Reklama

Andrzej Płatonow

Andrzej Płatonow urodził się w 1899 roku w osadzie Jamskiej na przedmieściu Woroneża, gdzie największym przeżyciem mieszkańców było bicie dzwonu cerkiewnego.

Przyszły pisarz był najstarszym synem ubogiego ślusarza, znanego ze swojej bezgranicznej dobroci i życiowej niezaradności. Dlatego 14-letni Płatonow musiał porzucić naukę w szkole zawodowej, by zarabiać na utrzymanie całej, 9-osobowej rodziny. Był kolejno wyrobnikiem, robotnikiem, terminował u ślusarza, pracował jako pomocnik maszynisty na parowozie, odlewacz, elektromonter. To była prawdziwa szkoła pisarstwa Płatonowa. Jego debiutancki tom opowiadań Śluzy epifańskie (Jepifanskije szluzy) ukazał się w roku 1927 i zawierał pewną dozę krytycyzmu wobec przejawów reżimu stalinowskiego. 

Reklama

Nic zatem dziwnego, że pierwsze utwory młodego prozaika poddane zostały surowej ocenie. Zarzucono mu posługiwanie się formą literacką nie mającą nic wspólnego z realizmem. Solą w oku krytyków były pierwiastki karykaturalne i tragikomiczne, obecne w opisach rzeczywistości porewolucyjnej. Dobroduszny żart, połączony z tkliwością i szacunkiem dla bohaterów, przeradza się czasem w jego utworach w chłostę śmiechu - wymierzoną biurokracji epoki stalinowskiej. Tak jest w Mieście Gradow (Gorod Gradow, 1928), gdzie Płatonow z pasją ujawnia, iż biurokracja jedynie stwarza pozory działalności i - co gorsza - podporządkowuje tym pozorom społeczeństwo.  

Płatonow nie jest pisarzem łatwym, schlebiającym przyzwyczajeniom czytelnika. Jego styl, nasycony - podobnie jak u Babla - naturalistyczną metaforą, gdzie potworność sąsiaduje z liryzmem, bardzo często spotykał się ze sprzeciwem. Nie do przyjęcia dla ówczesnej krytyki był stworzony przez pisarza typ bohatera: pozornie naiwnego, filozofującego prostaczka wciągniętego w wir rewolucyjnych wydarzeń, przyglądającego się im i na próżno pragnącego doszukać się w nich sensu. Widzi jedynie poszczególne, oderwane fakty. Jak mówi znawca twórczości Płatonowa, René Śliwowski, autora Wykopu nie sposób czytać prędko. Oryginalność jego utworów polega bowiem nie na szczególnych właściwościach kompozycyjnych czy fabularnych, lecz na niepowtarzalnym stylu, który buduje osobliwy klimat jego opowiadań. Nie jest to styl naturalny, bo i rzeczywistość przezeń opisywana daleka jest od normalności. 

Charakterystyczne dla Płatonowa łączenie w jednej frazie konkretów i wyrażeń abstrakcyjnych odzwierciedla zderzenie człowieka z obcą mu, niezrozumiałą ideologią; z kolei wielość tautologii i pleonazmów imituje nieporadność stylistyczną bohaterów oraz ich bezradność wobec bolszewickiego - a może i wobec kosmicznego - porządku świata. O losach Płatonowa zadecydowało w znacznym stopniu opublikowanie w roku 1931 opowieści o kolektywizacji wsi pt. Na  korzyść  (Wprok), co samemu autorowi nie wyszło na dobre. Utwór uznano za   oszczerczy i antyradziecki, a kiedy podsunięto go do czytania Stalinowi, ten zanotował na marginesie: To czysta kontrrewolucja. Od tej chwili nazwisko pisarza pojawia się w druku bardzo rzadko, a dwie jego ważne powieści - Wykop (Kotłowan, 1929-30) i Czewengur (Czewiengur, 1929) - nie miały w latach stalinizmu szans na publikację. 

Wykop ukazał się dopiero w roku 1968 w emigracyjnym kwartalniku "Grani" wydawanym we Frankfurcie nad Menem, a Czewengur ujrzał światło dzienne w Paryżu w roku 1972. Tytułowy "wykop" ryto pod fundamenty zjednoczonego, ogólnoproletariackiego domu, do którego po roku miał się przeprowadzić cały miejscowy proletariat. W atmosferze narastającego szaleństwa to, co miało służyć życiu, przeobraża się w zbiorowe schodzenie do grobu. 

Jednocześnie dokonuje się kolektywizacji wsi, skazując pozbawionych mienia chłopów na poniewierkę lub śmierć. Czewengur zaś to nazwa miasta, w którym w imię szczytnych ideałów wprowadza się bezlitosny terror, a realizację komunistycznych haseł doprowadza się do absurdu. W efekcie zarażone bolszewizmem miasto pada łupem najeźdźców, bez najmniejszej nadziei na  odrodzenie. Napiętnowany za kosmopolityzm Płatonow zmarł w swoim mieszkaniu moskiewskim w 1951 roku. Zaraził się gruźlicą, trzymając w ramionach umierającego syna, a ten zapadł na tę chorobę w więzieniu, aresztowany tuż przed maturą na podstawie fałszywego oskarżenia.  

Encyklopedia Internautica
Reklama
Reklama
Reklama