Reklama

KINGA

(1224-92)

– wiadomości na jej temat czerpiemy z powstałego ok. 1320 roku, a więc 30 lat po jej śmierci, Żywota i cudów św. Kingi, księżnej krakowskiej (Vita et miracula sanctae Kingae ducissae Cracoviensis). Trzeba tu zaznaczyć, że w dokumentach imię świętej brzmi różnie: raz jest to Kinga, raz Kunegunda, ale ponieważ to pierwsze ma bardziej polski charakter, nim też będziemy się posługiwać. Pochodziła K. z panującej na Węgrzech dynastii Arpadów: była córką króla węgierskiego Beli IV i Marii, cesarzówny greckiej, córki Teodora I Laskarisa, a jej siostry to św. ➞ Małgorzata węgierska i bł. Jolenta. Bardzo skąpe dane posiadamy na temat jej lat dziecinnych, a historycy toczą spory nawet wokół daty urodzenia. Najczęściej przyjmuje się, że K. przyszła na świat 5 marca 1224 roku i do piątego roku życia wychowywała się na dworze w Ostrzyhomiu (Esztergom). Na podstawie znajomości ówczesnych węgierskich zwyczajów można domniemywać, że K. otrzymała staranne wykształcenie, zwłaszcza w dziedzinie religijnej. Księżniczka w bardzo młodym wieku, również zgodnie z ówczesnym zwyczajem, została przeznaczona na żonę Bolesławowi V, zwanemu później Wstydliwym, księciu polskiemu z Sandomierza. Miał on być następcą Henryka Brodatego, księcia Śląska i Krakowa. Oboje, będąc zupełnie małymi dziećmi, spotkali się po raz pierwszy w Wojniczu pod Tarnowem w roku 1232, gdzie doszło do zawarcia umowy małżeńskiej. K. przybyła wówczas do Polski na dłużej i przez kilka lat przebywała na dworze sandomierskim, gdzie wychowywała się pod opieką Grzymisławy, matki Bolesława. Oficjalnie małżeństwo pomiędzy K. i Bolesławem zostało zawarte w roku 1239 na zamku krakowskim – wynikałoby z tego, że oboje byli wówczas bardzo młodzi. Niedługo po tym akcie, K. przystąpiła do tercjarek III Zakonu św. Franciszka. Na czas panowania Bolesława w księstwach krakowskim i sandomierskim przypadły m.in. najazdy Tatarów, konflikty z innymi książętami dzielnicowymi o tron krakowski, wreszcie liczne zarazy. Atak tatarski w 1241 roku zmusił parę książęcą do ucieczki z kraju. Najpierw udali się na Węgry, a potem na Morawy, gdzie dopiero w klasztorze w Welehradzie znaleźli bezpieczne schronienie. Wprawdzie Tatarzy po bitwie pod Legnicą wycofali się z kraju, ale z kolei bunt wzniecił Konrad Mazowiecki i dopiero po jego zażegnaniu małżonkowie mogli wrócić do Polski. Zamki w Krakowie i Sandomierzu były jednak spalone, stąd też książęca para zamieszkała w jakimś bliżej nieokreślonym zameczku w Pieninach – tak chce Długosz i tak powiada miejscowa tradycja. Tymczasowy dwór książęcy znajdował się w Nowym Korczynie (miasteczko u ujścia Nidy do Wisły) i zapewne też tu rozegrała się swoista psychomachia – jej efektem miał być wspólnie złożony przez małżonków ślub dozgonnej czystości. Tak tę sprawę opisuje Kornelia Dobkiewiczowa: „Jeszcze w latach dziecięcych złożyć miała K. ślubowanie, że wybiera czystość i niewinność na całe życie i tym sposobem wyrzeka się dzieci. Z chwilą jednak, gdy małżeństwo zawarła i niebezpieczeństwo tatarskie na czas dłuższy oddaliło się od granic Polski, wynikła sprawa następstwa tronu, a stąd rozpoczęły się namowy, a nawet naciski na K., by ponad lilię niewinności dziewiczej wybrała różę małżeństwa i macierzyństwa. Według tradycji sam biskup Prandota miał nakłaniać księżnę do tego, by pogląd swój zmieniła w imię dobra kraju, którego byłą władczynią. K. jednak pomimo wielu przykrości oparła się wszelkim naciskom i przy niewinności dziewiczej pozostała”. Stąd też w historii pojawił się przydomek „Wstydliwy” przy imieniu księcia Bolesława, bo dołączył się do ślubu swej żony. K. wspierała jednak swego męża, współuczestnicząc w rządzeniu krajem oraz w odbudowie po najeździe. Swój, ogromny na te czasy, liczący 40 tysięcy grzywien posag przeznaczyła na naprawienie zniszczeń i odbudowę kraju po najeździe tatarskim. Bolesław, widząc jej starania i poświęcenie dla poddanych, oddał jej w roku 1252 we władanie ziemię sądecką. W licznych żywotach czytamy o księżnej jako o prawdziwej matce ubogich i chorych, których otaczała opieką, nieraz sama im służąc. Znajdowała także czas na modlitwę oraz troskę o kościoły, parafie i klasztory. Ufundowała m.in. świątynie w Bochni, Łącku i Nowym Korczynie. Z jej to inicjatywy z Węgier zostali sprowadzeni górnicy, którzy potem zbudowali kopalnie soli w Wieliczce i Bochni. Po śmierci księcia Bolesława wstąpiła do założonego przez siebie w 1280 roku klasztoru sióstr klarysek w Starym Sączu. Klaryski do Starego Sącza K. sprowadziła z Olkusza. Nie mogła tu jednak zaznać pełnego pokoju troszcząc się o organizację i wyposażenie nowego klasztoru, przez ponad 4 lata bowiem musiała toczyć spory z następcą Bolesława, Leszkiem Czarnym, o prawa do ziemi sądeckiej. Spór zakończono polubownie w 1284 roku: książę Leszek otrzymał od K. ziemie biecką i nowokorczyńską. W klasztorze, jak chce tradycja, K. zainicjowała odmawianie modlitw, śpiewanie pieśni i głoszenie kazań w języku polskim. Nie sprawowała jednak żadnych funkcji we wspólnocie zakonnej, a śluby złożyła dopiero 24 kwietnia 1289 roku, bo chciała przez te lata dysponować swoim majątkiem i z niego uposażać klasztor – gdyby klaryską została wcześniej, nie byłoby to już możliwe, albowiem reguła tego zakonu, jednego z najsurowszych zgromadzeń żeńskich, zakazuje posiadania wszelkich dóbr materialnych. Dzisiaj ten piękny klasztor, przypominający maleńką warownię, leży na obrzeżach Starego Sącza. Kościół klasztorny pochodzi z XIV wieku, a jego wnętrze z XVII. Siostry klaryski pieczołowicie przechowują najwyższej klasy zabytki polskiego piśmiennictwa – m.in. muzycznego: ocalały tu księgi liturgiczne z XIII i XIV wieku, a także kancjonały z pierwszymi polskimi wielogłosowymi pieśniami kościelnymi oraz chorałami gregoriańskimi. Za klauzurą spędziła K. 12 lat, przeżywając z siostrami jeszcze jeden, zimowy najazd tatarski w 1287 roku. Zmarła 24 lipca 1292 roku i pochowano ją w kaplicy klasztornej. Datę tę przechowuje raczej tradycja niż pisane źródła. Bezpośrednio po śmierci zrodził się kult K., zwłaszcza na ziemi sądeckiej i w Krakowie. Do jej grobu zaczęły przychodzić rzesze pielgrzymów. Kochano ją za dobroć i życzliwość wobec prostego ludu oraz oddanie dla kraju jej męża. Zapewne – jest K. jedną z tych kobiet, jakie spotykamy w XII-XV w.: cichych, mądrych i bezgranicznie oddanych, mimo ślubów czystości, swym mężom-władcom. Pod koniec XVI wieku biskup krakowski, Bernard Maciejowski w dowód wdzięczności za swe cudowne uzdrowienie ufundował srebrną trumienkę, do której złożono relikwie K., opłukawszy je uprzednio w winie mszalnym. Zrodził się wówczas zwyczaj urządzania corocznych procesji z relikwiami błogosławionej wokół zabudowań klasztornych. Opodal klasztoru bije źródełko, uznawane w ludowej pobożności za cudowne. Stolica Apostolska zezwoliła oficjalnie na kult K. dopiero w roku 1690, jednak starania o uznanie świętości utknęły w martwym punkcie po 1795 roku (ostateczny rozbiór Polski). Papież Benedykt XIII w roku 1715 przyzna bł. K. tytuł patronki Polski i Litwy. Na początku XX wieku biskup tarnowski, Leon Wałęga uznał K. za patronkę diecezji tarnowskiej. W 1844 roku w Stanach Zjednoczonych wśród Polonii powstało zgromadzenie sióstr franciszkanek od bł. Kunegundy (czyli K.), zwanych w skrócie kunegundkami. Św. K. została kanonizowana 16 września 1999 roku w Starym Sączu przez Jana Pawła II. Liturgiczne wspomnienie „Pani Sądeckiej” przypada 24 lipca. Kilka zdań trzeba poświęcić duchowości św. K. i w tym celu powołajmy się raz jeszcze na Kornelię Dobkiewiczową. Pisze ona, że „K. była wierną uczennicą św. Franciszka i św. Klary. Całym swoim życiem chciała naśladować Chrystusa i postępować według wskazań Ewangelii. Wybrała czystość, posłuszeństwo, pokorę, ubóstwo, radość wewnętrzną i miłosierdzie, i te właściwości ducha starała się w sobie pogłębiać”. Do dziś zachowało się po K. szereg przedmiotów. W starosądeckim klasztorze można oglądać łyżkę i kubek używane przez nią oraz pieczęcie, które odbijała na wystawianych przez siebie dokumentach. Na Wawelu znaleźć można krzyż zrobiony z koron K. i Bolesława. W XVII wieku w kopalni soli w Wieliczce wykuto w złożu solnym kaplicę dla uczczenia K., założycielki kopalni – i jest to do dziś miejsce nie mające sobie równych w świecie. Centralnym miejscem kultu pozostaje jednak starosądecki klasztor. O żywym rozwoju kultu do czasów dzisiejszych świadczą pomniki literackie związane z K. i legendy. Jeden z wierszy anonimowego poety zaczyna się od słów: „Gzie krew płynie, nacisk czuć się daje, Królowa Kinga jak anioł tam staje...”. Do dzisiaj klaryski modlą się: „O Kingo święta, Matko nasza droga, Ku Tobie wznosim dziś błagalny głos, Broń Twe dziedzictwo, proś za nami Boga, Pod Twoją pieczę przyjm Polaków los”. Jedna z licznych legend opowiada o ucieczce K. przed Tatarami. Wtedy to błogosławiona pokrwawiła sobie nogi, a w miejscach, gdzie padły krople jej krwi, wyrosły czerwone goździki. Kiedy Tatarzy byli już blisko uciekających, K. rzuciła za siebie niebieską wstążkę, a z niej utworzyła się natychmiast rzeka Dunajec. Z wielicką żupą związana jest inna legenda o węgierskiej księżniczce. W jej ojczyźnie znajdowały się bogate złoża soli i K. zapragnęła, by kraj, do którego wyjeżdżała, miał podobne bogactwo. Opuszczając Węgry rzuciła do kopalnianego szybu swój pierścień. Gdy przybyła do Polski, rozkazała kopać właśnie w Wieliczce. W pierwszej wydobytej bryle soli znalazł się jej pierścień. W ikonografii K. bywa przedstawiana jako księżna z koroną na głowie lub jako zakonnica trzymająca rzeźbę starosądeckiego klasztoru w rękach; w tym też klasztorze, w ołtarzowym tryptyku, zachował się najstarszy wizerunek świętej fundatorki.92 Legenda o bł. Kindze, Ferdynand Olesiński, 1895 r.

Encyklopedia Internautica
Reklama
Reklama
Reklama