Wypada przyjrzeć się bliżej choć jednemu utworowi spoza kręgu kultury iberoamerykańskiej, który również wykazuje związki z nurtem realizmu magicznego. W Polsce najbardziej znanym przykładem - być może przez liczne analogie ze słynnym dziełem Márqueza - jest powieść Olgi Tokarczuk pod dość intrygującym tytułem Prawiek i inne czasy (wydana w roku 1996).
Dzięki tej książce autorka zapewniła sobie pozycję na ojczystym rynku (nieśmiało zdobywaną już wcześniej) i stała się pisarką chętnie czytaną, a może nawet przez jakiś czas modną w kręgu młodych czytelników. Krytycy zwrócili uwagę na bogactwo antropologicznych rozważań, niecodzienną kompozycję i specyficzny styl jakimi wyróżniła się w tej pracy. Niejednokrotnie podkreślali też cechy typowe dla bogatej polskiej tradycji literatury o tematyce wiejskiej. Podobnie jak Sto lat samotności, także Prawiek jest specyficzną sagą rodzinną. W czasie około 70 lat opisuje losy trzech pokoleń Niebieskich i Boskich (czwarte, czyli dzieci Adeli, czytelnik zna tylko z jej wypowiedzi).
Bohaterowie zmagają się z codziennymi problemami, dla których częstym tłem są wydarzenia historyczne. Fakty z dziejów Europy precyzuje niekiedy nawet podanie daty, na przykład w zdaniu: Latem czternastego roku po Michała przyjechało konno dwóch carskich żołnierzy w jasnych mundurach. Sporo też elementów typowo polskich: nazwy geograficzne (np. Kielce), charakterystyczny krajobraz i przyroda (arcydzięgiel), rodzime wynalazki (samochód warszawa). Pomimo tak wyraźnych wskazówek utwór Tokarczuk daleki jest jednak od czystego realizmu. W jego świecie magia stale przeplata się z empirycznie sprawdzalną rzeczywistością.
Ogólnego ładu nie burzy przemawiający obraz Matki Boskiej Jeszkotlowskiej, martwa postać Topielca Pluszcza, obecność aniołów, czary Kłoski ani nawet jej stosunek seksualny z rośliną. Cywilizacja dotarła tu tylko częściowo. Pomimo zasadniczo przyjętego chrześcijaństwa dużą rolę odgrywają przepowiednie i zabobony. Samą wiarę podważa chociażby teza o zmienności Boga. W strukturze przestrzeni pełno iluzoryczności. Ciężko stwierdzić, co jest prawdziwe, a co jest tylko tworem imaginacji. Najlepszym tego dowodem są tajemnicze granice tytułowej wsi, za którymi znika wyciągnięta ręka Izydora - jednego z bohaterów. Miejscu akcji warto przyjrzeć się bliżej.
Jest to swoista enklawa, poza którą prawdopodobnie nic nie ma. Po powrocie Michała z wojny, czytelnik dowiaduje się, że wszystko, co istnieje poza Prawiekiem jest zamazane i płynne jak sen. Nie zmienia to jednak faktu, że jego mieszkańcy czasem wyjeżdżają (Ruta do Brazylii, dzieci Pawła i Misi wyprowadzają się do miasta). Ich nieobecność jest oczywista, trudno jednak stwierdzić, co się z nimi dzieje. Być może to, co opowiada córka Kłoski: Wyruszają w podróż i nieruchomieją. Chyba im się śni, że jadą dalej, że są Kielce i Rosja. Matka pokazała mi kiedyś takich skamieniałych ludzi. Stoją na drodze do Kielc.
Są nieruchomi, mają otwarte oczy i wyglądają strasznie. Jakby umarli. Potem po jakimś czasie budzą się i wracają, a swoje sny biorą za wspomnienia. Odizolowanie miejscowości łatwo odczytać jako metaforę samotności jednostki ludzkiej. Już pierwsze zdanie głosi, że: Prawiek jest miejscem, które leży w środku wszechświata. Przypomina przez to znany z wielu mitologii Axis Mundi, czy- li punkt zetknięcia Ziemi, Nieba i Piekła (jak np. Babilon i - dla Hebrajczyków - Jeruzalem). Potwierdzają tę koncepcję strzegący granic aniołowie czy też znaczące nazwiska głównych bohaterów (Niebiescy i Boscy). Równowagę między dobrem a złem symbolizują dwie - łączące się w jedną - rzeki: Białka (która nie ma nic do ukrycia) i Czarna (która potrafi być gniewna i nieokiełznana). Cała przestrzeń jest dokładnie poukładana. Jej szczegółowy opis staje się punktem wyjścia powieści. Kluczem do zrozumienia ładu jest wyłapywana przez Izydora "poczwórność".
Liczba cztery ma od wieków bogatą symbolikę. Oznacza przede wszystkim pełnię, porządek, uniwersalność i stałość (ta ostatnia cecha kłóci się trochę z wielokrotnie akcentowanym w Prawieku twierdzeniem, że wszystko w obrębie jego rzeczywistości jest zmienne). Tendencja do konstruowania każdego elementu w zakresie tej magicznej liczby jest wyraźna na przykładzie domu Misi, który - podobnie jak w Macondo dom Buendiów - jest pewnego rodzaju centrum miasta: Fundamenty wykopano w idealny kwadrat. Jego boki odpowiadały czterem stronom świata. W utworze Tokarczuk wyjątkowe znaczenie odgrywa przyroda. Często dyktuje bohaterom swoje warunki, a oni pozostają wobec nich bezradni. Jest tak na przykład z bezskutecznie walczącym z zalewającą jego łąki Rzeką księdzem proboszczem. W czasie wojny to las staje się schronieniem dla bohaterów. Nie pozwala im jednak na przejęcie nad sobą kontroli.
Nie ma on swojego początku, ani końca, w odróżnieniu do domu Misi, który jest tylko sztucznym, czyli stworzonym przez człowieka, modelem kosmosu. "Prawiek" to jednoczesne określenie miejsca i czasu, który z kolei nosi w powieści wiele znamion cykliczności. Symbolizuje go zwłaszcza nie prze- stający się kręcić młynek do kawy. Sygnałów ciągłego odradzania się jest jednak znacznie więcej, na przykład w opisach natury: Sad ma swoje dwa czasy, które przeplatają się i następują po sobie rok po roku. To czas jabłoni i czas grusz. Periodyczność wyznacza też wyraźnie nawiązujący do mitu Kory i Demeter podział miesięcy na letnie, które Ruta ma spędzać z matką, i zimowe, przeznaczone dla męża.
Wieś Boskich i Niebieskich trwa w wiecznym, odizolowanym od reszty świata wymiarze, który narusza dopiero (podobnie jak w powieści Márqueza) brutalne wkroczenie historii - żywiołowego chaosu pełnego bezsensownej brutalności. Narracja w Prawieku prowadzona jest z punktu widzenia postaci. Znaj- duje to swoje wyraźne odbicie w kompozycji utworu, podzielonego na krótkie rozdziały zwane czasami poszczególnych bohaterów.
Są to nie tylko ludzie, ale też zwierzęta, przedmioty i elementy przyrody, mające swoje własne losy. Całość przeplata jeszcze Czas gry, w której z upodobaniem zagłębia się dziedzic Popielski. Przedstawia ona szereg możliwych światów. Wśród nich bez trudu można odnaleźć kilka znanych koncepcji filozoficznych. Wielopoziomowość powieści Tokarczuk dostarcza sporo refleksji na temat izolacji człowieka i praw rządzących światem. Niemniej łatwiej byłoby ją docenić, gdyby nie powstało wcześniej słynne dzieło Márqueza. A tak trudno nie zarzucić Tokarczuk częściowej przynajmniej wtórności. Oprócz opisanej już wcześniej techniki budowania czasoprzestrzeni, widać ją też niejednokrotnie w rysunku postaci i podobieństwie ich losów (kobiety najczęściej zajmują się domem, mężczyźni jeżdżą na wojny, studiują Grę albo piją).
Można zaryzykować stwierdzenie, że pisarka stworzyła po prostu polską wersję Stu lat samotności i uczyniła to w dodatku w sposób mniej umiejętny. Jej utwór jest znacznie bardziej dosłowny, przez co ogranicza pole interpretacji. Za dużo w nim bezpośrednich, utrzymanych w mentorskim tonie komentarzy w stylu: Bóg jest w każdym procesie. Bóg pulsuje w przemianach. Na korzyść autorki Prawieku i innych czasów przemawia jednak trafność uchwycenia nastroju rodzimej obyczajowości i barwność opisu słowiańskiej przyrody. Powieść mimo wszystko wniosła pewien powiew świeżości do literatury polskiej końca XX wieku i - dzięki cechom realizmu magicznego - uczyniła ją bardziej różnorodną. Choć daleko jej do wyżyn kolumbijskiego noblisty, przyswaja się ją gładko i przyjemnie, ze świadomością, że stara się zaoferować nieco więcej niż zwykłe "czytadło".