właśc. Giovanni Bernardone (1181 lub 1182-1226)
– przyszedł na świat w Asyżu (Włochy) w zamożnej rodzinie kupca i właściciela składu sukna, Piotra Bernardone, i Joanny Pica. Podanie głosi, że F. urodził się w stajni (na tym miejscu jest w Asyżu kapliczka z XIII-wiecznymi freskami i upamiętniającym to niezwykłe zdarzenie napisem, w którym o F. mówi się jako o „zwierciadle świata”); jest to raczej mało prawdopodobne. Wiemy natomiast, że przyszły święty był dzieckiem dość chorowitym. Na chrzcie otrzymał imiona Giovanni Battista, ale ojciec zwał go żartobliwie Francesco, „Francuzik” – może przez wzgląd na matkę, która pochodziła z francuskiej Prowansji. Choć jest F. jednym z największych świętych w dziejach, to w młodzieńczych latach jego życia trudno dopatrzyć się znaków tego wielkiego przełomu w europejskiej duchowości, jaki dokona się za jego i jego naśladowców sprawą. Wszystko wskazuje, że F. był normalnie rozwijającym się dzieckiem, a jako młodzieniec nie przejawiał szczególnie mistycznego usposobienia. Uczęszczał do szkoły przy parafii św. Jerzego (w średniowiecznych miastach włoskich umiejętność czytania i pisania okazywała się wręcz nieodzowna, żyły bowiem one głównie z handlu; tym samym była bardziej upowszechniona niż w innych częściach Europy), pomagał ojcu w prowadzeniu rodzinnego interesu, wykazując nawet pewną handlową smykałkę (Tomasz de Celano pisze, że był [...] cautus negotiator). Szczery, wielkoduszny, wesoły i skory do psot, a przy tym najczęściej nie bez grosza przy duszy – rychło stał się niekwestionowanym królem złotej młodzieży w Asyżu. Dążenie do zdobycia rycerskiej sławy, chęć zostania trubadurem – to wszystko wydaje się normalne u chłopca w jego wieku. Marzenia te, poparte pewnymi umiejętnościami (znajomością języka trubadurów – francuskiego i jego prowansalskiego dialektu, langue doc) oraz talentami (sporą muzykalnością), miały szansę na urzeczywistnienie. W 1202 roku F. wziął udział w wojnie Asyżu z Perugią: był to jeden z licznych konfliktów interesów arystokratów z Perugii z mieszczanami z Asyżu. Wraz z całym oddziałem dostał się wówczas do niewoli i spędził w niej rok. Nie cierpiał zapewne jakichś szczególnych szykan, ale dla młodzieńca w sumie dość chorowitego, nienawykłego do niewygód, pobyt w lochu okazał się zbyt uciążliwy. Zachorował i choć nie wiemy dokładnie na co, widocznie wygladało to na tyle poważnie, że wypuszczono go i zezwolono na powrót do Asyżu jeszcze przed podpisaniem pokoju. W roku 1205 stan jego zdrowia poprawił się na tyle, że znowu zapragnął rycerskiej sławy i usiłował zaciągnąć się do wojsk walczących po stronie papieża w konflikcie z cesarzem niemieckim Fryderykiem II. Podanie powiada, że do tej decyzji skłonił go tajemniczy sen; dość, że kupił konia, zbroję, najął giermka i opuścił Asyż, zapowiadając iż powróci jako wielki pan. Ambicję taką u syna bogatego kupca można także zrozumieć. Ujechał zaledwie kilkadziesiąt mil i zatrzymał się na nocleg w Spoleto; tam jednak dopadła go gorączka i we śnie otrzymał kolejną wizję: usłyszał głos, mówiący: „Franciszku, czemu szukasz sługi, a nie Pana?”. Otrzymał także nakaz powrotu do Asyżu. Wrócił więc, przełamując lęk przed upokorzeniem i kpinami; po drodze odsprzedał i zbroję, i konia. Decyzja powrotu do Asyżu jest początkiem duchowej krystalizacji młodego, ambitnego człowieka. Można podejrzewać, że objęcie i ucałowanie napotkanego po drodze trędowatego było ze strony F. próbą udowodnienia sobie, że nie jest tchórzem albo rodzajem fanfarona, za jakiego uważało go miasto, albo utracjuszem, którego stać na rycerskie maskarady. Na wyrzuty ojca, na kpiny otoczenia – zrozumiałe w niewielkim mieście, gdzie wszyscy się znają – odpowiedział jeszcze bardziej zdumiewającym postępowaniem: uprawianiem ascezy, postami, modlitwami, posługiwaniem trędowatym. W 1206 roku odbył pielgrzymkę do Rzymu. Ta nieoczekiwana zmiana w sposobie bycia syna wprawiała Piotra Bernardone we wściekłość. Zaprzestał wypłacania F. jakichkolwiek pieniędzy, nic więc dziwnego, że przyszły święty musiał często żebrać – i to nie tyle na chleb dla siebie, ile dla swoich podopiecznych. Modląc się kiedyś w kościele św. Damiana usłyszał głos z krucyfiksu:„Franciszku, idź i napraw mój dom, który, jak widzisz, ulega zniszczeniu”. W całej swej prostoduszności zrozumiał, że głos z nieba nakazuje mu, by podniósł z ruin tę właśnie świątynię, kościół św. Damiana. Poszedł do domu, zabrał pokaźną belę sukna i sprzedał je, zamierzając otrzymane pieniądze przeznaczyć na koszta remontu. Oczywiście – takie postępowanie, na granicy między samowolą i zwykłą kradzieżą, musiało doprowadził do ostatecznego konfliktu F. z ojcem. Piotr Bernardone zaprowadzić syna przed sąd biskupi i oficjalnie go wydziedziczył. Właściwie – można także powiedzieć, że F. wydziedziczył się sam, stwierdzając: „Do tej pory nazywałem cię na ziemi ojcem, teraz zaś będę mógł bezpiecznie mówić Ojcze nasz, któryś jest w Niebie”. Zwrócił ojcu nie tylko pieniądze, ale wszystko, co miał na sobie – poza włosiennicą czy tuniką (która miała stać się pierwowzorem habitu). Odtąd rozpoczyna się okres wędrówek człowieka bez potrzeb. F., pamiętając o wezwaniu danym z nieba, pracował przy remontach świątyń, głosił słowo Boże i nawoływał do pokuty. W 1208 roku zajął się naprawą kościółka św. Piotra della Spina, należącego do benedyktynów z góry Subàsio; mnisi chętnie zgodzili się, by F. zamieszkał w odbudowanym fragmencie przykościelnych zabudowań. 24 lutego 1208 roku, w uroczystość św. Macieja, słuchając czytania ewangelii przewidzianej na ten dzień (Mt10, 5-16), głęboko przeżył słowa Jezusa do apostołów: „Nie miejcie w trzosach swoich złota, ani srebra, ani miedzi. Ani torby podróżnej, ani dwu sukien, ani sandałów, ani laski”. Zdjął więc dotychczasowe odzienie, włożył zgrzebny habit, wział kij i udał się, by nauczać ludzi przed kościołem św. Jerzego. Jedni przyjęli to z drwiną, inni rozpoznali niezwykły charyzmat F. i poczęli się wokół niego skupiać. Wśród uczniów F. znaleźli się zamożni młodzi ludzie, którzy pragnęli także praktykować cnotę ubóstwa. Gromadkę tę nazwał F. „Braćmi Mniejszymi”. Owo ubóstwo F., praktykowane już wcześniej (głównie z powodu konfliktów z ojcem), stało się centralnym punktem jego powołania. Życie w ubóstwie przestaje być koniecznością, czy też pokutą lub karą: staje się gwarancją pełnej wolności człowieka jako chrześcijanina – stąd nadawany F. przydomek „Biedaczyna”. Największym i najczęstszym błędem w odczytywaniu przesłania pozostawionego przez F. jest sentymentalizm, „liryzacja” biedy. Święty nie wybrał ubóstwa dlatego, że jest ono „ładne”, zdejmuje z nas troskę o zachowanie jakiegoś bogactwa i zwalnia z zabiegów o jego powiększanie. Powołanie do życia w ubóstwie, określane jako „zaślubiny F. z Panią Biedą”, stanie się najważniejszym elementem duchowości franciszkańskiej. Oczywiście – wciąż będzie się pojawiał problem granic dobrowolnego ubóstwa, problem zachowywania minimum, niezbędnego do życia społeczności i jednostki. Bez wątpienia – F. względem siebie samego był radykałem, ale wszystko (zwłaszcza późniejsze warianty reguł, jakie tworzył dla swych naśladowców) wskazuje, że był najdalszy od narzucania ubóstwa jako powszechnego obowiązku. Przewrót, jaki w traktowaniu ubóstwa dokonał się za jego sprawą w duchowości europejskiej, polegał na tym, że ubóstwo staje się przedmiotem w hierarchii dóbr. Takie podejście odsłania przed nami, że nie każdy może pozwolić sobie na bycie ubogim, albowiem bycie ubogim to rodzaj łaski, a nie tylko pokuty. W dziejach chrześcijaństwa było wiele ruchów, które odwoływały się do ubóstwa, głosząc je jako postulat czy lekarstwo na zbytni materializm zinstytucjonalizowanego Kościoła. W czasach bliskich F. okrutnie rozprawiono się z ruchem *waldensów. F. natomiast – co do dziś zdumiewa – miał stosunkowo niewielkie kłopoty ze strony najwyższego autorytetu Kościoła, papieża Innocentego III. Ponieważ działalność wędrownych apostołów budziła podejrzenia – F. z grupą swych uczniów udał się do Rzymu i niemal od razu przełamał nieufność papieża. W 1209 lub 1210 roku uzyskał od niego ustne zatwierdzenie szkicu reguły, co uważane jest za kanoniczne zatwierdzenie zakonu franciszkanów. Ponadto papież polecił F. przyjęcie niższych święceń kapłanskich, diakonatu, co mogło pomóc mu w pełnieniu misji. Towarzysze F. mogli nosić tonsury, na znak przynależności do stanu duchownego. Hagiografowie zatwierdzenie papieskie przypisują proroczemu snowi, w którym Innocenty III miał ujrzeć żebraka o rysach F., podpierającego walący się kościół na Lateranie, ówczesną siedzibę papieży. Bliższe prawdy wydaje się jednak twierdzenie, że ewangeliczna żarliwość F. budziła raczej zdziwienie i zaciekawienie hierarchów aniżeli zaniepokojenie społecznymi i politycznymi konsekwencjami głoszonych przezeń poglądów. Zyskując wciąż nowych naśladowców, odbywał F. ciągłe podróże, łącząc nauczanie z osobistym przykładem. W 1211 roku w Asyżu przyjął do „życia ewaneglicznego” św. ➞ Klarę, która przyszła do niewielkiego kościoła Matki Boskiej Anielskiej (Porcjunkuli). Obecnie kościółek ten znajduje się we wnętrzu potężnej bazyliki, zbudowanej w XVII wieku u stóp góry Subàsio, stanowiąc jedno z najważniejszych we Włoszech miejsc pielgrzymkowych. Gromadzące się wokół św. Klary dziewczęta, które pragnęły ją naśladować, utworzyły zgromadzenie, które przyjmie nazwę Pań Ubogich, czyli II Zakonu św. Franciszka (klaryski). Idee franciszkańskie szerzyły się żywiołowo we Włoszech. W 1215 roku w Asyżu odbyła się pierwsza kapituła generalna, w czasie której F. przedstawił zgromadzonym braciom ułożoną przez siebie regułę. W tym samym roku uczestniczył w IV Soborze Laterańskim, gdzie poznał św. ➞ Dominika; odtąd obaj przyszli święci będą utrzymywać stałe, przyjacielskie kontakty. W czasie drugiej kapituły (1217) postanowiono wysłać braci do Tunisu i Syrii; w czasie kapituły trzeciej (1219) zwanej „kapitułą namiotów” (ze względu na liczbę przybyłych na nią zakonników, którzy nie znajdując dla siebie miejsca w pomieszczeniach klasztornych nocowali w namiotach) postanowiono rozpocząć misje w Niemczech, Anglii i we Francji. Zleciwszy kierowanie zakonem Piotrowi z Katanii, sam F. próbował głosić słowo Boże wśród Saracenów w Afryce; w czasie drugiego pobytu w Afryce Północnej F. spotkał się z sułtanem Melek-el-Kamelem, którego wprawdzie nie nawrócił, ale uzyskał od niego zapewnienie swobody w poruszaniu się po Ziemi Świętej. Pobyt w Palestynie F. jednak przerwał na wieść o toczących się w społeczności franciszkańskiej sporach i zamiarze zmian w regule. Po powrocie, w trosce o dyscyplinę zakonną, ponownie (wraz z Cezarym ze Spiry) spisał regułę, która po poprawkach wprowadzonych przez sprzyjającego F., ale bardziej praktycznie nastawionego kardynała Hugolina – późniejszego papieża Grzegorza IX (tzw. regula bullata), została zatwierdzona ostatecznie przez papieża Honoriusza III w 1223 roku. Po śmierci Piotra z Katanii (1221) zakonem kierował, zgodnie z wolą F., Eliasz z Kortony. Sam założyciel wspólnoty kontynuował wędrówki misyjne po Włoszech. W czasie Bożego Narodzenia w 1223 roku, w miasteczku Greccio, wpadł na pomysł zainscenizowania pierwszej w historii „szopki” – żywego obrazu przypominającego stajenkę betlejemską – tworząc tym samym tradycję żłóbków i jasełek, która szybko rozpowszechniła się w całej Europie. Tryb życia musiał mieć wpływ na zdrowie F., które ulegało ciągłemu pogorszeniu. W lecie 1224 spędził 40 dni postu na podarowanej mu w 1213 roku przez hrabiego Orlando da Chiusi górze Alvernia.Przyjęcie przez F. tego daru miało w konsekwencji doprowadzić do nowych sporów i takiej reinterpretacji reguły, która zabraniając franciszkanom posiadania wszelkiej własności i pieniędzy, nie zabrania im posiadania ziemi. W czasie odbywania postu, w dniu 14 września, ukazał mu się Chrystus w postaci ukrzyżowanego serafina i odbił na ciele F. stygmaty w postaci krwawiących ran na stopach i dłoniach, przypominające wyraźnie rany po gwoździach. Krwawiły one, sprawiając F. wielkie cierpienia; usiłował je ukrywać, niemniej miał to być pierwszy w historii, potwierdzony oficjalnie przez Kosciół, przypadek otrzymania stygmatów. Zdarzenie to, pierwsze wyróżnienie człowieka przekazaniem mu znaków męki Pańskiej, świętowane jest w Kościele 17 września jako święto Stygmatów św. Franciszka. Od tamtego czasu wyróżnienie stygmatami powtórzyło się wielokrotnie; w zakonie franciszkanów znaki takie otrzymało do dziś ponad sto osób. Stan zdrowia Biedaczyny Bożego był katastrofalny; odezwała się dawna choroba, powtarzały się silne krwawienia ze stygmatycznych ran, na dodatek silne napięcia psychiczne, towarzyszące stanom mistycznym, spowodowały niemal całkowitą utratę wzroku. Z najbliższymi porozumiewał się przez dyktowane listy. W kwietniu 1226 ułożył Testament, w którym wezwał jeszcze raz do przestrzegania ubóstwa i wierności regule. Dokument ten, poprzez swój rygoryzm, doprowadził do kolejnych konfliktów w zakonie, rozwiązanych przez papieża Grzegorza IX (kardynała Hugolina), który w bulli z 1230 roku zalecił traktowanie Testamentu nie jako reguły, ale jako pouczenia. Sam Franciszek o nowych sporach wokół reguły już zapewne niewiele wiedział; niemal całkowicie wyczerpany podyktował swój słynny poemat Pieśń o bracie słońcu. Widząc, że wysiłki lekarzy są bezskuteczne, poprosił o przeniesienie go do Porcjunkuli. Tam też zmarł 4 października 1226 roku, otoczony braćmi, ze słowami Psalmu 141: „Do Ciebie wołam, Panie, prędko mi dopomóż; usłysz głos mój, gdy wołam do Ciebie”. Pogrzeb odbył się następnego dnia; wielkie wrażenie na zebranych zrobiło ciało F., ułożone przez braci tak, jakby było rozpięte na krzyżu. Przeniesiono je z Porcjunkuli do kościoła św. Jerzego; cztery lata później spoczęło w bazylice wystawionej ku czci F . Kanonizował go dwa lata po śmierci papież Grzegorz IX w Asyżu. Ponieważ kult świętego przybrał wielkie rozmiary, bracia, obawiając się o całość relikwii, w 1442 i 1476 zamurowywali je w ścianie bazyliki. Odkryto je dopiero w 1918 roku i ponownie pochowano w grobowcu w bazylice, która stanowi cel licznych pielgrzymek z całego świata. Jedną z pierwszych podróży papieża Jana Pawła II po wyborze na Stolicę Piotrową była wizyta w Asyżu u grobu św. F.; w 1980 roku ogłosił on świętego z Asyżu – kochającego przyrodę – patronem ekologów. Wcześniej uczyniono go patronem włoskiej Akcji Katolickiej, a w 1939 roku – patronem Włoch. Dzieło F. jest olbrzymie: w końcu lat 80. naszego stulecia I Zakon św. F. liczył na świecie ok. 40 tysięcy zakonników (obserwanci, kapucyni, franciszkanie konwentualni); II Zakon (klaryski, koletanki, bernardynki) – ok. 18 tysięcy sióstr; liczebność III Zakonu (tercjarze świeccy) – oblicza się na kilka milionów. Do Polski franciszkanie przybyli w latach 30. XIII wieku; pierwsze konwenty powstały we Wrocławiu (1236) i Krakowie (1239). Liczebność wszystkich rodzin męskich i żeńskich wynosi ok. 7 tysięcy braci i sióstr. Franciszkaninem był m.in. św. ➞ Maksymilian Kolbe; zakon dał Kościołowi polskiemu także kilku błogosławionych. Św. F. jest tematem niezliczonych legend, co dowodzi bliskości jego postaci typowi pobożności ludowej; legendy te z kolei trafiały do literatury, malarstwa, muzyki. Liczby wizerunków przedstawiających bądź portrety świętego, bądź sceny z jego życia wręcz nie da się ocenić. Przedstawiany jest najczęściej w uszytym z łat habicie, w chwili ekstazy, rozmawiający np. z ptakami i zwierzętami, w otoczeniu braci; na wizerunkach zaznacza się otrzymane przez świętego stygmaty. Obowiązkowe wspomnienie w Kościele – 4 października.57 Stygmatyzacja św. Franciszka, Giotto di Bondone