi autora Listów. Tak rozumiana elitarność słowa pozostawała bowiem w konflikcie z uprawianą przez przedstawicieli klasycyzmu literacką dydaktyką. Była to jedna z głównych – o ile nie najważniejsza – przyczyn tego, iż rokoko nigdy nie stało się w polskiej literaturze prądem tak ekspansywnym, jak sentymentalizm czy klasycyzm właśnie. Wśród poetów, których twórczość dość konsekwentnie próbowała poruszać się w obrębie rokokowej stylistyki, wyróżnić należałoby samego Szymanowskiego, przede wszystkim jako autora bezpretensjonalnych erotyków (1803), takich jak ten, jeden z kilku kierowanych do Zosi:Raz bez kochania podobać się chciałem,I to zabawa być miała;Zabawa, zabawa, czuciem się stała,W tem czuciu życia słodyczy doznałem.Tyś, luba Zosiu, szczęście me zrządziła,Tobie winienem, żem tkliwy;Byleś się Zosiu tylko odwróciła,Zniknie to szczęście, zniknie i szczęśliwy!Faktem jest jednak, że ani on, ani żaden z innych pisarzy kojarzonych z kulturą rokoka – pokroju Wojciecha Miera czy Walentego Gurskiego – nie ma miejsca w pierwszym szeregu postaci oświeceniowej poezji, bo nie sposób przecież jednoznacznie uznać za reprezentanta tego typu pisarstwa Tomasza Kajetana Węgierskiego, nawet jeśli wziąć pod uwagę występujące w jego tekstach (np. Co kto lubi) odwołania do hedonizmu, znajdujące wspólny mianownik z filozofią literatury rozumianej jako wysmakowana przyjemność. Zawarta w tej filozofii niechęć do moralizatorstwa, respekt dla indywidualizmu, jaki niosła ona ze sobą – skutkowały poznawczym relatywizmem. Poprzez dopuszczenie wielości punktów widzenia podważona została arbitralność odbioru świata. Stabilnemu porządkowi przeciwstawiano sceptycyzm co do szansy ogarnięcia rzeczywistości przez człowieka. Możliwość przeniesienia tych rozterek na poziom beletrystyki dostrzeżona została przez najgenialniejszego z naszych prozaików doby oświecenia, Jana Potockiego. Wspominamy tu o nim, mimo że wszystko, co napisał, powstało w obszarze języ ka francuskiego, a tym samym nie sposób z przekonaniem wyrokować, iż jest to twórczość mieszcząca się w pojęciu literatury polskiej. Z drugiej strony, Potocki zachowywał silne związki z kulturą kraju, w którym się urodził. Tu prowadził historyczno-etnograficzne badania nad genezą Słowian (był członkiem warszawskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk), tu też założoną przez siebie drukarnią wspierał wysiłki środowiska „patriotów” w czasie obrad Sejmu Czteroletniego.

Encyklopedia Internautica
Reklama
Reklama
Reklama