Reklama

Nicolas Edme Réstif de la Bretonne Poczta

Podczas gdy czytałem w świetle latarni, posłyszałem biegnących mężczyzn, którzy krzyczeli: "Zatrzymaj się, zatrzymaj!" Było to skrzyżowanie ulic Parc-Royal i Neuve-Saint-Gilles... "To on!  -  zawołali  otaczając  mnie  -  on  ma  błękitny  płaszcz". Złapano  mnie,  mimo  iż  byłem grzeczny,  poturbowano  co  nieco  i  zaprowadzono  do  jakiegoś  domu  przy  ulicy  Boucherat. Tam powołałem się na Markizę de M***. Przechodził właśnie listonosz z małą pocztą, więc poprosiłem, żeby mi pozwolono napisać dwa słowa, które przeczytałem i mu powierzyłem.

Reklama

"To dojdzie dopiero jutro o dziewiątej. - Jak to! Kończysz swój obchód! Człowieku, jesteś o dwa kroki od ulicy Payenne i nie możesz doręczyć bileciku! - Nie, panie, to nie jest zgodne z regulaminem. - Przeklęci niech będą ludzie - odrzekłem ze złością - którzy planują głupio tak użyteczne przedsięwzięcia!" I wyrwałem bilecik z rąk listonosza, który już nie chciał mi go zwrócić. Posłałem umyślnego do Markizy i ona przyszła mnie uwolnić. Łatwo rozpoznano, że to nie ja jestem tym złodziejaszkiem. Cała służba zeznała, że nie jestem do niego podobny, lecz pan domu nalegał, gdyż niewielkie miało to dla niego znaczenie, kto będzie ukarany, prawdziwy złodziej czy ja.

Chodziło mu tylko o to, by pogwałcenie własności zostało ukarane przez prawo. Tacy są bogacze. I tak ostatnio byliśmy świadkami procesu, gdzie człowiek opływający we wszystkie dostatki chciał zgubić biedaka, chociaż wiedział, że jest on niewinny, dla tej jednej właśnie racji: "Nie mam w ręku prawdziwego winowajcy, który mi groził, że mnie zabije,  jeśli  nie złożę nocą takiej,  a  takiej  sumy  pod  pniem  wskazanego  drzewa, lecz  za  to będzie przerażony karą, jaką poniesie ten, którego schwytano na jego miejsce..."

Przekład Jolanta Sell

Encyklopedia Internautica
Reklama
Reklama
Reklama