Dziełem życia Roberta Musila jest niedokończona powieść Człowiek bez właściwości (1930-52), nad którą pisarz pracował od przełomu wieków.
Pierwszy tom w 1930 roku krytyka literacka przyjęła entuzjastycznie: Dystans tego "człowieka bez właściwości" wobec całej dotychczasowej niemieckiej literatury powieściowej jest niezmierzony. [...] Co w nim jest? - pytał Franz Blei, odpowiadając sobie krótko - Cały dzisiejszy świat. Powieść Musila niejednokrotnie porównywano do Czarodziejskiej góry Tomasza Manna, dostrzegając także i w niej przekrój przez całe psychiczne i duchowe życie pewnej epoki: czasów przed pierwszą wojną światową (Ernst Schönwiese). Główną postacią jest Ulrich, niespełniony oficer, inżynier i matematyk, który w sierpniu 1913 roku - momencie rozpoczęcia akcji powieści - kończy 32 lata. Rozczarowany daremnym szukaniem w skrajnie stechnicyzowanym świecie jakiegoś "ogólnego ładu", postanawia wziąć urlop od życia, aby poszukać przyczyny i tajemnego mechanizmu rozpadającej się na niezborne fragmenty rzeczywistości, którą obserwuje z pozycji biernego obserwatora.
Centrum rzeczywistości nie wypełnia już człowiek, lecz materia. Obecnie [...] odpowiedzialność nie ma swego punktu ciężkości w człowieku, lecz w zależnościach między rzeczami - powiada Ulrich, który uważa się za człowieka bez właściwości. - Powstał świat właściwości bez człowieka, przeżyć bez tego, który je przeżywa. Bohater Musila, który staje wobec problemów swoich czasów, a więc sprzeczności między logiką a uczuciem, przyczynowością a analogią, wiarą w naukę a kulturowym pesymizmem, różni się od konfrontowanego ze współczesnością bohatera klasycznej powieści edukacyjnej i rozwojowej w zasadniczy sposób. Nie jest on bowiem indywidualnością, która zmienia się pod wpływem czynników zewnętrznych i wewnętrznych, lecz czymś w rodzaju instancji integrującej rozmaite refleksje filozoficzne i humanistyczne. W refleksjach Ulricha o współczesnym świecie znajdują odbicie poglądy Nietzschego, Ernsta Macha, Klagesa, Emersona, Stumpfa, Köhlera, Allescha i wielu innych. Adekwatną formą literacką dla swobodnego toku myśli Ulricha i podejmowanych przezeń eksperymentów myślowych jest esej.
Właśnie eseizm, kształtowanie bez utrwalania jest chyba najbardziej charakterystyczną cechą języka, jakim Musil posługuje się w Człowieku bez właściwości. Metaforę, która stwarza tożsamość, zastępują analogia, porównanie i przenośnia; ta ostatnia rodzi - wedle pisarza - takie połączenie wyobrażeń, jakie istnieje we śnie; jest to chybotliwa logika duszy. Takie ukształtowanie materii językowej wpływa oczywiście w decydujący sposób na strukturę narracji. Niezliczone wątki i osoby występujące w powieści nie tworzą żadnego narracyjnego kontinuum, lecz rozległy, rozgałęziony system różnorakich zwierciadlanych odbić i wariacji (W. Rasch).
Zgodnie z zasadą "zwierciadlanych odbić" jedyną instancją łączącą wszystkie wątki i postacie powieści jest główny bohater; dla niego są one uosobieniem potencjalnych możliwości, w nich przegląda się niczym w zwierciadle. Większą część pierwszego tomu powieści wypełnia tak zwana "akcja równoległa", czyli przygotowania do obchodów siedemdziesięciolecia rządów cesarza Franciszka Józefa I, które miałyby się odbyć niejako równolegle z uroczystościami z okazji trzydziestej rocznicy wstąpienia na tron cesarza Rzeszy Niemieckiej Wilhelma II. Szczególnej i ironicznej wymowy nabiera fakt, że owe jubileusze przypadają na 1918 rok, w którym obie monarchie uległy rozpadowi. Całe opisane w powieści przedsięwzięcie rozmywa się niekończących się dyskusjach i ostatecznie spełza na niczym.
Oprócz kręgu osób związanych z "akcją równoległą", której Ulrich jest sekretarzem, istnieje jeszcze krąg jego przyjaciół i znajomych oraz grupa postaci skupionych wokół siostry Ulricha - Agaty. Wszystkie one są ważne o tyle, o ile mają jakiś związek z głównym bohaterem. Obecny w powieści narrator "wszechwiedzący" widzi wszystko, wyciska własne piętno na narracji, niekiedy pozwala sobie na komentarze do opowiadanych zdarzeń, ale nie jest to dawny epicki narrator; zasadą porządkującą nie jest czas (cechą czasu opowiadania w powieści jest nieciągłość), lecz ironia opowiadającego, który - rozważając rozmaite warianty i możliwości - nieustannie poddaje je w wątpliwość. "Brak właściwości" jest cechą wszystkich elementów świata przedstawionego powieści.
Wiedeń jako miejsce akcji powieści jest więc stolicą c.k. monarchii i jednocześnie miejscem, którego topografia, "właściwości", nie mają większego znaczenia. W odróżnieniu od np. Josepha Rotha, którego nostalgiczne opowieści o chylącej się ku upadkowi monarchii austrowęgierskiej karmią się historycznym szczegółem, Musilowi chodziło o szczególnie wyraźny przypadek nowoczesnego świata - co objaśnił zaraz na początku powieści. Człowiek bez właściwości jest dziełem w pełni oryginalnym, które dzięki swemu nowatorstwu w ukształtowaniu materii powieściowej szło pod prąd tradycyjnych oczekiwań związanych z powieścią jako gatunkiem literackim.
Doskonale to widział i w tym właśnie upatrywał największej wartości powieści Musila Tomasz Mann, powiadając, że nie jest ona normalną powieścią. Podkreślająca jej oryginalność opinia wy- dawcy Musila, Adolfa Friségo, stawia autora Człowieka w jednym rzędzie z największymi powieściopisarzami dziewiętnastego i dwudziestego stulecia: Człowiek bez właściwości oznacza jeden z najważniejszych etapów w rozwoju wielkiej powieści niemieckiej i spotyka się z szacunkiem nawet u ludzi hołdujących wręcz przeciwstawnym gustom literackim [...]. Musil nie opowiada "powieściowo", jak Stendhal, Balzac lub Dickens, ani w sposób intelektualno-komentujący, jak Tomasz Mann w Czarodziejskiej Górze, ani wreszcie odyseicznie, wykraczając poza ramy zakreślonego tematu, jak James Joyce, stoi raczej bliżej Marcela Prousta i innych Francuzów w rodzaju Gide’a i Jouhandeau.
Chyba trudno byłoby o bardziej zwięzłą charakterystykę artyzmu prozy Musila, który najpełniejszym blaskiem zajaśniał w Człowieku bez właściwości, od zdania poety i eseisty Adama Zagajewskiego, według którego Zwycięstwo Musila polega na tym, że mimo napełnienia powieści sensem jak najjaśniejszym, pozostaje ona tajemnicza, nie jest ani scholastyczna, ani banalna, ani nie tłumaczy się sama z siebie. Twórczość Musila, jakkolwiek oryginalna i w swej oryginalności łatwo rozpoznawalna, nie jest zjawiskiem wyizolowanym z epoki, w której autor Człowieka bez właściwości żył i tworzył. Przeciwnie, wyraźnie piętno odcisnął na niej rozpoczynający się XX wiek; takie problemy, jak związek racjonalności z irracjonalnością, czy poszukiwanie jedności w świecie rozdrobnionym i o nieostrych konturach zaprzątały przecież uwagę także jego rówieśników: Gottfrieda Benna, Hermanna Brocha, Hermanna Hessego i Tomasza Manna, by wymienić tylko najznamienitszych spośród nich. Tym, co owych twórców łączy, jest zdecydowany dystans wobec naturalizmu i w ogóle wszelkich"izmów". Wychowani na wielkiej prozie XIX-wiecznej, nie budują swych narracji powieściowych, "chowając" się za postacią narratora, lecz eksponują siebie jako wirtuozów refleksji i artyzmu.
Wspomniani pisarze nie zrywają w spektakularny sposób z obowiązującymi normami, nie formułują wywrotowych programów artystycznych, a przynajmniej nie realizują ich w konsekwentny sposób, lecz dystansują się od tradycji z jednej strony ściśle jej przestrzegając, z drugiej zaś poddając ją radykalnej krytyce. Ich pro- za artystyczna i eseistyka stanowi niejako reakcję na podwójne wyzwanie modernizmu zmuszającego z jednej strony do analitycznej fragmentaryzacji rzeczywistości, z drugiej zaś do szukania jakiegoś jej spoiwa. W prozie fikcjonalnej pokazują więc "inność" zmieniającą czy wręcz burzącą zastany świat, natomiast eseistyka jest obszarem krytycznego dystansu i powściągania narracyjnych namiętności. Fikcja literacka i refleksja splatają się ze sobą nierozerwalnie i nawzajem się przenikają, co w jakiś sposób odpowiada płynności granic między zjawiskami współczesnego świata. Naznaczeni piętnem artyzmu protagoniści utworów Musila (Ulrich), Tomasza Manna (Hans Castorp), Brocha (Vergil) i Benna (Fenotyp) to postacie bez właściwości, których świadomość ogarnia siebie w świecie jako nieskończoną wielość możliwości. Sztuka nie służy według nich ulepszaniu bądź naprawianiu świata, lecz wyłącznie nadawaniu formy. Takiej postawie patronuje Nietzsche, według którego istnienie świata - o ile w ogóle - da się uzasadnić tylko estetycznie.Mimo wszelkich podobieństw wynikających z klimatu epoki oraz formacji duchowej i intelektualnej ówczesnych artystów Robert Musil pozostaje zjawiskiem osobnym, a jego rozterki jako pisarza chyba najlepiej oddaje pytanie włożone w usta jednego z bohaterów Człowieka bez właściwości:człowiek, który dąży do prawdy, staje się uczonym. Człowiek, który chce dać swemu subiektywizmowi wolne pole gry, zostaje przypuszczalnie pisarzem. Co jednak ma uczynić człowiek dążący do czegoś pośredniego pomiędzy jednym a drugim?