Reklama

Ruben Wiktor

Bohater opowiadania Jarosława Iwaszkiewicza Panny z Wilka.

Blisko czterdziestoletni mężczyzna, zarządca małego folwarku w Stokroci pod Warszawą.  Na  co  dzień  był zaprzątnięty sprawami powszednimi, pracą, że nie miał czasu wracać pamięcią do zdarzeń z młodości, kiedy przed I wojną światową studiował prawo, a potem był w wojsku, gdzie dosłużył się stopnia kapitana. Z wiru codziennej krzątaniny wytrąciła go śmierć najbliższego przyjaciela, Jurka.  Nie sypiał w nocy, był bardzo zdenerwowany  i  nie mógł wcale pracować.

Reklama

I przy tym ciągle myślał o przyjacielu, który umarł przed dwoma miesiącami na suchoty. Lekarz zalecił mu więc trzytygodniowy wyjazd na wieś. Wybór padł na Rożki, gdzie mieszkali jego krewni. Wysiadłszy z pociągu i idąc w stronę Rożek, postanowił jednak w pierwszej kolejności odwiedzić sąsiednie Wilko, gdzie przed piętnastu laty pracował jako korepetytor i gdzie łączyły go bliskie więzy z mieszkającymi tam wówczas pannami. Przywitano go z radosnym zdumieniem, zapewniano, że w Wilku stał się już legendą.

Nad wszystkim górowała jednak próba odzyskania minionego czasu. Przez cały okres urlopu Ruben mimo woli porównywał obecną sytuację z tą sprzed piętnastu lat. Przypominał sobie dawne spacery z Jolą, którą niegdyś uważał za najładniejszą z sióstr. Choć się w niej podkochiwał, ich związek wykazywał więcej cech koleżeństwa niż romansu (ich młodzieńczy flirt znajdzie spełnienie dopiero po piętnastu latach).

Przypomina sobie także, iż osobliwy romans łączył go z Julcią: pewnej nocy przez pomyłkę wszedł do jej pokoju, a zorientowawszy się w błędzie, nie wycofał się, lecz położył się obok dziewczyny i obdarzył ją pieszczotami, ona zaś udawała, że śpi. Ten scenariusz powtórzył się jeszcze kilkakrotnie, ale w ciągu dnia obydwoje zachowywali się tak, jakby nic ich nie łączyło poza banalnymi sprawami. Kiedy po piętnastu latach Ruben próbuje doznać tych samych podniet, które tak go rozpalały w młodości, rozczarowuje go powszedniość wrażeń.

Również kontakt z pozostałymi siostrami, Kazią i Zosią, uświadamia Wiktorowi, jak wiele zmarnował życiowych szans, jak głupio nie wykorzystał rozmaitych okazji, jak niefrasobliwie traktował wszystko, co mu się niegdyś przytrafiało. Próba cofnięcia czasu i nadrobienia zaległości okazuje się daremna. Jedynie nienasuwająca Rubenowi żadnych wspomnień Tunia stanowi dla niego towarzyszkę spacerów i rozmów. Przelotny romans, jaki między nimi się zawiązuje, jest naturalny i spontaniczny, w niczym nie przypomina "odgrzewanych" miłostek z Jolą i Julcią.

Ruben opuszcza Wilko pogodzony z upływem czasu, rozumie, że najważniejsza jest chwila bieżąca, ta minuta, która właśnie mija. Krok Wiktora, w miarę jak odchodził, stawał się mocniejszy i pewniejszy. Głowa wznosiła się do góry, a gdy wchodził na stację, machał już wesoło swoją teczką, myśląc o tym, co tam Janek w Stokroci przez  te trzy tygodnie robił.

W polsko-francuskim filmie Andrzeja Wajdy Panny z Wilka (1979 r.) postać Wiktora kreował Daniel Olbrychski.

Encyklopedia Internautica
Reklama
Reklama
Reklama