Konflikt między tradycją i nowymi tendencjami jest wyraźnie widoczny w powieści tego okresu. Dzięki temu powstają dzieła różnorodne, którym co prawda daleko do mistrzostwa powieści z połowy wieku autorstwa Richardsona i Fieldinga, a także Sterne’a, ale i tak są na tyle ciekawym zjawiskiem na scenie literackiej, że warto je przedstawić.
Frances albo Fanny Burney (1752-1840), pisząca również pod pseudonimem Mme D’Arblay, to autorka podziwiana przez Johnsona. Frances Burney przez piętnaście lat była damą dworu i garderobianą królowej Charlotte. Wiele anegdot, śmiesznych sytuacji z życia dworu, mistrzostwo w rysowaniu charakterów - wszystko to znajdujemy w listach i wspomnieniach Mme D’Arblay, obejmujących pięćdziesiąt lat jej życia (1768-1818).
Frances Burney to autorka poczytnych wówczas powieści Evelina (1771) i Cecylia (1782). Burney, tak jak Richardson, używa formy epistolarnej, ale odrzuca konwencję melodramatyczną. Jej powieści pisane są w tonacji komediowej.
Ewelina to młoda dziewczyna z dobrego domu, właśnie wchodząca w świat dorosłych. Jest biedna, i trafia w krąg ludzi City, bankierów i ludzi interesu, których maniery budzą u niej wstręt. Ewelina kpi z tego środowiska, a postacie przedstawia realistycznie, z wdziękiem i humorem. Dr Johnson nazywał Fanny Burney maleńką mistrzynią charakteryzacji.
W części poświęconej prozie wspominaliśmy już o Oliverze Goldsmithie. Teraz pora wspomnieć o jego jedynej powieści, The Vicar of Wakefield (Pleban z Wakefield, 1766), którą Johnson sprzedał wydawcy za sześćdziesiąt funtów, żeby zapobiec aresztowaniu Goldsmitha za długi. The Vicar of Wakefield to powieść sentymentalna - czytaj fragment. Przedstawia historię dobrego wielebnego dr. Primrose, dzielnie znoszącego przeciwności losu, tolerancyjnego i wielkodusznego. Wzruszenie miesza się z humorem, dzielny Primrose zdobywa sympatię czytelnika, podobnie jak jego starsza córka Oliwia, postać ciekawa, przedstawiona w sposób realistyczny i przekonujący.
Prawdziwym osiągnięciem prozy tej epoki była powieść gotycka. Pojawiła się ona w Anglii w roku 1764, kiedy Horace Walpole napisał The Castle of Otranto (Zamek Otranto). Inspiracją dla tego gatunku była poezja cmentarna Graya i Thomsona: obrazy mrocznych lasów, zrujnowanych zamków skrywających straszne komnaty, posępne klasztory, widma, zjawy i melancholijne, tajemnicze postacie.
Określenie "gotycki" pochodzi ze średniowiecznej architektury i przywodzi na myśl świat barbarzyńców, ruin i katastrofy. Miejsce akcji jest zupełnie różne niż to, które spotykamy u Richardsona i które tworzyli zwykli ludzie w znajomym otoczeniu. Inne są też zdarzenia, o większości czytelnik mógł powiedzieć: "coś takiego mogłoby spotkać i mnie". Inaczej w powieści gotyckiej, pełnej niesamowitych miejsc i postaci.
Prawdziwą mistrzynią gotyku była Ann Radcliffe (1764-1822), której najbardziej znane powieści to The Mysteries of Udolpho (Tajemnice Udolpha, 1794) - czytaj fragment i The Italian (Włoch, czyli konfesjonał czarnych pokutników, 1797). Udolpha okrzyknięto najciekawszą powieścią angielską tamtego okresu. Rzeczywiście jest to interesująca historia, gdzie bezustannie czytelnik napotyka ślady krwi na schodach zamku, słyszy przejmujące jęki zakłócające spokój nocy, jest zaskakiwany dźwiękami dziwnej pieśni w środku pustego lasu. Tajemnica zamku to nie tylko posępne i rozpadające się mury, ale także mroczne sprawy mieszkańców. Zamek ukrywa sekrety rodzinne, odbywają się tajemnicze randki o północy, sceny mrożące krew w żyłach, słychać odgłosy walki i przemocy. Można te głosy i obrazy interpretować w kategoriach jungowskich czy też freudowskich - jako projekcję ukrytych pragnień i nieuświadomionych tęsknot. Zamki gotyckie - zarówno Otranto Walpole’a, jak i Udolpho Radcliffe - to miejsca przeklęte, labirynty z których ofiary nie mogą już uciec.
Matthew Gregory Lewis (1775-1818) to twórca powieści gotyckiej odmiennej w klimacie od utworów Radcliffe i Walpole’a, gdzie świat nadprzyrodzony jest raczej sugerowany niż przedstawiony czytelnikowi jako rzeczywisty. The Monk (Mnich, 1795) - czytaj fragment, napisany przez zaledwie 20-letniego autora, to historia satanistycznego mnicha, którego powołanie nie jest na tyle silne, żeby ustrzec go od czynów wywołujących erotyczne i diaboliczne dreszcze. I w tej powieści mamy opisy morderstwa, tortur i gwałtu, sceny ścinające krew w żyłach.
Powieścią, która zapowiada zbliżanie się nowej, romantycznej ery, jest Vathek (Watek, 1784), utwór napisany przez Wiliama Beckforda początkowo w języku francuskim, potem przetłumaczony na angielski. Ironia narracji przypomina egzotyczne romanse Woltera, retoryka jest typowa dla XVIII wieku - groteskowo-satyryczna. Ale temat powieści jest romantyczny. Vathek to w dużej mierze obraz samego Beckforda, skłóconego z życiem bohatera bajronicznego. Vathek to przestępca, który oddaje, jak Faust, duszę diabłu za obietnicę wszechmocy. Klimat orientalny przypomina nam atmosferę Baśni z tysiąca i jednej nocy. To dziwna, ekscentryczna powieść, znacznie wyprzedzająca swoją epokę.