Część I, List 29
Julia do Klary
Co ja, nieszczęśliwa, powiedziałam? Nie mogę ani mówić, ani milczeć! Na cóż się zda cisza, gdy sumienie krzyczy? Czy świat cały nie wyrzuca mi mego błędu? Czyż moja hańba nie jest wyryta na każdym przedmiocie? Jeśli nie wyleję żalów na twe łono, chyba zginę. A ty, płocha i zbyt ufna przyjaciółko, czyż nic sobie nie masz do zarzucenia? Ach, dlaczego mnie nie zdradziłaś? To twoja wierność, twoja zaślepiona przyjaźń, twoja nieszczęsna wyrozumiałość przywiodły mnie do zguby.
[...]
Wydawało się, że moja złowieszcza namiętność pokryła się zasłoną, aby mnie zwieść pozorami wszelkich cnót. Tego właśnie dnia błagał mnie jeszcze goręcej, abym za nim poszła. Ale podobny postępek pogrążyłby w żalu ojca, przebił mieczem boleści serce matki - oparłam się i odrzuciłam go ze zgrozą. Niepodobieństwo spełnienia się naszych pragnień, tajemnica, w której chciałam przed nim ową nie- możność utrzymać, żal, że oszukuję tak posłusznego i czułego kochanka, którego łudziłam przedtem nadzieją - wszystko to odbierało mi odwagę, osłabiało mnie i mąciło rozum. Trzeba było wybierać między zadaniem śmierci rodzicom, kochankowi lub sobie. Nie wiedząc, co czynię, wybrałam własną niedolę. Zapomniałam o wszystkim, pamiętałam tylko o miłości. I w ten sposób jedna chwila obłędu pogrążyła mnie na zawsze. Stoczyłam się w otchłań hańby, stąd nie ma powrotu dla dziewczyny; a jeśli żyje, to na swoje nieszczęście.
Jęcząc szukam najmarniejszej pociechy tu na ziemi. I widzę tylko ciebie, miła przyjaciółko; zaklinam cię, nie pozbawiaj mnie tak wdzięcznej pomocy, nie odbieraj mi słodyczy twej przyjaźni. Straciłam prawo ubiegania się o nią, ale nigdy tak bardzo jej nie potrzebowałam. Niech litość zajmie miejsce szacunku. Przyjdź, moja droga, otwórz twą duszę na me skargi; przyjdź zebrać łzy twej przyjaciółki, ochroń mnie, jeśli to możliwe, od pogardy dla siebie samej i pozwól mi uwierzyć, że nie wszystko straciłam, skoro mi pozostało twoje serce.
Część VI, List 12
Od Julii
Tak daremnie chciałam stłumić pierwsze uczucie, które mnie ożywiło, ukryło się bowiem w mym sercu. Budzi się teraz w chwili, gdy się już go bać nie trzeba; podtrzymuje mnie, kiedy mnie opuszczają siły, ożywia mnie, gdy umieram. Mój przyjacielu, czynię to wyznanie bez wstydu; uczucie to, pozostałe wbrew mnie, było poniewolne, nic nie kosztowało mej niewinności; wszystko, co zależało od mej woli, wypełniłam jako obowiązek. Jeśli serce, od niej nie- zależne, biło dla ciebie, udręką stało się to dla mnie, nie zbrodnią. Zrobiłam wszystko, co winnam była zrobić; cnota moja została bez skazy, a miłość bez wyrzutu.
Ośmielam się chlubić przeszłością; ale któż by mi mógł zaręczyć za przyszłość? Jeszcze je- den dzień, a być może stałabym się winną! A cóż by to było, gdybym całe życie spędzała z tobą? Na jakież niebezpieczeństwa wystawiałam się sama o tym nie wiedząc! A jakież jeszcze większe niebezpieczeństwa na mnie czyhały? Bez wątpienia, żywiłam co do siebie obawy myśląc, że się obawiam o ciebie. Wszystkie próby się udały, ale mogły aż nadto często wracać. Czyż nie dość żyłam dla szczęścia i cnoty? Cóż pożytecznego jeszcze mogłam wyciągnąć z życia? Odbierając mi je Niebo nie zabiera mi nic godnego żalu, a chroni mój honor. Mój przyjacielu, odchodzę w pomyślnej chwili; zadowolona z ciebie i z siebie; odchodzę z radością i to odejście nie ma w sobie nic okrutnego. Po tylu ofiarach nie uważam za zbyt wielką tej, która mi jeszcze pozostaje. To tylko jeszcze jedno konanie.
[...]
Żegnaj, żegnaj, mój słodki przyjacielu... Niestety, kończę życie tak, jak je zaczęłam. Być może, mówię za wiele w chwili, gdy serce niczego już nie ukrywa... Ale dlaczegóż obawiałabym się wyrazić wszystko, co czuję? To już nie ja mówię do ciebie; jestem już w objęciach śmierci. Gdy ujrzysz ten list, robaki będą toczyły twarz twej kochanki i jej serce, w którym ciebie już nie będzie. Ale czyż moja dusza istniałaby bez ciebie i jakiejż bez ciebie zaznałabym rozkoszy? Nie, nie opuszczam cię, będę na ciebie czekała. Cnota, która nas rozdzieliła na ziemi, połączy nas w wiecznej ojczyźnie. Umieram w tym słodkim oczekiwaniu. Zbyt szczęśliwa, że za cenę swego życia zdobywam prawo kochania cię na zawsze bez grzechu i powtórzenia ci tego raz jeszcze.
Przekład Ewa Rzadkowska