Reklama

współpraca wojskowa Unia Europejska

Stany Zjednoczone– w dziedzinie wojskowej przewaga Stanów Zjednoczonych nad kontynentem europejskim jest bardzo duża. Obecnie tylko USA dysponują armią o rzeczywiście ogólnoświatowym zasięgu, której flota, baza powietrzna i siły lądowe rozmieszczone są we wszystkich ważnych strategicznie częściach świata, i która w razie konieczności może zostać wzmocniona. Są to siły zbrojne liczące 1,4 mln żołnierzy, z czego 250 tys. rozlokowanych jest poza granicami kraju w sześciuset bazach we wszystkich częściach świata. Wydatki na cele wojskowe wynoszą około 300 mld dolarów rocznie i wbrew tendencjom na całym świecie budżet ten rokrocznie wzrasta. Obecnie Stany Zjednoczone przeznaczają ok. 3,2% PKB na wydatki obronne, tymczasem Wielka Brytania wydaje na ten cel 2,8%, Francja 2,6%, a Niemcy zaledwie 1,4. Nie ulega więc wątpliwości, że to Stany Zjednoczone ponoszą największe koszty finansowe zapewnienia bezpieczeństwa Europejczykom, których poziom życia jest porównywalny z amerykańskim. Współpracę wojskową pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską należy rozpatrywać w szerszym kontekście stosunków transatlantyckich w ramach NATO. W podejściu Stanów Zjednoczonych do współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa europejskiego dostrzec można wyraźną ewolucję. W latach zimniej wojny ramy stosunków USA – Wspólnoty Europejskie były jasne do określenia: USA były głównym gwarantem bezpieczeństwa i stabilności na kontynencie europejskim. Po zakończeniu zimnej wojny Europa stopniowo dążyła do osiągnięcia większej samodzielności w dziedzinie bezpieczeństwa. Temu celowi służyło przekształcenie dotychczasowej Europejskiej Współpracy Politycznej w drugi filar Unii Europejskiej, czyli Wspólną Politykę Zagraniczną i Bezpieczeństwa (Common Foreign and Security Policy). W jej ramach państwa członkowskie dążą do utworzenia Europejskiej Tożsamości Bezpieczeństwa i Obrony (European Security Defense and Identity, ESDI) będącej połączeniem obecnego drugiego filaru z Unią Zachodnioeuropejską, a właściwie z projektowanymi Europejskimi Siłami Szybkiego Reagowania. Siły te byłyby pierwszym namacalnym przejawem politycznej Europy zdolnej do podejmowania działań poza ramami NATO. Początkowo idea ta nie spotkała się ze zrozumieniem Stanów Zjednoczonych, które przez takie działania widziały osłabienie pozycji Sojuszu. Proponowały więc realizację w ramach NATO „tożsamości europejskiej” oraz wzmocnienie Unii Zachodnioeuropejskiej jako europejskiego filaru Sojuszu. Czynnikiem przyspieszającym przemiany stał się kryzys na Bałkanach, który pokazał nie tylko słabość militarną Europy, lecz przede wszystkim jej niezdolność do reagowania na kryzysy w swoim najbliższym sąsiedztwie. Przyczyniło się to do podjęcia podczas szczytu Rady Europejskiej w Kolonii w czerwcu 1999 decyzji o utworzeniu autonomicznych sił zbrojnych oraz odpowiednich struktur politycznych i wojskowych zdolnych do przeprowadzania operacji. W myśl postanowień szczytu Europa ma być gotowa po pierwsze do przejęcia na siebie większego ciężaru własnej obrony (nie rezygnując przy tym z parasola ochronnego NATO), do większego zaangażowania militarnego w ramach akcji podejmowanych przez Sojusz oraz do samodzielnego podejmowania akcji poza terenem działania NATO i w sytuacjach, kiedy Sojusz nie chciałby lub nie mógłby działać. Autorzy ESDI twierdzą, że za obronę obszaru państw członkowskich NATO ponosiłby odpowiedzialność cały Sojusz, do czego jest on zobligowany art. 5 traktatu waszyngtońskiego. Unia Europejska natomiast podejmowałaby się jedynie tzw. zadań petersberskich (utrzymywanie i zaprowadzanie pokoju), i to po wcześniejszym uzgodnieniu na forum NATO, czy dana misja będzie powierzona sojuszowi, czy też UE. Decyzje te wywołały zaniepokojenie Stanów Zjednoczonych, które chciałyby, aby proces tworzenia europejskiej tożsamości obronnej przebiegał w ramach NATO lub przynajmniej pod jego kontrolą i tak, aby nie przerwał istniejących więzów transatlantyckich. Stany Zjednoczone dążą do takiej instytucjonalizacji stosunków między NATO i UE, które jednoznacznie określiłyby związki między Sojuszem a Unią i jednocześnie podkreśliły amerykańskie przywództwo w NATO. Obawiano się przede wszystkim, że Europejczycy zamiast wzmacniać Pakt przez tworzenie sił zbrojnych działających tam, gdzie Sojusz nie chciałby się angażować, będą dublować struktury NATO, co nieuchronnie może prowadzić do rywalizacji. Obawiają się też, że dodatkowy ciężar, jakiego wymagać będzie wystawienie w ciągu następnych trzech lat niezależnego od NATO korpusu wojskowego liczącego od 50 do 60 tys. żołnierzy, pociągnie za sobą ograniczenie wydatków, jakie europejskie państwa Sojuszu powinny przeznaczyć na modernizację swoich armii. Unia Europejska ze swojej strony wykluczyła możliwość jakiegokolwiek dublowania funkcji NATO, zapewniając, że będzie działać tylko tam, gdzie Sojusz jako całość nie będzie chciał się angażować i nadal Sojusz pozostanie główną instytucją w dziedzinie bezpieczeństwa i obrony. Stronie amerykańskiej zależało, aby Unia Europejska, planując swoje działania wojskowe, wykorzystywała zaplecze planistyczne NATO w takich dziedzinach, jak rozpoznanie, wywiad czy transport lotniczy. Ostatecznie w przyjętej w 1999 Nowej Koncepcji Strategicznej Sojuszu USA zadeklarowały poparcie dla budowy europejskich zdolności wojskowych, kładąc nacisk na ich kompatybilność z działaniami Sojuszu. Stany Zjednoczone, wyrażając poparcie dla stopniowego militarnego usamodzielniania się Europy, traktują jej siły zbrojne jako alternatywę dla zaangażowania swoich wojsk w Europie, przyczyniając się tym samym do znacznego obniżenia kosztów. Z drugiej jednak strony obawiają się nadmiernej „europeizacji” Sojuszu i marginalizacji sojuszników spoza Europy.

Reklama

Podobne hasła:

Encyklopedia Internautica
Reklama
Reklama
Reklama