Królowa, przebaczając przez dobroć swoją omyłkom języka, zadziwiła się widząc taki dowcip i rozum w stworzeniu tak małym. Wzięła mnie na ręce swoje i zaniosła do Króla, który naówczas znajdował się w swoim gabinecie. Król Jegomość, pan bardzo poważny i twarzy posępnej, nie dojrzawszy na pierwszy rzut oka mojej postaci, spytał ozięble Królowej, od jak dawna tyle we mnie znajduje upodobania. (Wziął mnie bowiem za robaczka, kiedym leżał wyciągnięty jak długi na prawej dłoni Jej Królewskiej Mości). Ale Królowa mając wielki dowcip postawiła mnie łagodnie na królewskim stoliku do pisania i rozkazała, abym powiedział Królowi, kim jestem. Opowiedziałem w krótkich słowach, a Glumdalclitch, która została przed drzwiami gabinetu, nie mogąc dłużej znieść mojej nieobecności weszła i powiedziała Królowi, co się zdarzyło ze mną w domu jej ojca od czasu znalezienia mnie na polu.
Król tak mądry, jak nikt w królestwie, wychowany na filozofii, a zwłaszcza na matematyce, sądził, przypatrzywszy się, jak chodzę wyprostowany, nim jeszcze zacząłem mówić, że jestem sztuczną machiną, jak kołowrót albo zegarek jaki osobliwszy, przez doskonałego rzemieślnika wynaleziony i zrobiony (mechanika bowiem do wielkiego stopnia doskonałości doszła w tym kraju). Lecz gdy usłyszał mój głos i widział w mowie mojej rozum, nie mógł w sobie ukryć podziwienia. Opowiadanie moje, jakim sposobem dostałem się do kraju, zdawało mu się zmyślone przez pana mego i Glumdalclitch, aby mnie za wyższą cenę sprzedać. Zadawał mi różne pytania, na które mu do rzeczy odpowiadałem, wyjąwszy cudzoziemską wymowę, niektóre błędy i wyrażenia chłopskie, których się w domu gospodarza mego nauczyłem, a które nie pasowały wcale do języka dworskiego.
[...]
Widziałem dwóch akademików żwawo dyskutujących nad takim sposobem wybierania podatków, żeby na nie nikt nie utyskiwał. Jeden utrzymywał, że najlepszy sposób jest nałożyć podatki na występki i głupstwa ludzkie i każdego taksować podług uznania jego sąsiadów. Drugi akademik był zdania wcale przeciwnego, utrzymując, że trzeba, by te przymioty ciała i duszy podatkiem nałożyć, którymi się każdy sam szczyci, wysokość zaś podatku uzależnić od stopnia, w jakim dany przymiot posiadamy, i każdy ma być w tym względzie swoim własnym sędzią. Największe zaś podatki potrzeba by nałożyć na pieszczoszków Wenery i na faworytów płci pięknej w miarę łask, których od niej doznają, i w tym artykule należy zdać się na ich własne przyznanie. Trzeba by także pod wielkie podatki poddać dowcip i męstwo podług ogłoszenia, jakie każdy sam uczyni o tych swoich przymiotach, i zaś honor, sprawiedliwość, mądrość i biegłość w Naukach wyłączyć od wszelkiego opodatkowaniu, ponieważ cnoty te tak szczególnej są natury, iż nikt nie chce przyznać, że je widzi w swym sąsiedzie, i nikt też nie ceni ich u siebie.
Przekład anonimowy z 1784 r.