Nie sposób mówić o powieści romantycznej bez przypomnienia jej rodowodu. Musimy sięgnąć do omówionej w poprzednim tomie powieści gotyckiej, która pojawiła się w XVIII wieku jako reakcja skierowana przeciwko racjonalistycznej filozofii oświecenia. Edmund Burke, historyk i eseista napisał, że horror, ból i strach wywołują w nas prawdziwsze i bardziej pierwotne reakcje niż rzeczy piękne, stworzone w myśl klasycystycznych kanonów (A Philosophical Enquiry into the Sublime and the Beautiful/Dociekania filozoficzne o pochodzeniu naszych idei wzniosłości i piękna, 1756).
Nie powiedział nic niezwykłego. Charles Lamb, romantyczny publicysta, o którym jeszcze będziemy mówić, napisał w swoim eseju Witches and other Night Fears (Wiedźmy i inne zmory), że Gorgony, Hydry i Chimery powtarzają się w opowieściach i przesądach, bo istniały w nas od zawsze. Są jak archetypy. Poprzez powieść gotycką do literatury XVIII-wiecznej weszły uczucia, emocje. Poprzez prawdziwe albo rzekomo nadprzyrodzone wydarzenia czytelnicy mieli wgląd w podświadomość bohaterów, nauczyli się interpretować gotyk jako projekcję nieuświadomionych pragnień i obsesji.
Za pierwszą gotycką powieść uważa się The Castle of Otranto (Zamek w Otranto, 1764), Horace Walpole’a. Tak naprawdę Walpole zrobił więcej dla popularyzacji te- go gatunku literackiego, gromadząc wspaniałą bibliotekę powieści gotyckich w swoim pałacu w Strawberry Hill, Twickenham, niż pisząc. Jego Zamek w Otranto jest wzorem, jeśli chodzi o osoby dramatu czy miejsce akcji, które bardzo przypomina jego własny zamek w Strawberry Hill. Walpole nie ma odwagi zerwać z realistyczną konwencją i tak jak Defoe czy Richardson umieszcza swoją opowieść w rzekomo dopiero odkrytym średniowiecznym manuskrypcie. Ann Radcliffe napisała w dwadzieścia lat później prawdziwie gotyckie dzieło The Mysteries of Udolpho (Tajemnice zamku Udolpho, 1794). Rzecz dzieje się w końcu XVI wieku, bohaterką jest Emily St. Aubert, sierota, dziewczę adorowane przez Valancourta, młodego człowieka z dobrej rodziny acz biednego. Jej despotyczna ciotka ma inne plany wobec Emily, wraz ze swoim mężem, Włochem Montoni, umieszczają dziewczynę w ponurym zamczysku Udolpho w Apeninach.
Tam Emily przeżywa okropne chwile, wiele razy umiera ze strachu, przeżycia te ją zmieniają, staje się dojrzalsza i bardziej samodzielna. W końcu ucieka do Valancourta, a Montoni okazuje się hersztem bandytów, za co zostaje pojmany i stracony. Ciekawe jest, że zanim napisała The Mysteries of Udolpho Ann Radcliffe nie podróżowała nigdy dalej niż z Londynu nad morze do Bath! Egzotyczny klimat Italii autorka stworzyła na podstawie albumów, obrazów i lektury folderów. Motyw podróżującej bohaterki jest odpowiednikiem motywu łotrzyka, bohatera powieści Fieldinga. Powieść The Italian or the Confessional of the Black Penitents (Italczyk, albo konfesjonał czarnych pokutników, 1797) jest najlepszym utworem Ann Radcliffe. Mnich Schedoni miota się między zasadami dobra i skłonnościami do zła. Jego ofiarą ma być Ellena, uwięziona w podziemiach klasztoru w Apeninach. Ale Schedoni nie jest potworem, są w nim odruchy szlachetne. Radcliffe dokonuje tu analizy psychologicznej w stylu Richardsona. Zupełnie inną powieść napisał Matthew Gregory Lewis. The Monk (Mnich, 1796) także jest historią mnicha, ale znacznie bardziej mroczną niż The Italian.
Ambrosio, świątobliwy przeor kapucynów w Madrycie, jest w gruncie rzeczy niewolnikiem swoich pragnień seksualnych. Do upadku przywodzi go Matylda, czarownica, która wstępuje do klasztoru w przebraniu młodego nowicjusza. Matylda uwodzi Ambrosia w katakumbach, wśród szkieletów i rozkładających się ciał. Z pomocą czarów Matyldy Ambrosio uzyskuje władzę nad Antonią, którą gwałci (Antonia okazuje się być jego siostrą), a potem zabija zarówno Antonię, jak i jej matkę. W końcu jego zbrodnie wychodzą na światło dzienne, jest torturowany przez inkwizycję i skazany na śmierć, ale zawiera pakt z diabłem, unikając w ten sposób śmierci na stosie. W końcu sam staje się ofiarą mocy piekielnych. Mówi się, że gotyk Walpole’a i Radcliffe to gotyk fasadowy: pozornie nad- przyrodzone zdarzenia znajdują tam w końcu logiczne i racjonalne wytłumaczenie.
Lewis pisze gotyk klasyczny, jego podziemne lochy, cele i grobowce oznaczają zejście w podświadomość. Lewis czytał de Sade’a i tak jak on badał, jak dale- ko może posunąć się człowiek w swoim okrucieństwie wobec innych. Wielu krytyków uważa, że Charles Maturin jest o wiele lepszym pisarzem niż Radcliffe czy Lewis. Porównywano go z Kafką i Dostojewskim. Charles Robert Maturin (1782- 1824) był księdzem irlandzkim o bardzo kalwinistycznych przekonaniach. Przeczucie strasznego końca i wielkiego potępienia ludzkości oddał w swojej powieści Melmoth the Wanderer (Melmoth Wędrowiec 1820). Melmoth jednoczy w sobie postać Kaina, Żyda Wiecznego Tułacza, Fausta, Starego Żeglarza i Szatana z Paradise Lost (Raju utraconego). Tak jak Faust, Melmoth podpisał pakt z diabłem za obietnicę długiego życia. Melmoth może rozwiązać tę umowę - pod warunkiem, że znajdzie kogoś kto zajmie jego miejsce. W powieści mamy wiele historii ludzi cierpiących, którym Melmoth oferuje ratunek pod warunkiem, że podpiszą pakt z diabłem. Wszyscy odmawiają i kiedy wybija godzina Melmotha, diabły zrzucają go ze skały.
Melmoth jest przykładem bohatera, który nadaremnie pragnie zbawienia, który jest skazany na potępienie. Maturin mówił o sobie, że jeśli posiada jakikolwiek talent, to jest nim umiejętność malowania ponurych obrazów, eskalacja smutku, przedstawianie sytuacji ekstremalnych i beznadziejnych. Melmoth był porównywany do Childe Harolda, bohatera bajronicznego, skłóconego z życiem i ze sobą. Zbliżamy się zatem do połączenia gotyku i romantyzmu - konwencje te spotykają się w powieści Mary Shelley (1797-1851) Frankenstein or the Modern Prometheus (Frankenstein albo współczesny Prometeusz, 1818). Pewnego dżdżystego letniego wieczoru w Villa Diodati pod Genewą, Byron, Shelley, Mary Godwin (która nie była jeszcze wtedy żoną Shelleya) i Mathew Lewis zwany "Monk" rozmawiali o galwanizacji, eksperymentach przeprowadzonych przez dr Erasmusa Darwina. Był tam lekarz Byrona, Polidori, który wypowiadał się na tematy związane z medyczną stroną zagadnienia. Mary napisała w pamiętniku, że zastanawiano się wówczas, czy możliwe jest reanimowanie zmarłych - a może choć części ciała dadzą się ożywić.
Pisze, że tej nocy miała straszny sen, w którym ohydny trup drgnął, przeciągnął się i nagle, jakby poruszany dziwnym mechanizmem, wstał. Straszny musiałby być taki czyn przedrzeźniania Boga-Twórcy przez zarozumiałego człowieka. Kiedy obudziła się następnego dnia, jak głosi anegdota, natychmiast przystąpiła do pisania powieści. Miała wtedy zaledwie osiemnaście lat. Frankenstein jest powieścią epistolarną (w formie listów). Los Frankensteina w symboliczny sposób przedstawia konsekwencje braku tolerancji. Nie na darmo Mary Shelley była córką Williama Godwina, autora The Enquiry Concerning Political Justice and Its Influence on General Virtue and Happines (Dociekania nad zasadami sprawiedliwości politycznej i jej wpływem na moralność i szczęście). Godwin wierzył, że jednostka powinna mieć nieograniczone prawo do decydowania o sobie i sprzeciwiał się wszelkim formom instytucjonalizacji i nietolerancji. Niektórzy widzą w twórczości Mary Shelley wpływy jej matki, Mary Wollstonecraft, która w Vindication of the Rights of Man (Windykacja praw człowieka, 1790), propagowała ideologię rewolucyjną. Wielu odczytuje Frankensteina poprzez doświadczenia z życia małżeńskiego autorki.
Fakt, że Frankenstein ma podtytuł Modern Prometheus (Współczesny Prometeusz) może oznaczać aluzję do poematu jej męża, Percy Bysshe Shelleya Prometheus Unbound (Prometeusz wyzwolony), krytykowanego za zbytnią abstrakcyjność i idealizm - Mary Shelley jakby sprowadza tu ideały na ziemię. Narodziny, motyw i mit porodu mogą być projekcją jej bolesnych doświadczeń związanych z urodzeniem nieślubnego dziecka, które wkrótce umarło. Mary bardzo przeżyła los pierwszej żony Shelleya, fakt, że po samobójczej śmierci Harriet nie przyznano Shelleyom opieki nad jej dziećmi.
Dzieci Mary urodzone już w czasie małżeństwa z Shelley’em, Clara i William, umarły. Mary cierpiała na ostrą depresję. Jej życie prywatne, zarówno burzliwe uczucie do męża, jak i mocne, dominujące osobowości jej rodziców to, według niektórych krytyków, siły symbolizowane w Frankensteinie przez społeczeństwo, dręczące i odrzucające nieszczęsne stwory, które samo wykreowało jako uosobienie potworności. Bez względu na zasadność tych teorii, Frankenstein wszedł na stałe do literatury i kultury światowej, często co prawda w uproszczonej i zmienionej formie, i przyniósł młodej autorce sławę, o jakiej pewnie nie marzyła.