Apokalipsa, przeczuwana przez poetów lat 30., zaczęła się spełniać od 1 września 1939: o świcie tego dnia rozpoczął się największy i najbardziej krwawy, globalny konflikt zbrojny w dziejach ludzkości. Polska znalazła się pod okupacją, w połowie niemiecką, w połowie - radziecką.
Niemcy zakazali działalności wszystkich polskich szkół ponadpodstawowych, instytucji kulturalnych, mediów, stowarzyszeń twórczych. Nie wolno było wykonywać polskiej muzyki, rozpowszechniać polskiej literatury - w tym klasyki. Wprawdzie zbiory najważniejszych polskich bibliotek udało się częściowo ocalić (np. Biblioteki Jagiellońskiej), jednak mniejsze księgozbiory Niemcy systematycznie niszczyli, paląc je i rabując. Wywożono bezcenne kolekcje dzieł sztuki zarówno z muzeów, jak i siedzib prywatnych: zaledwie kilkanaście procent tych zbiorów udało się odzyskać po wojnie. Zamknięto teatry, kina, zlikwidowano orkiestry; część tych instytucji po jakimś czasie uruchomiono ponownie, poddając ścisłej kontroli władz okupacyjnych i zmuszając do wykonywania bezwartościowego repertuaru.
Wznowiono także wydawanie gazet w języku polskim, narzucając im jednak ścisłą politykę informacyjną, zgodną z wymaganiami hitlerowskich władz. Trzeba przy tym zauważyć, że sytuacja polskiej kultury, nauki i edukacji na terytorium Generalnego Gubernatorstwa różniła się od tej, jaka panowała na terenach wcielonych bezpośrednio do Rzeszy (Wielkopolska - Warthegau, Pomorze, Śląsk i Zagłębie). W Generalnym Gubernatorstwie istniały szanse konspiracyjnej działalności kulturalnej i naukowej: powstały tu stosunkowo szybko podziemne czasopisma, "komplety" uniwersyteckie, wydawnictwa, zorganizowano sieć pomocy dla twórców. Wiązało się to w poważnym stopniu z budową struktur państwa podziemnego posiadającego własne instytucje wojskowe, specyficzną "administrację", współpracującą z Rządem RP na Wychodźstwie.
Inaczej wyglądała sytuacja polskiej kultury na terytoriach zajętych przez Sowietów, przy czym ośrodek lwowski różnił się tu wyraźnie od wileńskiego. W tym drugim, mimo antagonizmów polsko-litewskich, a także wprowadzonej tu cenzury, twórczość polska utrzymywała pewną ciągłość, zaś artyści - zarówno ci, którzy mieszkali i tworzyli w Wilnie i na Wileńszczyźnie przed wojną, jak i ci, którzy szukali tam schronienia przed represjami niemieckimi - cieszyli się relatywnie sporą swobodą wypowiedzi (wznowiono np. wydawanie polskiej prasy i działalność instytucji kulturalnych). Krótki okres swobód skończył się jednak 17 czerwca 1940 r., kiedy utworzono Litewską Republikę Radziecką z normami prawnymi obowiązującymi w całym Kraju Rad. Rozpoczęła się wówczas indoktrynacja ideologiczna zgodna z duchem stalinowskiego imperium, przed którą uginali się nawet ci pisarze polscy, którzy jeszcze kilka miesięcy temu wykazywali zupełnie inny, otwarty światopogląd.
Wkroczenie Niemców do Wilna ostatecznie zakończyło ów przedłużony żywot polskiej kultury na północno-wschodnich rubieżach dawnej RP. Inaczej rzecz wyglądała we Lwowie. W ośrodku tym od czasów przedwojennych działało aktywnie środowisko twórcze o zdecydowanie lewicowej orientacji. We wrześniu 1939 Lwów stał się schronieniem dla bardzo licznej grupy pisarzy warszawskich i krakowskich - niekiedy o znaczących nazwiskach (m.in. W. Broniewski, T. Peiper, A. Wat, T. Boy-Żeleński, M. Dąbrowska, J. Przyboś). Obok nich zjawili się tu aktorzy, malarze, niektórzy uczeni (m.in. R. Ingarden, K. Ajdukiewicz, S. Łempicki, J. Kleiner). Władze sowieckiej Ukrainy potraktowały to jako niebywałą wręcz okazję sprawdzenia własnych metod indoktrynacji, opartych na zasadzie "kija i marchewki".
Zastraszaniem (m.in. wywózkami w głąb Rosji, odbiera- niem podstawowych świadczeń) i nagrodami Sowieci starali się skłonić polskich twórców do przyjęcia roli "inżynierów dusz" i piewców radzieckiego systemu. Starania te w znacznym stopniu się udawały - czego dowodzą publikacje w najbardziej zsowietyzowanym polskojęzycznym piśmie okresu wojny i okupacji: "Czerwonym Sztandarze". Postawę tę tłumaczono jako wyraz chęci utrzymania polskiej kultury w opanowanym przez Sowietów dawnym polskim Wschodzie, jednak nie brak do dziś głosów, że trudno powstrzymać się w jej ocenie przed słowem "kolaboracja".
Na obszarach zagarniętych przez Niemców postawy "kolaboracyjne" wśród twórców były nader rzadkie (i od razu karane przez państwo podziemne), ale trzeba jednak zauważyć, że Niemców nie interesowali Polacy, wspierający ich ideologię poprzez własną twórczość i nikogo do takich postaw nie zmuszali. Sowieci - szczególnie na terytoriach należących przed wojną do RP - postępowali odwrotnie. Po inwazji niemieckiej na ZSRR działalność polskich twórców we Lwowie zamarła na jakiś czas - by odrodzić się, już w podziemiu, ok. 1942 roku.
Znaczna część polskich twórców szukała schronienia na zachodzie Europy - dążąc przez Rumunię, Węgry, Jugosławię do Francji, a po jej zajęciu przez Niemców (połowa 1940) - do Wielkiej Brytanii. Wszędzie tam powstawały polskie organizacje kulturalne i czasopisma, niektóre z nich zyskały poważne znaczenie i przetrwały wiele lat, także w okresie powojennym (m.in. "Kultura" Jerzego Giedroycia).