Reklama

UPADEK LEGIONÓW NADDUNAJSKICH

Polskie formacje wojskowe stały się niepotrzebne tuż po podpisaniu przez Francję i Austrię pokoju w Lunéville (9 II 1801) – który całkowicie pomijał sprawę Polską. Legię Naddunajską skierowano do Włoch, zamierzając umieścić ją na żołdzie nowo utworzonego Królestwa Etrurii. Wśród legionistów zapanowało rozgoryczenie i wzburzenie. Część oficerów i żołnierzy porzuciła służbę, do dymisji podał się gen. Kniaziewicz. Polaków pozbawiono wiary w sens dalszej walki, poczuli się opuszczeni i oszukani przez Napoleona. Wśród działaczy emigracyjnych trwała dyskusja nad wydaną w Paryżu anonimową broszurą „Czy Polacy wybić się mogą na niepodległość?”, w której negatywnie oceniono m.in. rolę Legionów Polskich. Broszura powstała z inspiracji Kościuszki, a jej autorstwo przypisuje się dziś jego bliskiemu współpracownikowi, Józefowi Pawlikowskiemu. Twierdzącą odpowiedź na tytułowe pytanie autor wiązał z masowym zrywem całego narodu, porwanego hasłami wolno ści i równości. Broszura zawierała szereg trafnych myśli i wartościowych założeń, nie zawsze powiązanych jednak z realną oceną sytuacji. W tekście popularyzowano niektóre koncepcje Towarzystwa Republikanów Polskich, ale kolportaż broszury w kraju spowodował rozbicie tej organizacji na dwa odłamy: rewolucyjny i ewolucyjny. Legioniści zaznaczyli swe istnienie jeszcze latem 1801 r., gdy jeden batalion Legii Naddunajskiej, pod dowództwem Jana Kantego Sierawskiego, został wysłany z rozkazu Joachima Murata na wyspę Elbę, przekazaną Francji przez Królestwo Obojga Sycylii. Część wyspy zajmowali Toskańczycy, którzy wspierani przez Anglików bronili się w twierdzy Portoferraio. Elba miała duże znaczenie jako baza handlowa i morska, a mieściła się tam także jedna z największych w świecie kopalń rudy ołowiu. Wcześniej (od 3 V) na wyspie przebywały już cztery kompanie (około 300 ludzi) batalionu Szymona Białowiejskiego z Legii Włoskiej. Powolną agonię Legionów przyspieszył traktat paryski z Rosją (8 X 1801), którego dwa punkty oznaczały faktyczną zagładę wyodrębnionej narodowo polskiej formacji wojskowej. Układające się strony postanowiły bowiem nie ścierpieć, aby którykolwiek z ich poddanych jako wróg drugiego państwa […] pozwalał sobie na utrzymywanie jakiejkolwiek łączności […] z wrogami wewnętrznymi obu państw. Nierealne okazały się popierane przez Kościuszkę koncepcje Dąbrowskiego marszu do Galicji albo przeprawienia Legionów na Peloponez, wywołania tam powstania i utworzenia niepodległej Grecjo-Polski czy też opanowania Wysp Jońskich i powołania tam własnej republiki. Plany te oraz szerzące się w oddziałach polskich nastroje antynapoleońskie przyspieszyły reorganizację Legionów na wzór francuski. Z Legii Włoskiej stworzono dwie półbrygady piechoty, którym szefowali Józef Grabiński i Wincenty Aksamitowski. Żołnierze zachowali polski mundur, ale z ozdobami żółtymi i złotymi (jak w wojsku włoskim), z włoskimi dystynkcjami oficerskimi i podoficerskimi, dyscypliną, policją, kodeksem wojskowym i odznaczeniami. Legia Naddunajska została przekształcona w trzecią półbrygadę piechoty, całkowitej likwidacji uległa artyleria, natomiast dzięki J. Muratowi zachowano oddzielny pułk polskiej jazdy lekkiej. Ten ostatni wraz z półbrygadami powstałymi z Legii Włoskiej został przyjęty dekretem wiceprezydenta Franciszka Melziego na żołd włoski. Formacje te tworzyły wyodrębnioną część wojsk, do których nie było wolno wprowadzać Włochów. 6,5 tys. żołnierzy polskich stanowiło prawie połowę całej armii włoskiej. Wobec obustronnej niechęci nie powiódł się natomiast pomysł przejścia trzeciej półbrygady na służ bę w Królestwie Etrurii. Pozostała ona w służbie francuskiej i jako pierwsza została wysłana do kolonii.

Encyklopedia Internautica
Reklama
Reklama
Reklama