Reklama

Poezja mimo wszystko. Polska w latach 1918-1945

Dziedzictwo katastroficzne, które zaciążyło nad tym pokoleniem, przyniosło ze sobą pewien zbiór obrazów, a także środków ekspresji, jakie najwybitniejsi poeci tej generacji wykorzystywali, modyfikując je i dostosowując do własnej egzystencjalnej sytuacji.

Zarówno poezja Baczyńskiego, jak Trzebińskiego czy Gajcego wykorzystuje wyraziste opozycje: wieczność Kosmosu i chwilowość ziemskiego istnienia, nieuchronność Losu i potrzeba wpływania na własne życie. Natura każe żyć - historia wydaje wyrok: jest on nieodwołalny i ostateczny. To śmierć. W dalszych planach to również opozycje kosmicznych przestrzeni i grobów, świateł i ciemności, snów i realności, baśni i prawdy, cudownych obszarów wigilijnej nocy i nocy zimowej w okupowanej Warszawie. 

Reklama

Odnajdujemy tu znane z liryki ekspresjonistycznej - ale przede wszystkim z twórczości drugiej Awangardy - odwołania biblijne (Genezis, Apokalipsa, Księgi Prorockie). Co ciekawe: w najlepszych wierszach poetów "pokolenia Kolumbów" nie pojawia się bezpośrednio groza wojny i okupacji. Fakty podlegają tu skomplikowanym przekształceniom, stają się wizjami, a nie widzeniami. Rozliczne nawiązania intertekstualne - Biblia, mitologia śródziemnomorska, odniesienia do mitów wschodnich i nawet skandynawskich - nie mają tu jednak takiej funkcji, jak w pisarstwie skamandrytów. To nie jest klasycyzm, estetyzm, łagodne gry stylizacyjne. Świat przybiera tu groźne, mroczne wymiary, a w mroku tym czają się nieprzezwyciężalne prawa skazujące narody, pokolenia, także pojedynczych ludzi na cierpienie, śmierć i - co ważne! - zapomnienie. 

Trud buntu zostanie zapomniany: przyszłe pokolenia - o ile się pojawią - zadrwią jedynie z naiwności i bezproduktywnego wysiłku poprzedników. Katastrofizm osiąga w poezji tego typu swoje największe nasilenie. Paradoksalnie - poezja, sam akt tworzenia, stały się dla tych dwudziestoparolatków źródłem ocalenia. W poezji Baczyńskiego taką rolę odgrywa delikatna, subtelna erotyka (sam poeta poślubił swoją narzeczoną na kilkanaście dni przed śmiercią w powstaniu warszawskim). 

U Trzebińskiego poezja staje się realizacją marzenia o zmitologizowanym Czynie, Gajcy  ucieka w ludowo-balladowe stylizacje. Jest rzeczą ciekawą, że pokolenie to stworzyło bardzo istotną dla późniejszego rozwoju polskiej poezji formę: liryki prozą. Największe zasługi ma tu Trzebiński. Popularność tej formy, która spowodowała swoiste "rozmontowanie" dominującego w poezji dwudziestolecia międzywojennego systemu wiersza tonicznego dowodzić może zmagania się dwóch tendencji - potrzeby epickiego przedstawiania własnego losu i mocy ekspresji lirycznego Ja, najczęściej wyrażanego poprzez Ja zbiorowe, generacyjne. 

U Baczyńskiego i Gajcego groza wojny i okupacji nie pojawia się w sposób dosłowny. Poeci "pokolenia Kolumbów" poszukują dla niej rozmaitych ekwiwalentów, czerpiąc z tradycji i zarazem przekształcając ją w specyficzny dla siebie sposób. Baczyński lokowany jest na ogół w kręgu dziedzictwa Słowackiego, jednak autor Pokolenia nie daje nadziei na odnalezienie sensu dziejów (a przecież w taki sens wierzyli filozofowie i poeci XIX wieku). Nie ma tu ironicznego dystansu, nie ma "oddalenia" od dziejów: ten, kto mówi w poezji pokolenia wojennego, jest wpisany w chaos, absurd, w tragiczne paradoksy. 

Jest ich częścią i jakakolwiek próba wyrwania się z nich z góry skazana jest na niepowodzenie. Stąd też - szczególnie u Gajcego - odnaleźć można echa surrealizmu francuskiego, z jego "gorzkiego" okresu, z czasów, gdy poeci stawali twarzą w twarz wobec okrucieństw Verdun i Ypres. O ile poezja Baczyńskiego, Gajcego czy Trzebińskiego świadczy o tym, że gest poetycki - choć tragiczny i zatrzymany wpół - traktowany był przez nich jako sposób na samoocalenie, o tyle żadnych złudzeń nie pozostawia liryka T. Borowskiego. 

Czym innym jednak była konspiracyjna walka z bronią w ręku - czym innym doświadczenie obozu koncentracyjnego, w którym człowiek, sprowadzony do wymiaru numeru, zmierzał w stronę zezwierzęcenia, pogardy do innych i samego siebie. Człowiek Gajcego czy Baczyńskiego ma twarz upadającego herosa - człowiek Borowskiego (a także T. Różewicza) - zmagać się musi z pytaniem o granice godności, upodlenia, niewolnictwa. Odpowiedzi na takie pytania nie ma: jak napisał Borowski Zostanie po  nas  złom  żelazny /I  głuchy, drwiący śmiech  pokoleń.

Encyklopedia Internautica
Reklama
Reklama
Reklama