Nie jestem pewien, czy słowo "gotycki" zostało po raz pierwszy zastosowane do architektury krajów Północy. Sądzę jednak, że bez względu na datę pojawienia się tego terminu został on użyty w znaczeniu krytycznym, dla wyrażenia barbarzyńskiego charakteru narodów, wśród których ta architektura powstała. Określenie "gotycki" nie miało koniecznie oznaczać gotyckiego rodowodu tego stylu, a tym mniej tego, że twórcami architektury w północnych krajach byli właśnie Gotowie.
Nazwa ta oznaczała natomiast, że ludy Północy i budowle przez nich stawiane przejawiały pewien stopień srogiej surowości, co w przeciwstawieniu do charakteru narodów Południa i Wschodu stale potwierdzało kontrast pomiędzy Gotem i Rzymianinem, jaki wystąpił przy ich pierwszym spotkaniu. A kiedy w epoce schyłku tak zwanych "mroków średniowiecza" pokonany Rzymianin, ów zuchwały grzesznik, którego życie w zbytku całkowicie pozbawiło mocy, stał się dla cywilizowanej Europy modelem do naśladowania - słowo "gotycki" oznaczać poczęło bezgraniczną pogardę, nie pozbawioną odrazy.
Dopiero współcześni znawcy i miłośnicy antyku oraz architekci wybronili gotycką architekturę od pogardy, jaka ją otaczała, i zrehabilitowali ją. I są, być może, wśród nas tacy, którzy - powodowani podziwem dla wielkiego kunsztu gotyckiej architektury i dla tchnienia świętości, jaka z niej emanuje - pragnęliby wycofać termin, zawierający ongiś sens krytyczny, i zastąpić go określeniem o charakterze jawnie zaszczytnym. Jednakże nie da się zmienić tej na- zwy i zaiste nie ma potrzeby. Póki ten epitet wyrażał lekceważenie, stosowany był fałszywie. A przecież słowo to, pojęte właściwie, nie zawiera żadnych treści krytycznych. Przeciwnie: mieści w sobie głęboką prawdę, którą instynkt ludzkości bezwiednie niemal wyczuwa. Jest faktem prawdziwym, najgłębiej prawdziwym, że architektura Północy jest surowa i dzika. Ale nieprawda, że z tego powodu zasługuje na potępienie lub na pogardę.
Wprost przeciwnie: ze względu na ten właśnie swój charakter godna jest naszej najgłębszej czci. [...] Istnieje jakoweś pokrewieństwo pomiędzy sylwetą alpej- skiego masywu skalnego i sylwetą katedry. Wspaniałość budowli gotyckich płynie z krzepkiej mocy, wytężonej tym bardziej że palce ręki te mury wznoszącej zgrabiałe były od mroźnego wichru, a wzrok budowniczego przytępiony mgłą leżącą nad pu- staciami torfowisk lub oślepiony gradową zawieją; wspaniałość ich płynie i stąd, że mówi nam o harcie ludzi, którzy nie wylegiwali się sennie w dobroczynnych promieniach słońca, ale łupali skały, by móc uprawiać ziemię, i rąbali drzewa, aby rozniecić ogień. Jakże więc nawet to, co czynili dla uradowania duszy, nie ma nosić piętna ich rąk i serc, piętna twardego życia, które upłynęło w trudzie ciosów topora i w mozolnym prowadzeniu pługa