Powieść Ameryka, tak jak Proces i Zamek, nigdy nie została ukończona. Pisarz traktował ten obszerny fragment powieściowy, podobnie jak pozostałe dwie powieści, jako dowód swojej twórczej niemocy w przedstawieniu kolei losu współczesnego człowieka.
Kafka zaczął pisać powieść, której w Dziennikach nadał tytuł Der Verschollene [Zaginiony] jesienią 1912 roku. Jej pierwszy rozdział ukazał się jako opowiadanie pt. Der Heizer [Palacz] w 1913 roku, natomiast całość tego, co Kafka zdołał napisać, zebrał i wydał w 1927 roku, więc po śmierci pisarza, Max Brod. On też dał dziełu tytuł Ameryka - w zgodzie zresztą z intencją Kafki, który w rozmowach mówił o nim jako o powieści amerykańskiej. Ameryka, która chronologicznie postała wcześniej niż Proces i Zamek, różni się od nich - mimo ogólnych podobieństw - mniej mrocznym nastrojem i otwartym zakończeniem.
Zgodnie z intencją autora, miało to być po prostu naśladownictwo Dickensa, w którego Dawidzie Copperfieldzie Kafka rozczytywał się w 1911 roku, wzbogacone o "ostrzejsze oświetlenie" własnych doświadczeń i wpływ lektury m.in. Hamsuna, Flauberta, Maksa Broda i literatury podróżniczej, dokładniej - amerykańskich reportaży Arthura Holitschera, które Kafka znał z abonowanej przezeń prasy (ich wersja książkowa ukazała się w 1912 roku pod tytułem Amerika heute und morgen. Reiseerlebnisse). W Ameryce pobrzmiewa, poza wszystkim, nutka wiecznej tęsknoty za wolnością i dalekimi krajami, choć kafkowska wizja Ameryki daleka jest tego, co zwykło się uważać za amerykański sen o karierze od pucybuta do milionera.
Główny bohater powieści, szesnastoletni prażanin Karl Rossmann, zostaje przez rodziców wysłany do Ameryki, którzy chcą w ten sposób uciąć aferę miłosną ze służąca, w którą wplątał się ich syn. Nowy świat rozpościera się przed Karlem - tak jak go przedstawiał Holitscher w swoich reportażach - jako kraj nieograniczonych możliwości, nieokiełznanej modernizacji, zapierającego dech postępu i bezlitosnej walki o byt. W konfrontacji ze zracjonalizowanym do perfekcji światem pracy Karl ponosi nieustannie porażki; jest po prostu nieudacznikiem, który nie potrafi się odnaleźć w nowoczesnym, industrialnym świecie.
Jego kontakty z tajemniczą i anonimową administracją hotelu, w którym znajduje zatrudnienie, jako żywo przypominają perypetie z władzą bohaterów Procesu i Zamku i są zapewne ich antycypacją. Karl, tak jak Józef K. i mierniczy K., krąży daremnie wokół nieosiągalnego celu, którym jest dlań wejście w kierujący się własnymi prawami świat kapitalizmu oparty na nieubłaganym rachunku ekonomicznym. Tym niemniej jego sytuacja nie jest jeszcze tak tragiczna, jak położenie protagonistów późniejszych utworów, mimo wszystko jego młodzieńcza naiwność pozwala mu jeszcze żywić jakąś nadzieję, której pozbawieni są bohaterowie Procesu i Zamku.
Śledząc losy Karla Rossmanna, można Amerykę - tak jak Proces i Zamek - czytać jako antypowieść edukacyjną, która stawia pod znakiem zapytania to, co stanowiło fundament wyrosłej z tradycji Wilhelma Meistra Goethego dziewiętnasto- i dwudziestowiecznej powieści edukacyjnej i rozwojowej [Bildungs- und Entwicklungsroman]: możliwość narracyjnego przedstawienia swobodnego kształtowania się osobowości w świecie uformowanym przez edukację, ekonomię i politykę. Ameryka zaczyna się wprawdzie w tym sensie tradycyjnie, tj. od usytuowania bohatera w rodzinie i społeczeństwie, ale jego dalsze losy są odwrotnością procesu edukacji i kształtowania osobowości, czyli tego wszystkiego, co się kryje pod niemieckim pojęciem Bildung.
Karl Rossmann, który szuka w Ameryce swojej drogi jako aktor (co jest centralnym motywem powieści edukacyjnej od czasów Karla Philippa Moritza i Goethego), nie znajduje w Theatre of Oklahoma swej tożsamości, lecz - odwrotnie - traci ją i ostatecznie gubi się w świecie. Retoryka tekstu wymaga jakiegoś jego zakończenia, podsumowania tego, co w nim napisano. Jakże jednak podsumować, tj. w jakiś sposób ujednoznacznić, twórczość pisarza unikającego wszelkiej jednoznaczności jak ognia? Może jakąś prawdę uda się wyczytać z gestu i spojrzenia, którymi - wedle świadectwa ludzi, którzy go znali - Kafka potrafił powiedzieć naprawdę wiele? Spójrzmy więc na autora Procesu oczyma Gustava Janoucha, jego interlokutora z Rozmów z Kafką. Pisarz patrzy na nas z przepraszającym uśmiechem, jakby chciał powiedzieć: To prawda, przyznaję, że gram, ale mam nadzieję, że podoba się wam moja gra. A poza tym - poza tym robię to tylko dlatego, by na małą chwilę zyskać wasze zrozumienie.