Moja droga, kochana Letty!
Nigdy jeszcze nic zasiadałam do pisania tak przejęta, jak w tej chwili. W ciągu paru dni zdarzyło nam się tyle rzeczy tak nadzwyczajnych i ciekawych, że w głowie mi się nie mieszczą. Nie spodziewaj się ładu ani składu w tym, co Ci opowiem, najdroższa moja Willis. Od ostatniego mojego listu wszystko uległo całkowitej zmianie! I jakiej zmianie!... Ale muszę Ci zdać sprawę ze wszystkiego po kolei.
Jakieś osiem dni temu, kiedy przeprawialiśmy się przez rzekę, kareta niespodziewanie wywróciła się i niektórzy z nas ledwo unieśli życie. Wujaszek o mało co nie zginął... O Boże, nie mogę myśleć o tym bez zgrozy. Byłabym straciła mojego najlepszego przyjaciela, mojego ojca i opiekuna - gdyby! nie odwaga i przedsiębiorczość jego sługi Onufrego Clinkera, którego Opatrzność doprawdy chyba postawiła u jego boku po to, aby go uratował w tej potrzebie. Nie chciałabym wydać się zabobonna, lecz Onufry chyba z pewnością działał na mocy impulsu potężniejszego niż zwykła wierność. Czyż to nie głos natury wzywał go z całą siłą, by ocalił życie własne- mu ojcu? Okazało się bowiem - pomyśl, Letty! - że Onufry Clinker jest naturalnym synem wujaszka.
Prawice w tej samej chwili przybył zaofiarować nam pomoc i zaprosić nas do swego domu pewien pan, który okazał się bardzo dawnym przyjacielem pana Bramble. Nazywa się pan Denison i jest jednym z najzacniejszych ludzi na świecie, a jego małżonka istną świętą. Mają syna jedynaka... i jak myślisz, kim jest ten jedynak? O Letty! O miłosierne nieba! Jak mi serce bije, kiedy Ci donoszę, że ten jedyny syn pana Denisona to ówże sam młodzieniec, który pod nazwiskiem Wilson dokonał takiego spustoszenia w mym sercu!...
Tak! Kochana moja przyjaciółko! Wilson i ja mieszkamy teraz pod jednym dachem i rozmawiamy ze sobą, ile chcemy. Jego ojciec zapatruje się życzliwie na jego uczucie do mnie, matka kocha mnie czule jak własną córkę, a mój wujaszek, ciotunia i brat nie sprzeciwiają się już moim skłonnościom. Przeciwnie, zgodzili się uszczęśliwić nas bez zwłoki; toteż za trzy tygodnie lub miesiąc, jeśli nic nieprzewidzianego się nic zdarzy, Twoja przyjaciółka Lidia Melford zmieni nazwisko i stan. Mówię, ,,jeśli nic się nie zdarzy", bo taka powódź szczęścia napawa mnie strachem! Oby nie było nic zdradzieckiego w tej nagłej przychylności losu.
Nie tylko nie potrafię się cieszyć tym, co mnie czeka, lecz umysł mój nęka ustawiczne wzburzenie, na które składają się nadzieje i pragnienia z jednej, a wątpliwości i obawy z drugiej strony. Nie mogę ani jeść, ani spać, niepokój nie odstępuje mnie ani na chwilę. Bardziej niż kiedykolwiek odczuwam w sercu tę pustkę, którą tylko Twoja obecność wypełnić może. Ilekroć człowiek jest niespokojny, dusza jego, tęskni do spoczynku na łonie przyjaciela, ja zaś teraz przechodzę mękę, której doprawdy nie umiem znieść bez Twojego towarzystwa i rady... Muszę tedy, droga Letty, wystawić Twoją przyjaźń na próbę. Muszę Cię błagać, abyś przyjechała i wyświadczyła ostatnie panieńskie przysługi swojej towarzyszce Lidii Melford. (...)
Kochana Letty, nie chcę słyszeć o odmowie, jeśli żywisz choć trochę przyjaźni - choć trochę ludzkich uczuć - przyjedziesz. Chciałabym, abyś natychmiast zwróciła się do swojej mamy o pozwolenie, a skoro tylko je otrzymasz donieś o tym zawsze Ci wiernej Lidii Mellrod
Przekład Agnieszka Glinczanka