Apokalipsa, czyli „objawienie” św. Jana jest najbardziej tajemniczą księgą Nowego Testamentu, w której zdaniem św. Hieronima „każde słowo zawiera tajemnicę”. Słowo apokalipsa pochodzi z języka greckiego, w którym termin apokalypsis oznacza: odkryć, odsłonić to, co jest ukryte. Zrozumiałe jest zatem używane w języku polskim określenie tej księgi jako „objawienia”.
Księga powstała na początku II wieku naszej ery, prawdopodobnie w Azji Mniejszej. Nie znamy jej autora, choć tradycja przypisuje ją Janowi. Przypuszczalnie autor należał do kręgu teologicznego zwanego przez biblistów „szkołą janową”.
Apokalipsa odznacza się wyjątkową oryginalnością. Nie można jej porównać do żadnej innej księgi Nowego Testamentu. Jest to swego rodzaju arcydzieło, które nawiązuje do literatury prorockiej Starego Testamentu i czerpie z międzytestamentalnej literatury apokaliptycznej. Księga jest skierowana do wspólnoty zebranej na liturgii i składa się z dwóch części. Pierwsza, krótsza, obejmuje siedem listów adresowanych do siedmiu kościołów (rozdz. 2-3). Jej druga część (rozdz. 4-22) dzieli się na pięć mniejszych bloków tematycznych.
Temat zasadniczy Apokalipsy – dzieje ludzkości i Kościoła – ukazany został w szeregu obrazów, które nie tyle są kolejnymi aktami dramatu, lecz nowymi aspektami tej samej rzeczywistości. Osoby i fakty są w niej typami, które w dziejach wielokrotnie będą się powtarzać.
Apokalipsę św. Jana interpretowano na różny sposób. Uważano, że przedstawia ona obraz końca świata. Jednak postrzegano ją też jako księgę, która odkrywa znaczenie historii i wydarzeń. Podkreślano jej symboliczny charakter. Interpretacje, jakie proponowano i jakie obecnie się proponuje, można umiejscowić pomiędzy dwoma pozycjami krańcowymi: między dosłownością a symboliką.
W bloku wprowadzającym Bóg jest ukazany jako ten, który ma wobec człowieka i historii pewien plan. Lecz plan ten pozostaje zakryty i niemożliwy do osiągnięcia przez człowieka. Ale na scenie pojawia się Chrystus jako Baranek, który poprzez swą mękę otwiera Bożą księgę przeznaczenia. Wspólnota liturgiczna może zatem odczytywać znaczenie wydarzeń historycznych. Ta lektura dokonuje się w atmosferze pełnej symboliki i tajemniczości. Zostają otwarte pieczęcie, następuje wizja trąb, pojawia się smok i dziewica, aniołowie ze złotych czasz wylewają siedem plag. Ponownie interweniuje Baranek bez skazy, czyli Chrystus i rozpoczyna się część końcowa księgi. Zostaje zniszczone zło, a całe stworzenie odnowione. Ukazuje się Nowe Jeruzalem, Jerozolima czasów mesjańskich, miejsce przebywania Boga z ludźmi. Liturgicznym wezwaniem „Maranatha” – Przyjdź, Panie Jezu! – kończy się księga i cały Nowy Testament. Styl tej księgi jest wyjątkowy. Ma swój specyficzny rytm, który nie podlega prawom metryki, a jednak wciąga słuchacza. Autor odznaczać się musiał wyjątkową osobowością.
Łamie prawidła gramatyczne, prowokując w ten sposób czytelnika do głębszej refleksji i poszukiwań. Podsuwa mu pewne myśli i pozostawia go, aby dalej zastanawiał się sam. Nawiązuje do Starego Testamentu, ale nigdy nie cytuje go dosłownie. Posługuje się schematami, ale nie pozostaje ich więźniem. Wprowadza do tekstu grę słów, odwołuje się do kryptonimów, korzysta z symboliki. Wszystko to ma z jednej strony niesłychaną moc wyrazu, z drugiej jednak jest użyte w sposób wyjątkowo wyważony.