Wzrok jest najdoskonalszy i najmilszy ze wszystkich naszych zmysłów. Napełnia on umysł mnogimi i różnorodnymi ideami, obcuje ze swymi przedmiotami na największą odległość, a jego działanie trwa najdłużej, bez znużenia i przesytu właściwą dlań przyjemnością. [...]
Zmysł ten dostarcza wyobraźni jej idei, tak iż mówiąc o rozkoszach wyobraźni lub fantazji, (których to słów będę używał wymiennie), mam tu na myśli przyjemności, które pochodzą od widzialnych przedmiotów, bądź to gdy mamy je właśnie przed oczyma, bądź to gdy przywołuje- my do naszego umysłu ich wyobrażenia przez malowidła, posągi, opisy lub cokolwiek innego podobnej natury. Zaprawdę, nie ma w naszej fantazji żadnego obrazu, który by nie wszedł do niej po raz pierwszy przez zmysł wzroku, ale my sami władni jesteśmy zatrzymywać, zmieniać i łączyć ze sobą raz otrzymane obrazy we wszelkie i różnorodne podobizny i wizje, które są naj- milsze dla wyobraźni. Dzięki tej władzy człowiek zamknięty w podziemnym lochu zdolny jest zabawiać się piękniejszymi widokami, piękniejszymi niż te, jakie może znaleźć w całym obrębie natury. [...]
Za rozkosze wyobraźni uważam tylko te rozkosze, które biorą swój początek ze wzroku, dzieląc je na dwa rodzaje. Przede wszystkim chcę omówić tu pierwotne rozkosze wyobraźni, które całkowicie pochodzą od przedmiotów znajdujących się przed naszymi oczyma, następnie zaś traktować będę o wtórnych rozkoszach wyobraźni, które wypływają z przedstawień widzialnych przedmiotów, gdy te nie znajdują się w danym momencie w naszym polu widzenia, lecz zostają przywołane przez naszą pamięć lub kształtują się w powabne wizje rzeczy nieobecnych lub urojonych.
Rozkosze wyobraźni w ich pełnym znaczeniu nie są ani tak grube, jak rozkosze zmysłów, ani tak subtelne, jak rozkosze umysłu ludzkiego. Ostatnie z nich są, bez wątpienia, bardziej pożądane jako że oparte są na jakiejś nowej umiejętności lub na wydoskonaleniu człowieczego umysłu, jednak wyznać trzeba, iż rozkosze wyobraźni są równie wielkie i porywające jak te, o których wspomniałem uprzednio. Piękny widok zachwyca dusze na równi z doświadczeniem fizycznym, a opis Homera oczarował więcej czytelników niźli rozdział z Arystotelesa. Co więcej, rozkosze wyobraźni mają tę przewagę nad rozkoszami umysłu, iż są dla nas dostępniejsze i łatwiejsze do osiągnięcia. Wystarczy otworzyć oczy i widok jakby w nie wchodzi. Barwy same malują się w na- szej w wyobraźni z nikłym udziałem myśli lub wysiłku ze strony widza. Nieświadomie uderzeni zostajemy symetrią jakiejś rzeczy, na którą spoglądamy, i uznajemy piękno jakiegoś przedmiotu, nie wnikając w powody i przyczyny tego wrażenia.
Człowiek o ukształtowanej wyobraźni dopuszczony bywa do wielu przyjemności, których nie są zdolni odczuwać ludzie nieogładzeni. Może on wieść rozmowę z obrazem i znaleźć w posągu miłego kompana. Doznaje on wewnętrznego odświeżenia przy lekturze jakiegoś opisu i często odczuwa większe zadowolenie w leśnym i polnym pejzażu niż ktoś inny z racji posiadania owych pól i lasów. Zaiste, daje to człowiekowi i rodzaj udziału we własności każdej rzeczy, na którą spogląda, i sprawia, że najdziksze i nieuprawne kształty natury przyczyniają się do jego rozkoszy. Spogląda tedy na ten świat jak gdyby w innym świetle i odkrywa w nim mnogie powaby, ukryte przed ogółem ludzi. [...]
Należy przeto zabiegać o możliwie największe poszerzenia kręgu niewinnych rozkoszy, tak by można było bezpiecznie uciec się do nich i znaleźć w nich ukontentowanie nie wywołujące rumieńca wstydu na twarzy człowieka rozumnego. Tego właśnie rodzaju są rozkosze wyobraźni, które nie wymagają natężenia myśli, jakie potrzebne jest do poważniejszych zatrudnień, a jednocześnie nie pozwalają, by umysł popadł w zaniedbanie i ospałość, często towarzyszące bar- dziej zmysłowym rozkoszom. Na podobieństwo łagodnych ćwiczeń dla władz naszego umysłu, budzi je wyobraźnia z lenistwa i gnuśności, nie nakładając na nie pracy ni trudu.
"Spectator" nr 411 Przekład Zofia Sinko