Reklama

Goethe. Romantyzm w Niemczech

Goethego pozostawiliśmy w Weimarze (patrz tom III HLŚ) w chwili, gdy dowiaduje się o śmierci przyjaciela, Schillera (1805). Ma wówczas 56 lat. Rok później armia napoleońska wkracza do Weimaru, a Francuzi wcale nie zamierzają traktować poety z szacunkiem. Dosłownie na kilka dni przed tym zdarzeniem Goethe składa wizytę Johannie Schopenhauer (1766-1838), pisarce, matce sławnego filozofa Arthura, a także gospodyni sławnego salonu artystycznego (prowadziła go od 1795 roku); odtąd wizyty Goethego w domu Schopenhauerów stały się regularne.

W 1806 roku pisarz sformalizował związek z Christianą Vulpius, ukończył także I część Fausta. Dwa lata później Goethe spotyka się z Napoleonem, którego podziwia za przeciwstawienie się niszczycielskiej sile rewolucji francuskiej oraz za determinację, by nadać Europie nowy kształt (Napoleon odwdzięcza się poecie Legią Honorową). W 1809 roku wychodzi po- wieść Powinowactwa z wyboru (Die Wahlverwandtschaften). Nie jest to szczytowe osiągnięcie Goethego: historia jest dość banalna i opiera się na podwójnym romansie: Edwarda i młodej Otylii oraz Charlotty, żony Edwarda i Kapitana, jego przyjaciela. Dzieje tego tragicznego czworokąta są warte przypomnienia m.in. dlatego, że Goethe stara się tu pokazać niszczycielską siłę uczuć, zderzonych z wymogami lojalności i potocznie pojmowanej etyki. 

Reklama

Wszyscy w tej powieści są z pozoru "w porządku" - niemniej to, co czy- nią, budzi wątpliwości. "Magnetyzm serc" sprawia, że ludzie lgną do siebie jakby wbrew własnej woli. Bohaterowie są wyraźnie zróżnicowani, przechodzą przez rozmaite fazy emocjonalne - od skrajnej obojętności po wybuchy euforii. Goethemu przyświeca tu jednak zamysł moralizatorski: człowiek, mimo że miłość to uczucie z pewnością mu przyrodzone i piękne, powinien trzymać je na wodzy i podporządkować ideałom harmonii, akceptowanym powszechnie. W dziele tym widać doświadczenie autobiograficzne: pierwowzorem Otylii jest w tej powieści dla Goethego jego wielka miłość, Christiane Friederike Wilhelmine Herzlieb, zw. Minną lub Minchen (1789-1865). Pochodziła ona z Sulechowa (Züllichau) na Pojezierzu Łagowskim i była córką drukarza. Właściciel drukarni, Friedrich Ernst Frommann, po śmierci jej ojca zabrał Minnę w 1798 roku do Jeny jako przybraną córkę i tam właśnie poznał ją Goethe, zakochał się w niej i właściwie do końca życia nie przestała być jego muzą. 

Minna słynęła z piękności i opiewali ją młodzi lirycy tamtego okresu, m.in. Zacharias Werner; nie jest pewne, czy to właśnie tej 18-letniej pannie dedykował Goethe swoje sonety - wiadomo natomiast, że dzieje tego związku były burzliwe, choć na szczęście nie tak tragiczne, jak w Powinowactwach z wyboru. Mniej więcej w tym samym czasie Goethe zaczyna spisywać wspomnienia Z mojego życia. Zmyślenie i prawda (Aus meinen Leben. Dichtung und Wahrheit, 1811-33), niemniej obejmują one w zasadzie okres młodzieńczy, czasy "burzy i naporu“. Od chwili wystąpienia pierwszych kłopotów ze zdrowiem (1805/06) Goethe stara się o siebie dbać, nie zaniedbuje regularnych odwiedzin w uzdrowiskach; jeździ głównie do Czech (Cieplice, Karlsbad). W czasie jednego z takich pobytów (1812) spotyka się z Beethovenem, którego muzykę wysoko ceni.

Jednak spotkanie dwóch wielkich artystów przynosi obustronne rozczarowanie: Beethoven dostrzegł u Goethego służalczość dworaka, ten drugi ocenił twórcę Egmonta (1809) jako nudziarza. W tym samym roku, w grudniu, drugi raz spotyka się w Weimarze z Napoleonem - tym razem już pokonanym przez Rosjan. Jest to okres intensywnej pracy na różnych polach, głównie naukowej lub lepiej: quasi-naukowej, gdyż są zwolennicy uznawania jego osiągnięć badawczych za błędny system poglądów na rozmaite zjawi- ska naturalne oraz na ogólną filozofię wiedzy. Blisko 40 lat zajmował się pisaniem Nauki o kolorach (Farbenlehre, 1810); już w 1790 wydał Próbę objaśnienia ewolucji roślin (Versuch, die Metamorphose der Pflanzen zu erklären), wypowiadał się też na temat fizjognomiki, geologii,  meteorologii.  

Nauka o kolorach jest najbardziej znanym dziełem z tego kręgu pisarstwa Goethego: dostrzega się w niej namiętną polemikę z optyką typu newtonowskiego i próbę przywrócenia rangi myśleniu Leonarda da Vinci i w ogóle włoskiego renesansu, z którym Goethe miał możność zapoznać się w trakcie swych podróży do Italii. Ta wielostronność zainteresowań autora Fausta brała się z przekonania, że ludzkie poznanie po- winno dążyć do odsłonięcia ukrytych związków pomiędzy zjawiskami, procesami i oddzielnymi bytami: związki te tworzą całość, która stanowi naturę wszechrzeczy, jej przysłoniętą przez codzienność prawdę. Jednocześnie zwracał Goethe uwagę, że wszystko podlega przemianom, ewolucji, przebiegającej według niego po linii spiralnej. Spora część poglądów Goethego na nauki przyrodnicze wykazuje związek z myślą oświeceniową, w wielu jednak momentach zapowiada ewolucjonizm 2. połowy XIX wieku. W 1814 roku Goethe udał się w podróż doliną Renu i Menu. 

Rozpoczął wówczas pracę nad znakomitym tomem poezji stylizowanych na lirykę arabskiego poety Hafiza (Dywan Wschodu i Zachodu, Westöstlicher Divan, 1819). Zbiór ten należy do najwyższych osiągnięć liryki europejskiej: Goethemu udało się z jednej strony zachować subtelność metaforyki i symboliki typowej dla poezji perskiej (zwłaszcza dla Hafiza, XIV-wiecznego mistrza liryki miłosnej), łącznie z jej wrażliwością na piękno pejzażu, erotyczne fascynacje, a także specyficzną formę (ghazel, kasydy). Nie są to tłumaczenia w ścisłym znaczeniu tego słowa - tak jak było to u znakomitych znawców Orientu, wspomnianych wyżej von Platena czy Rückerta. 

Goethe, zgodnie ze swoją ideą "całości" - którą odnosił także do kultury, traktując ją jako  wartość uniwersalną - poszukiwał w utworach poety wywodzącego się z odległego kulturowego kręgu, nie tyle "inspiracji", ile wsłuchiwał się w nią, śledząc tony mogące współgrać z poezją Zachodu. W liryce Orientu znajdował również Goethe pochwałę miłości szczęśliwej - pełnej i spełnionej, co wyraźnie kontrastowało z romantycznymi ujęciami tego uczucia: jako niszczycielskiego, demonicznego, prowadzącego niezmiennie do tragedii i osamotnienia (w jakimś stopniu  była  to  dyskusja  z  sobą samym z okresu "burzowego") W życiu jednak nie wiodło mu się szczęśliwie. 

W 1816 roku zmarła Christina Vulpius, stary poeta czuł się coraz gorzej, odczuwał też, że w literaturze kierunki zaczyna wyznaczać nowa generacja, co musiało wpływać na jego stosunek do tej literatury. Z jednej strony starał się być swoistym "akuszerem" nowych talentów, z drugiej jednak coraz wyraźniej odczuwał obcość wobec stylistyki, a także światopoglądu, jaki prezentowali nowi poeci niemieccy - nie tylko, bowiem w na początku 1816 roku zapoznał  się z poematami Byrona i był nimi poruszony, odnajdując w nich wiele z tego, o czym sam myślał. Odwiedzają go też coraz częściej w Weimarze myśliciele, poeci, malarze nowego, romantycznego pokolenia, widząc w nim swojego mistrza. Rośnie europejska sława Goethego, od której  on  sam  po  trosze  się  dystansuje   (np. z ociąganiem przyjmuje hołdy, jakie spotykają go z okazji 70. urodzin w 1819 roku; spędza ten dzień w dyliżansie, jadącym do Karlsbadu), po trosze jest z niej  szczęśliwy. Stopniowo rezygnuje też z funkcji państwowych (kierował m.in. do 1817 roku teatrem dworskim - zrezygnował, gdyż w trakcie spektaklu na scenie pojawił się pies). 

System powiedeński z jednej strony pociąga go jako ten, który pozwala na odzyskanie dawnej pozycji Niemiec, z drugiej mierzi, grozi bowiem zrujnowaniem dawnych niemieckich ideałów,  wtopieniem ich w nijakość i prostactwo (światopogląd polityczny Goethego  jest  zresztą  bardzo skomplikowany; niekiedy określa się go jako niesłychanie eklektyczny i zarazem konformistyczny - z drugiej trudno mu odmówić umiejętności spojrzenia perspektywicznego i formułowania idei, które zrealizują się dopiero w drugiej połowie XIX wieku). Jest to okres intensywnej pracy literackiej: powstają liczne wiersze, przeważnie przepojone melancholią i rezygnacją (to właśnie cenili w nich romantycy, po trosze zapominając, że są one owocem późnych lat i wcześniejszych, często bolesnych doświadczeń poety); nadal studiuje Goethe dawne traktaty,  prace orientalistyczne, pilnie wczytuje się w przekład Koranu, szukając w nim inspiracji. Mając 74 lata, czyli około roku 1823, zakochuje się - bodaj po raz ostatni - w młodziutkiej Ulryce von Levetzow, parę miesięcy później prosi matkę Ulryki o rękę córki i spotyka się z odmową, co jest przyczyną kolejnych udręk. 

W tym samym roku, w czerwcu, w Weimarze zjawia się młody literat Johann Peter Eckermann (1792-1854). Jego kariera, którą zrobił w historii literatury jako sekretarz, towarzysz i powiernik starego poety, może wydawać się nieco zdumiewająca, zważywszy, że nie miał właściwie żadnego porządnego wykształcenia. Niemal wszystko zawdzięczał cechom charakteru: otwartości, umiejętności słuchania innych, miłemu sposobowi bycia i nieprzeciętnej ambicji. Urodzony w małym miasteczku Winsen (Luhe) nad Łabą (opodal Hamburga i Lüneburga), w dość ubogiej rodzinie, żołnierz w czasie kampanii antynapoleońskiej, był w zakresie literatury praktycznie samoukiem (studiował krótko prawo w Getyndze), wcześniej powędrował pieszo w środku zimy do Hannoweru, marzyło mu się bowiem zostać malarzem (chciał studiować u znanego wówczas w Niemczech Rambacha). 

Zajął się jednak intensywnymi lekturami: czytał Szekspira, Klopstocka, Schillera, pisarzy antycznych, wreszcie trafił na wiersze Goethego, a przede wszystkim na Fausta. To przesądziło o jego życiu - od tej chwili, jak sam wspominał, nie potrafił myśleć i mówić o nikim innym, tylko o Goethem. Mniej więcej w  tym  samym  czasie  poznał  młodziutką  Johannę  Bertram,  zakochał się w niej i w końcu oświadczył. To gwałtownie rozbudzone życie intelektualne i emocjonalne młodego człowieka sprawiło, że sam zaczął pisać wiersze, a także ułożył pracowicie rozprawę Przyczynki do rozważań o sztuce poetyckiej, ze szczególnym uwzględnieniem  Goethego (Beyträge  zur Poesie  unter  besonderer  Hinweisung auf Goethe, 1822).  To był klucz do przyszłości,  bowiem  rozprawę tę   Eckermann przesłał (1823) ze stosownym hołdowniczym listem do bliskiego współpracownika Goethego, Riemera. 

Kilka dni później Eckermann wyruszył w kolejną pieszą wędrówkę - tym razem do Weimaru, gdzie został przyjęty życzliwie, a nawet  serdecznie.  Goethe  zaproponował  Eckermannowi  kolejne  wizyty - i tak rozpoczął się ten osobliwy związek: cichego, spokojnego i trochę zalęknionego, pełnego kompleksów młodego przybysza z północnych Niemiec ze starym już, pewnym siebie, gadatliwym, uwielbianym i sytym hołdów synem Hesji (obok różnicy w pochodzeniu społecznym różnice w miejscu urodzenia miały tu poważną rolę). Sam Goethe nigdy nie uważał Eckermanna za swojego osobistego sekretarza - a raczej za przyjaciela, partnera rozmów, towarzysza; wtajemniczał go w swoje najbardziej osobiste sprawy, choć - w   przypływach  starczych kaprysów - niekiedy potrafił być wobec niego surowy, niesprawiedliwy, drwiący, a płacił bardziej niż skromnie. 

Z drugiej strony jednak nie szczędził mu spektakularnych faworów, np. w 1825 roku załatwił mu tytuł doktora honoris causa uniwersytetu jeneńskiego (rok później Eckerman pisał w jednym z listów: Nie życzę sobie, by tytułowano mnie doktorem. Wstydzę się tego tytułu. Nie  zasłużyłem  sobie na niego, jestem  za mało wykształcony. Dano mi go tylko dlatego, że przypadkiem  znalazłem się  w  pobliżu Goethego). Już rok po przyjeździe do Weimaru zaczął Eckermann   pracować  nad książką, która go unieśmiertelniła: Rozmowami z Goethem w ostatnich latach jego życia (Gespräche mit Goethe in den letzten Jahren seines Lebens). Zawarł w niej nie tylko świadectwo ostatniej dekady życia wielkiego poety, lecz - chcąc tego lub nie - również swoisty dramat kogoś, kto nieuchronnie musi poddać się wielkiej, genialnej osobowości. 

Kogoś, kto pragnąłby wyjść z cienia, rozpocząć własną egzystencję - z drugiej strony jednak rozumie, że tylko ów cień pozwala mu pozostawać w pełnym świetle. Jest to biografia i zarazem autobiografia, dokument - i fikcja, rzetelne świadectwo - i autorefleksja. Goethe dowiedział się o zamiarze Eckermanna i wcale nie był mu przeciwny - więcej: coraz częściej starał się sterować tymi rozmowami tak, by młody literat mógł je zapisać w niezmienionej postaci. Kiedy w 1830 roku Eckermann wrócił z podróży do Genewy z synem Goethego, wysłał do mistrza list, w którym oświadczał, że zamierza się usamodzielnić (i poślubić wreszcie, po ośmiu latach narzeczeństwa, Johannę). 

Goethe poinformował go uprzejmie, że nie ma nic przeciwko tej decyzji, niemniej zaprosił swego przyjaciela do Weimaru, by wspólnie przejrzeć manuskrypt Rozmów... i co nieco w nim - jak się wyraził - "rektyfikować", by dzieło zyskało na wartości. I Eckermann uległ. Pozostał wierny swemu chlebodawcy do śmierci, a zapis jego zetknięcia się ze zwłokami poety, jest tyleż niesamowity, co dowodzi wielkiego oddania, jakim darzył Goethego. Po śmierci Goethego mianowano go radcą dworu, zajmował się także edukacją przyszłego wielkiego księcia Karola Aleksandra (do 1835). 

Z olbrzymią pieczołowitością zajmował się również sprawami wydawniczymi związanymi ze spuścizną Goethego, niemniej jego własne próby literackie po raz kolejny okazały się niewypałem. Mimo stałych dochodów żył do śmierci bardzo skromnie,  poświęcając wiele uwagi edukacji swego syna Johanna Friedricha Wolfganga, później cenionego malarza  (Johanna  zmarła  wkrótce  po  jego  urodzeniu w wyniku powikłań poporodowych). Zmarł w Weimarze i został pochowany nieopodal krypty książęcej, w której spoczęły zwłoki jego chlebodawcy. Eckermann, mimo że nie pozostawił po sobie wartościowej twórczości oryginalnej, cieszył się bardzo dobrą opinią u współczesnych i potomnych (z serdecznością wypowiadali się o nim m.in. F. Nietzsche, H. Heine i F. Hebbel). 

Ostatnia dekada życia Goethego była wprawdzie pełna zaszczytów i dawała zapewne poecie satysfakcję, niemniej życie osobiste przepełnione było poczuciem narastającej samotności, rozgoryczeniem, lękiem przed nadchodzącym nieuchronnie końcem (w 1830 roku jedyny syn Goethego zmarł, niedługo po powrocie ze Szwajcarii), podtrzymywał w sobie miłość do jednej ze swoich "kobiet idealnych": Marii Szymanowskiej. W 1829 roku spotkał się z młodym Adamem Mickiewiczem i Antonim Odyńcem. Zmarł w Weimarze na zapalenie płuc (którego nabawił się w czasie konnej eskapady) i został pochowany w krypcie książęcej. Jego śmierć symbolicznie wyznacza koniec pewnego okresu w dziejach literatury niemieckiej; ze śmiercią tą wiążą się obiegowe mity, m.in. ten, który przypisuje mu wypowiedziane na chwilę przed zgonem słowa "Więcej światła" (Mehr Licht). Według wiarygodnych świadectw nic takiego się nie zdarzyło; Goethe natomiast miał nakreślić w powietrzu słowo, kończące się na literę "W".   



Encyklopedia Internautica
Reklama
Reklama
Reklama