Reklama

Dickens

Czy pisał w tym okresie autor, którego powieść spodobałaby się wszystkim, całej naszej grupie rodzinnej? Nie ryzykujemy wiele zakładając, że za takiego geniusza możemy uważać Charlesa Dickensa, o którym mówi się - tak jak o Szekspirze - że podobnie jak Bóg, stworzył wszystko dla wszystkich. Porównanie Dickensa z Szekspirem ma więcej sensu niż to może się na pierwszy rzut oka wydawać. Kiedy sztuki Szekspira, samouka i dyletanta, jak go nazywali wykształceni i zazdrośni rywale, osiągnęły większą popularność niż ich utwory, nie pozostawiono na wielkim stradfordczyku suchej nitki.

Mówiono, że nie stosuje się on do klasycznych zasad jedności czasu, miejsca i akcji, że jego postacie są przerysowane, że mają wymiar ponadludzki. Mimo tej krytyki widzowie wybierali - i dotąd, po upływie pięciu stule- ci - nadal wybierają  Szekspira. Podobnie jest z twórczością Dickensa. Dickens miał zwyczaj publikować swoje powieści w odcinkach w czasopismach - powstawały z tego seriale, czasem ciągnące się latami. W tych warunkach trzeba było przedstawić postacie jako wyraziste, czasem karykaturalnie przerysowane typy, a nie jako skomplikowane, trudne do jednoznacznego zdefiniowania osobowości. Powieścią w  odcinkach rządziły prawa podobne do tych, które obowiązują w dzisiejszych serialach tasiemcach. Jeśli telewidzowie nie lubią jakiejś postaci, piszą do producentów i scenarzysta zmienia rolę, dostosowując ją do oczekiwań publiczności. Dickens działał podobnie jak dzisiejsi scenarzyści i jeśli nawet w odcinku 127 jego bohaterka ma niebieskie oczy, choć gdy czytelnicy poznali ją w odcinku drugim miała czarne, wybaczali ukochanemu autorowi te drobne niezgodności i niecierpliwie czekali na ciąg dalszy. 

Reklama

Tak jak Szekspir, Dickens nie mógł poszczycić się dyplomami uniwersyteckimi, ale posiadał równie przenikliwą znajomość życia i ludzi, dzięki czemu jego powieści są tak przekonujące. Mówi się, że gdyby życie Dickensa nie było pełne gorzkich doświadczeń, nigdy nie stałby się tak nieustępliwym reformatorem; a trzeba powiedzieć, że działalność polityczna i społeczna Dickensa, którą prowadził jako znakomity dziennikarz, idzie u niego w   parze z twórczością literacką. Zarzucano mu, że tak jawnie czerpie w swoich powieściach z osobistych doświadczeń: oczywiście wszyscy pisarze to robią ale żaden nie ośmieliłby się traktować literatury jako pola do ekshibicjonistycznych wynurzeń! Jasno wynika z tego wywodu, że musimy poznać życie Dickensa, żebyśmy sami mogli zdecydować o słuszności lub niesprawiedliwości tych poglądów. Charles Dickens urodził się w Landport, Portsmouth, w roku 1812. Dickensowie mieszkali najpierw w Chatham, a potem w Londynie. Ojciec Charlesa był urzędnikiem kwestury marynarki wojennej i otrzymywał całkiem znośne wynagrodzenie. Niestety, był lekkomyślny w sprawach finansowych i często popadał w długi. Dwukrotnie znalazł się z tego powodu w więzieniu Marshalsea (w roku 1824 i 1834). Charles opuścił szkołę w roku 1823 i przez następny rok, nie mając żadnego zajęcia, spędzał czas włócząc się po Londynie. 

Szczególnie dokładnie zwiedził slumsy, zamieszkane przez biedotę, a także przez przedstawicieli półświatka, których potem tak barwnie opisał w swoich powieściach. Matka Dickensa usiłowała założyć na Gower Street szkołę dla dzieci rodziców przebywających za granicą, ale plany te się nie powiodły i mały Charles został wysłany do pracy, do fabryki Warrena, gdzie naklejał etykietki na butelki. Opis tego strasznego  i  okrutnego  miejsca  znajdziemy  w  powieści  David Copperfield. John Dickens wyszedł z więzienia, spłaciwszy długi ze spadku po swojej matce, i wrócił do pracy w marynarce wojennej, a także do dziennikarstwa   (pisał   reportaże   z  obrad parlamentu). Charles poszedł na parę lat do szkoły, Akademii Klasycznej i Handlowej w Hampstead - obraz tej szkoły znajdujemy w Davidzie Copperfieldzie, gdzie nazywa się ona Salem House. Potem pracował w kancelarii adwokackiej. 

Kiedy nauczył się stenografii, został reporterem sądowym, i wtedy rozczarował się co do sposobu, w jaki działa, a raczej nie działa angielskie prawo. Napisze o tym między innymi w Great Expectations (Wielkie nadzieje,  1860).  W 1832, tak jak ojciec, został sprawozdawcą parlamentarnym. Od reportaży parlamentarnych Dickens przeszedł do pisania felietonów,  które  ukazywały  się w "Morning Chronicle", "Evening Chronicle", "Bell’s Life in London", aż wreszcie wydano je w formie książkowej, w wyborze zatytułowanym Sketches by Boz, Illustrative of  Every  Day  Life and   Every   Day   People  (Szkice Boza,   mówiące   o codziennym    życiu zwykłych ludzi, 1836). Boz był pseudonimem Dickensa, tak podpisywał swoje pierwsze utwory. W roku wydania Sketches Dickens poślubił Catherine Hogarth. 

Nie  było to zbyt udane małżeństwo - wydaje się, że Dickens miał tak bardzo wyidealizowany pogląd na miłość i kobietę doskonałą, że Catherine, osobie sympatycznej, ale raczej niewybitnej, trudno było do tego ideału dorosnąć. Mieli dziesięcioro dzieci, a jednak Dickens, szanowany 45-letni ojciec rodziny, zakochał się w początkującej 18-letniej aktorce Ellen Ternan i w roku 1858 małżeństwo Dickensów zakończyło się separacją. Oficjalnie Dickens i jego wydawcy zaprzeczali plotkom o nieudanym pożyciu Dickensów, bojąc się, że prawda wpłynęłaby niekorzystnie na sprzedaż powieści i robili to tak zgrabnie i przekonująco, że świat dowiedział się o Ellen Ternan dopiero w sto lat po śmierci   Dickensa! Pierwszy sukces literacki Dickensa to The Pickwick Papers (Klub Pickwicka, 1836-37), książka o przygodach członków londyńskiego klubu sportowego, która ukazywała się w odcinkach i początkowo nie za bardzo podobała się czytelnikom, dopóki w piątym odcinku nie pojawiła się postać Sama Wellera, komicznej figury, bystrego służącego Pickwicka, ustawicznie  mylącego  głoski  "ł"  i  "w"  i powodującego  zabawne      sytuacje. 

Piętnasty odcinek sprzedał się już w nakładzie 40 tysięcy egzemplarzy i Dickens stał się tak słynny, jak żaden powieściopisarz przed nim. Dość powiedzieć, że kiedy Robert Seymour, ilustrator Pickwick Papers nie zadowolił Dickensa rysunkami do rozdziału trzeciego, au- tor wyraził swe niezadowolenie w tak wyniosłej i bez- dyskusyjnej formie, że nieszczęsny Seymour popełnił samobójstwo! Trzeba przy okazji powiedzieć, że Dickens miał szczęście do ilustratorów, którzy rozumieli, że jego postacie literackie wymagają specjalnego po- traktowania, że muszą być przerysowane, groteskowe, dosadne, zarówno w sentymentalizmie, jak i okrucieństwie czy sile komicznej. Chcemy tu ocalić od zapomnienia nazwiska takich mistrzów ilustracji, jak Cruikshank  i Hablot  K. Browne, który podpisywał się "Phiz". Chyba wszyscy czytaliśmy albo oglądaliśmy filmową adaptację, zwykle wyświetlaną w Boże Narodzenie, A Christmas Carol (Opowieść wigilijna, 1843). Przypomnijmy ją, bo wydaje się, że w niej najczytelniej Dickens wy- raził swoje poglądy społeczne i przekonania o istocie natury ludzkiej. 

Ebenezer Scrooge to skąpiec, skrzywdzony w dzieciństwie i młodości przez ludzi i dlatego nie ufający im, zgorzkniały i zrzędliwy. W wigilię Bożego Narodzenia o północy odwiedza go widmo Marlowa - zmarłego wspólnika Scrooge’a, równie zgorzkniałego skąpca. Marlow skarży się na katusze czyśćcowe i zapowiada zjawienie się, jeszcze tej nocy, trzech duchów - przeszłego, teraźniejszego i przyszłego Bożego Narodzenia. Scrooge wędruje z ducha- mi w przeszłość, analizuje swoje dotychczasowe życie, duchy pomagają mu właściwie ocenić jego obecną, samotną i nieszczęśliwą egzystencję, która prowadzi do strasznej i zgubnej przyszłości. Pod wpływem wizyty duchów Scrooge, się zmienia. Już następnego ranka - jest Boże Narodzenie - rozdaje prezenty, uśmiechy i dobre życzenia, staje się ukochanym wujkiem, dobrotliwym pryncypałem i dobrodziejem sierot. Dickens wierzył w realną możliwość takich przemian, w dobroczynność, w to, że bogaci powinni dzielić się z biednymi, że w ten sposób uda się zapobiec nędzy. Była to filozofia tyleż szlachetna, co naiwna. 

Wróćmy po raz ostatni do naszej grupy wiktoriańskich czytelników. Co podobałoby się im u Dickensa? Pani domu, jej nastoletnie córki i guwernantka z pewnością płakałyby (tak jak płakali George Eliot i George Lewes, należący do elity intelektualnej epoki) nad śmiercią małej Nell z The Old Curiosity Shop (Magazyn osobliwości,1840), a także nad sceną z Olivera Twista (Oliwer Twist, 1837), kiedy Fagin spędza swoją ostatnią noc w celi śmierci. Panna zaczytana w George Eliot u Dickensa znalazłaby temat swojej ulubionej autorki - zderzenie dwóch odmiennych kultur. Myślimy tu o powieści Martin Chuzzlewit (Marcin Chuzzlewit, 1843-44), gdzie bohater przekonuje się, że egoizm, występek, bieda i niegodziwość angielska nie różnią się tak bardzo od swoich odpowiedników na kontynencie amerykań- skim. Starsi państwo pewnie gustowaliby w Pickwicku, a panu domu mógł- by się podobać atak na utylitarystów (Oliver Twist i Hard Times, 1854) i na angielski system prawny (Great Expectations, 1860). Dzieci także z pewnością znalazłyby lekturę dla siebie wśród powieści Dickensa. Mówi się, że Dickens jak nikt inny rozumiał duszę dziecka, jego potrzebę tworzenia własnego świata, z dala od rzeczywistości dorosłych. Widzimy to w powieściach Little Dorrit (Mała Dorrit, 1855-57), Oliver Twist, David Copperfield, Nicholas Nickleby, Hard Times, Great Expectations i wielu innych. Wreszcie znaleźliśmy pisarza dla wszystkich.   

Encyklopedia Internautica
Reklama
Reklama
Reklama