Omówione wyżej formacje artystyczne i ich programy tworzyły wyraźną opozycję radykalnego nowatorstwa i tradycjonalizmu, idei poezji wolnej od zobowiązań i poezji "na służbie", uniwersalizmu i regionalizmu, indywidualizmu i wtopienia poety w życie zbiorowe.
Coraz bardziej oczywista stawała się konieczność sposobu syntetyzowania skrajności w postać poetyki zarówno awangardowej, jak i odwołującej się do tradycji. Te odwołania nie mogły jednak oznaczać pasywnego naśladowania dawnych form, a raczej przywrócenie samemu aktowi twórczemu czegoś, co stało niegdyś u początku każdej wielkiej poezji: przeżycia metafizycznego. Poezja staje się wówczas aktem nowego mitotwórstwa, heroicznym czynem genezyjskim, prowadzącym do powstania nowych, nigdy nie widzianych światów. Tak właśnie pojmował poezję Józef Czechowicz (1903-39), lublinianin, wywodzący się - podobnie jak poeci kręgu Czernika - ze społecznych nizin.
Pracował w Lublinie jako nauczyciel, jednak stosunkowo wcześnie (1923) związał się z grupą "Reflektor" i pismem o tym tytule, a w Bibliotece "Reflektora" ukazał się jego debiutancki tom wierszy (Kamień, 1927). W początkach lat 30. uformował się jego niezwykle oryginalny program twórczy, którego wzorów można by szukać we francuskim nadrealizmie, malarskim pointylizmie, a także w muzycznych technikach aleatoryzmu. Kluczowym słowem, spotykanym w omówieniach tej liryki, rozwijającej się bardzo krótko (poeta zginął w czasie bombardowania Lublina 9 września 1939) jest "magia". Rzeczywiście - wszystko tu wiąże się z magią, z realizowanym w słowie obrzędem, który to, co zwyczajne potrafi uwznioślić i uczynić niepowtarzalnym, zaś to, co niezwykłe - wpisuje w porządki codzienności.
Czechowicz znakomicie operuje słowami: zestawiając je ze sobą jakby "na przekór" regułom składni (co odróżniało go od awangardystów, przypisujących podstawową rolę zdaniu), pozwala tworzyć się znaczeniom przy każdorazowej lekturze. Tak jak nadrealiści zrezygnował z klasycznej interpunkcji, by słowa łatwiej mogły wchodzić ze sobą w nieoczekiwane związki. Stabilizował je natomiast element niezwykłej muzyczności, opartej zarówno na klasycznym metrum, jak też mistrzowsko wykorzystanej eufonii. Była to poezja z pewnością - jeśli przyrównać ją do dynamizmu skamandryckiego czy awangardowego - sentymentalna, po trosze nawet czułostkowa.
Niemniej przenika ją ciepły, łagodny ton: jej tematem są swojskie pejzaże, zagubione w nich wsie i małe miasteczka wschodniej Polski, drobne wydarzenia i związane z nimi uczucia. Dominującym wśród nich był nieukierunkowany na żaden konkret żal, związany z ustawiczną utratą czegoś nieokreślonego, jednak bardzo bliskiego i żywego. Pastelowe obrazy zwykle u Czechowicza stopniowo ciemnieją, zanurzają się w mroku wieczoru, a potem w czerni nocy. Czechowicz bowiem pozostaje pod przemożnym wpływem poczucia zbliżającej się Apokalipsy - niosącej obecnej Arkadii zagładę, zaś dziś żyjącym ludziom - śmierć. Dlatego też uznaje się go za jednego z najlepszych, najbardziej wyrazistych poetów - katastrofistów przeczuwających nadchodzące lata i ich tragiczne żniwo.