Reklama

Młoda Polska. Batalie na otwarcie

Jak wielu nowożytnym nurtom artystycznym, również narodzinom Młodej Polski towarzyszył szereg deklaracji programowych, określających nową hierarchię wartości i negatywny stosunek do autorytetów literackich wcześniejszej epoki. Spośród licznych młodopolskich manifestów na przypomnienie zasługują m.in. Maurycy Maeterlinck i jego stanowisko we współczesnej poezji belgijskiej Zenona Przesmyckiego, Z psychologii jednostki twórczej. Chopin i Nietzsche oraz Confiteor Stanisława Przybyszewskiego, Forpoczty Marii Komornickiej, Cezarego Jellenty i Wacława Nałkowskiego.

Przyjrzyjmy się dokładniej każdemu z nich. Obszerny artykuł Miriama Maurycy Maeterlinck i jego stanowisko we współczesnej poezji belgijskiej ogłoszony został w 1891  r. Intencją  autora  nie było precyzowanie nowego programu literackiego. Pragnął on przede wszystkim przybliżyć rodzimym odbiorcom twórczość jednego z najważniejszych reprezentantów nurtu symbolicznego. Przy okazji sformułował jedną z pierwszych definicji symbolizmu. Zasugerował także, aby poezja polska inspirowała się dokonaniami Maeterlincka. Z tego powodu niektórzy badacze Młodej Polski (np. Andrzej Z. Makowiecki) traktują artykuł Przesmyckiego jako pierwszy w naszej literaturze manifest symbolizmu. 

Reklama

O wiele bardziej jednoznaczne było studium Przybyszewskiego pt. Zur Psychologie des Individuums. I. Chopin und Nietzsche (Z psychologii jednostki twórczej. Chopin i Nietzsche), ogłoszone w Berlinie w roku 1892. Wyraźnie rozbrzmiewało w nim echo nietzscheańskiej koncepcji nadczłowieka. Główny temat rozprawy stanowił fenomen artysty. Przybyszewski określił artystę jako jednostkę niepowtarzalną, jedyną. Aktem, który kreuje każdego twórcę jest, jego zdaniem, bunt. Artysta to osoba, która posiada odwagę wyzwolić własne instynkty, sprzeciwiająca się kulturze oraz moralności tłumu. Artysta to także filozof. Wszystko, co trąci banałem i pospolitością jest poniżej jego godności. Apoteoza artysty widnieje także na kartach Forpoczt - zbiorowej książki trojga warszawskich pisarzy, wydanej we Lwowie w 1895 roku. Dokładniejszego omówienia wymaga artykuł Wacława Nałkowskiego (geografa i publicysty, ojca Zofii Nałkowskiej) pt. Forpoczty ewolucji psychicznej i troglodyci

Autor podzielił ludzkość na dwie kategorie: nerwowców i tłum. Do pierwszej z nich zaliczył artystów-dekadentów, nerwowców. Grupę tę tworzą jednostki wybitnie refleksyjne, typy o przewadze życia wewnętrznego nad zewnętrznym, osoby nieprzystosowane do życia powszedniego, wyjątkowo silnie odczuwające cierpienie i zło świata. Są oni awangardą ludzkości, gdyż osiągnęli najwyższy stopień  wrażliwości i rozwoju psychicznego. Jest to jednak grupa nieliczna w porównaniu z dominującym, niezwykle ekspansywnym i odpornym na idee tłumem. Na tłum składają się wszelkiego rodzaju filistrzy (tzw. ludzie-świnie), idioci bez uczucia ("ludzie byki", "ludzie-drewna"). 

Objawem ich troglodytyzmu (troglodyta - jaskiniowiec, człowiek pierwotny; człowiek z epoki  przedhistorycznej) jest odchodzenie od pierwotnej  spontaniczności, zatapianie się w osiągnięciach cywilizacji przemysłowej, w kulturze mieszczańskiej. Autor odmawia im statusu jednostkowości i indywidualności. Zaznaczyć w tym miejscu trzeba, że pierwotność w sensie uczuciowości nie stanowiła dla Nałkowskiego zjawiska negatywnego. Wprost przeciwnie - ludźmi, którzy zachowali w sobie naturę byli, jego zdaniem, artyści.Ogromne znaczenie w procesie kształtowania się modernistycznej tożsamości odegrał, wspomniany na początku rozdziału, Confiteor Przybyszewskiego. 

Artykuł ten nosił wszelkie znamiona manifestu. Jego twórca przeciwstawił się, preferowanemu przez romantyków i pozytywistów, modelowi literatury zaangażowanej. Sztuka, według Przybyszewskiego, nie może służyć żadnej ideologii ani doktrynie. Nie powinna mieć żadnych zobowiązań politycznych, społecznych, narodowych etc. Sztuka jest celem samym w sobie. W przeciwnym razie staje się tworem zaściankowym, biblią ubogich. Pogląd ten korespondował z parnasistowskim hasłem "sztuka dla sztuki".Głównym zadaniem sztuki miało być prezentowanie tzw. nagiej duszy, penetracja i próba rozwikłania tajemnic ludzkiej podświadomości. Przybyszewski przyznawał sztuce status religii, artystę czynił zaś jej kapłanem, magiem, demonem.

Encyklopedia Internautica
Reklama
Reklama
Reklama