My, cywilizacje, wiemy już teraz, że jesteśmy śmiertelne - to zdanie wielkiego poety francuskiego, Paula Valéry,można odczytać jako myśl przewodnią literatury XX wieku powstałej we Francji.
Piśmiennictwo tego okresu przepełnione jest pytaniami o sens ludzkiego życia, moralności, kultury, zadawanymi w poczuciu przemijalności istnienia,dwuznaczności sensu wartości, świadomości upadku prawd wyznawanych bezdyskusyjnie przez poprzednie pokolenia. Sceptycyzm ostatniego stulecia drugiego tysiąclecia naszej ery można byłoby potraktować jako przejaw typowego dekadentyzmu, gdyby nie znajdował on mocnego uzasadnienia zarówno w nauce, jak i doświadczeniach płynących z wydarzeń politycznych i przemian społecznych, a także z refleksji filozoficznej - zarówno inspirującej jak i sumującej dotychczasowe postawy.
Literatury tego okresu nie da się zrozumieć bez uwzględnienia wpływu myśli Sigismunda Freuda, twórcy nowoczesnej psychologii i psychoanalizy. Ten austriacki neurolog i psychiatra, żyjący w latach 1856-1939, jako pierwszy wykazał, że świadomość ludzka nie jest jednolita, lecz składa się z trzech warstw, trudnych do spojenia: idealnego obrazu samego siebie (wizji, jacy chcielibyśmy być), wiedzy o tym, jacy jesteśmy i wypychanych oraz wymazywanych z pamięci wydarzeń, doświadczeń, które psują nam obraz samego siebie. Tworząc teorię podświadomości (nieświadomości), w której człowiek zamyka niechciane - lub niepotrzebne wedle niego - doświadczenia, Freud wskazał źródła pozornie irracjonalnych zachowań ludzkich, wykazując, że nic, co przeżyliśmy, nie zostaje z nas całkowicie wymazane, a stres wyzwala w człowieku to, co rozum i wola chciałyby wykreślić. Konflikt między tym, co o sobie wiemy, a tym, czego z różnych - czasem błahych - powodów nie chcielibyśmy wiedzieć o sobie, powoduje, że człowiek może być nawet dla samego siebie istotą nieprzewidywalną.
Ważnym elementem myśli psychologa było spostrzeżenie, że sny ludzkie wyrażają zarówno lęki i urazy skrywane w podświadomości, jak i tęsknoty człowieka. Sztuka, a zwłaszcza literatura, dla których teoria Freuda stała się niezwykle płodna, skupią się na psychologii głębi oraz na surrealistycznej inspiracji snem.
Innym ważnym bodźcem dla francuskich pisarzy będzie myśl filozoficzna Henri Bergsona. Jeszcze w czasach modernizmu zakwestionował on wartość poznania rozumowego, przeciwstawiając je intuicji, pozwalającej dotrzeć do istoty rzeczy. W swych późniejszych dziełach Bergson wykazywał różnice między moralnością powinności a moralnością mistyczną, religią statyczną a religią dynamiczną. W największym uproszczeniu można powiedzieć, że religia statyczna i moralność powinności poprzez wytwarzanie mitów i schematów mają na celu zabezpieczenie interesów grupy społecznej. Moralność mistyczna i religia dynamiczna nie służą grupie, lecz ludzkości, tworzą bohaterów i świętych, a ich źródła znajdują się poza sferą intelektu. Warto tu zaznaczyć, że pogląd ten dla kultury francuskiej, opartej od stuleci (nawet przed pojawieniem się tej nazwy) na racjonalnych podstawach, w której romantyczne porywy miały charakter krótkotrwałego - acz porywającego - buntu, był tezą rewolucyjną.
Początek wieku XX to także okres głębokiego zainteresowania dorobkiem intelektualnym Pascala (1623-62) i duńskiego filozofa Sorena Kierkegaarda, tworzącego w 1. połowie XIX w. Ich teorie mówiące o człowieku jako o trzcinie chwiejącej się na wietrze, ale trzcinie myślącej, otoczonej otchłanią, o życiu, jako chorobie na śmierć, zaowocują z czasem narodzinami egzystencjalizmu, humanistycznej filozofii XX wieku. Wybitną rolę odegrał również niemiecki filozof Edmund Husserl (1859-1938), twórca fenomenologii, teoretyk doświadczenia przeżytego, stojącego za każdą operacją umysłową. Jego filozofia, będąca opisowym badaniem zjawisk i mająca za cel powrót do konkretu, znajduje swoje odbicie w wielu dziełach francuskiej epiki.
Wydarzenia historyczne (I i II wojna światowa), przemiany polityczne (faszyzm, nazizm, totalitaryzm), przeobrażenia społeczne związane zarówno z rozwojem cywilizacji technicznej, jak i rozwojem ekonomiczno-przemysłowym, wreszcie demograficzne przekształcenie świata, będące - między innymi - efektem zakończenia ery kolonialnej, nieustannie wpływają na poszukiwania odpowiedzi na pytanie o sens i jakość ludzkiego życia. Literatura coraz częściej staje się twórczością o charakterze filozoficznym - nie, jak to bywało wcześniej, łatwiej przyswajalną ilustracją poglądów filozofów. Do głosu dojdą więc zwolennicy neotomizmu, personaliści, którzy uznają Boga za jedynego gwaranta sensu istnienia, myśliciele lewicowi, widzący historyczny sens życia w opowiedzeniu się przeciwko złu, na koniec zaś postmoderniści, którzy za swoim głównym ideologiem, Jacquesem Derridą (1930-2004), uznają, że należy odrzucić jednolity, stechnicyzowany model kultury, bo świat składa się wyłącznie z mnożących się nieprzerwanie różnic, których nie sposób wartościować.
Odrębną kwestię stanowi wpływ wybitnych pisarzy, których osobowość twórcza, przenikliwość, wreszcie artyzm otwierają nowe horyzonty przed literaturą. Dla piśmiennictwa epickiego XX wieku, powstającego po 1918 r. - bo dla literatury to jest prawdziwa granica między wiekami - szczególne znacznie miały dzieła Marcela Prousta (omówione w tomie IX Historii literatury światowej) oraz André Gide'a. Z nazwiskiem tego ostatniego twórcy można było zetknąć się już w części poświęconej modernizmowi, ale o ile z perspektywy modernizmu jego dorobek może wyglądać dość blado, o tyle biorąc pod uwagę jego dzieła późniejsze i autorytet, jakim cieszył się zwłaszcza w okresie międzywojennym, nie sposób go przecenić.
André Gide (1869-1951) uświadamia swoją twórczością fakt istnienia głębokich związków między epokami. Jego teza, głosząca konieczność dokonywania nieustannych wyborów przez umysł nie ciążący w żadnym kierunku, apel, by nie deklarować ostatecznie żadnej postawy czy światopoglądu, bo wybrać oznacza wyrzec się na zawsze całej reszty, mogły wydawać się czytelnikowi przełomu wieków przejawem modernistycznej egzaltacji lub wybujałego indywidualizmu. Okazało się jednak, że wydana w 1914 r. powieść Lochy Watykanu (Les Caves du Vatican), przeczytana ponownie z perspektywy doświadczeń wojennych, nabiera nowej, niepokojącej głębi.
Akcja powieści, którą autor określał gatunkowo sotie, a więc mianem ludowej farsy (dosłownie: dzień głupca), ma cechy groteski, w której niemal wszystkie wydarzenia i postacie zostają mocno przerysowane, a zorientowanie się w związkach między osobami i faktami może początkowo przyprawić czytelnika o zawrót głowy. Pierwsze epizody rozgrywają się w Rzymie. Mieszka tu sławny francuski uczony Antym Dubois, bezbożnik, mason i wojujący antyklerykał. Cieszy się dużym poparciem myślących podobnie elit i sporym dostatkiem, pozwalającym mu na prowadzenie bzdurnych badań naukowych (wpływ ślepoty u szczurów na masę ciała). Jego żona Weronika, kobieta bogobojna i pozornie uległa, przyjmuje z satysfakcją rolę męczennicy u boku agresywnego męża, co demonstruje podczas wizyty siostry, która wraz z mężem, hrabią Juliusem de Baraglioul (pisarzem katolickim), odwiedza ją w Rzymie.
W tym momencie jednak następuje niezwykle efektowne nawrócenie Antyma, któremu po bluźnierczym czynie przyśniła się Matka Boska i przestała boleć go noga. Antym wraca na łono Kościoła i zaczyna wieść ascetyczne życie z dala od Rzymu. Kolejne wydarzenia rozgrywają się w Paryżu, gdzie poznajemy głównego bohatera powieści, Lafcadia Wluiki, 18-letniego młodzieńca urodzonego w Bukareszcie. Jego matka nie żyje od dwóch lat, ojca nie zna, a dzieciństwo jego przebiegło wśród sprzecznych wpływów kolejnych zamożnych "wujków" (przyjaciół matki), którzy na zmianę kazali mu bądź to biegać nago, bądź stroić się z wyszukaną elegancją, by wreszcie oddać go do elitarnej szkoły, gdzie zaprzyjaźnia się ze zdemoralizowanym chłopcem Protosem i zdobywa sporo wiedzy.
Przed śmiercią matki nie zdążył szkoły ukończyć, zmuszony jest także spłacić długi ostatniego z "wujków". Nagła wizyta Juliusa de Baraglioul uświadamia mu, że jest nieślubnym synem ojca pisarza, księcia Justusa Agenora de Baraglioul, który przed śmiercią pragnie go poznać. W czasie jedynego spotkania z ojcem Lafcadio zachowuje się z godnością, obiecując, że nigdy nie wyjawi swego pochodzenia. Otrzymuje od umierającego fundusz zapewniający mu dostatnie życie. Równocześnie wzbudza zainteresowanie przyrodniego brata Juliusa i odkrywa, że dziewczyna, która go oczarowała i której obecność spowodowała, że rzucił się kiedyś bez namysłu, by ratować z pożaru dzieci, to panna Genevieve de Baraglioul, córka Juliusa.
Tymczasem pojawia się trzeci ze szwagrów, Amadeusz Fleurissoire, mąż najmłodszej z sióstr, Arniki. Amadeusz, prowincjonalny bogacz, rzemieślnik racjonalizator, poślubił Arnikę z wielkiej miłości, ale nigdy nie dopełnił obowiązków małżeńskich, aby nie zrobić przykrości swemu przyjacielowi, który również zakochał się w Arnice. To właśnie do ich domu dociera dramatyczna wiadomość, że papież jest uwięziony w lochach Watykanu przez masonów, a uratować go można tylko wpłacając gigantyczną sumę na ręce pewnego księdza, który o sprawie informuje wyłącznie zaufanych.
Fleurissoire gotów jest nie tylko udzielić wsparcia materialnego tej "świętej sprawie" (w przeciwieństwie do innych którzy, choć wierzą całkowicie oszustowi, nie są skorzy sięgać po pieniądze), ale po raz pierwszy opuszcza miasteczko, by osobiście udać się na krucjatę do Rzymu. Jego podróż obfituje w tragikomiczne zdarzenia: nie dość, że gryzą go pchły, pluskwy i moskity, to jeszcze niespodziewanie traci cnotę z Karolą, dawną kochanką Lafcadia, a obecnie towarzyszką Protosa - który jest właśnie organizatorem całej akcji wyłudzania pieniędzy na"okup" za papieża. Amadeusz nie dojeżdża jednak do Rzymu. W pociągu spotyka Lafcadia, który wiedziony impulsem wyrzuca z wagonu antypatycznego towarzysza podróży, zabijając go na miejscu. Lafcadio jest pewien swojej bezkarności: nie miał żadnych motywów do popełnienia zbrodni ani też nie było żadnych świadków.
Tu jednak myli się, bo całe zdarzenie obserwował Protos, który próbuje - bezskutecznie - szantażować swego dawnego przyjaciela szkolnego. W Rzymie Lafcadio spotyka przyrodniego brata Juliusa. Julius jest rozgoryczony, bo chyba nie zostanie członkiem Akademii Francuskiej za swą niezwykle budującą powieść Dech wyżyn. W tej sytuacji znajduje wspólny język ze swym wolnym od jakichkolwiek nakazów i zakazów bratem i pragnie napisać przewrotne dzieło o zbrodni bezzasadnej. Równocześnie dowiaduje się o uwięzieniu papieża, co ma być - jego zdaniem - pociechą dla Antyma, który po nawróceniu i chwilowym zgiełku uczynionym przez Watykan wokół tej sprawy, żyje obecnie w skrajnej nędzy i zapomnieniu.
Niestety, Antym uświadomiony, że nie ma prawdziwego papieża, zaczyna bluźnić, sarkastycznie wyszydza katolików i wiarę - i znów kuleje. Tymczasem akcja raz jeszcze przybiera nieoczekiwany kierunek: Julius zostaje w końcu członkiem Akademii Francuskiej, a za zamordowanie Amadeusza policja aresztuje Protosa, przyłapanego zresztą w momencie zabójstwa Karoli, głęboko współczującej swemu przypadkowemu, naiwnemu kochankowi i obwiniającej o mord właśnie Protosa. Lafcadio może czuć się bezpieczny, ale takie rozwiązanie go nie satysfakcjonuje. Wyznaje prawdę Juliusowi, który jednak, przywrócony "cnocie" przez wymarzoną godność, nakazuje mu milczeć i iść do spowiedzi. Ostatnią noc, przed zamierzonym zgłoszeniem się na policję, młody bohater spędza niespodziewanie w ramionach zakochanej w nim Genevieve. Czy po tym doświadczeniu przyzna się do winy, pozostaje dla czytelnika zagadką.
Czytana po I wojnie światowej powieść zwracała uwagę przede wszystkim sceną mordu w pociągu. Uznawano ją za proroczą metaforę ukazującą, że moralność jest tylko kwestią rachunku dokonanego przez jednostkę: jeśli czyn może pozostać całkowicie bezkarny, to nie należy liczyć, że człowiek powstrzyma się przed okrucieństwem, bezsensowną zbrodnią. Pytanie o to, czy moralność nie jest aby kwiatkiem wyrosłym na śmietnisku, który pierwszy zwiędnie, gdy czasy - okoliczności - pokażą, że nie jest nikomu potrzebny, będzie powtarzać się w literaturze z całą mocą także po doświadczeniach II wojny światowej. Jednak Lochy Watykanu podejmują głębsze zagadnienia. Lofcadio potrafi równie spontanicznie czynić dobro (nawet ryzykując życiem) jak zło. Dla niego bowiem głównym probierzem wartości człowieka nie jest to, co zrobi, jakich dokona wyborów, ale czy potrafi przyjąć na siebie konsekwencje własnych decyzji i czynów.
Czyn bezzasadny, spontaniczny, tkwiący korzeniami w podświadomości ludzkiej to najbardziej autentyczne - a więc godne uznania - zachowanie człowieka. Nie zwalnia ono jednak istoty dojrzałej od przyjęcia na siebie konsekwencji własnych wyborów. I tak Lafcadio jawi się w tej powieści jako jedyny bohater prawdziwy, podczas gdy cała społeczna i intelektualna elita żyje życiem na niby, dokonując rachunków opłacalności decyzji i dbając o zewnętrzny efekt swoich działań, cynicznie próbując znaleźć moralne uzasadnienia własnych, bardziej korzystnych postępków.
Kolejna powieść Gide'a Fałszerze (Les Fauxmonnayeurs), wydana w 1925 r. wywarła również wielkie wrażenie. Tytuł jej ma znaczenie zarówno realne, jak i symboliczne. Fałszerzami są ci, którzy wykorzystując młodzież z dobrych domów, puszczają w obieg podrobione pieniądze, jak i wszyscy inni - owa młodzież, jej rodziny, środowisko znakomitego liceum - bowiem żyją w świecie udawanej wiary w wartości. Pod względem budowy utwór stanowi szczególny tryptyk: obok głównej akcji zawiera tekst powieści pisanej przez jednego z bohaterów, a także dziennik samego André Gide'a, powstający w czasie tworzenia tego dzieła. Ten chwyt konstrukcyjny okazał się bardzo nośny, pogłębiając znaczenia treści; w literaturze polskiej zastosował go z powodzeniem po latach Jerzy Andrzejewski, pisząc Miazgę.
Warto także dodać, że czynienie codziennych notatek rozpoczął Gide już w 1889 r. i nie porzucił tego zwyczaju aż do śmierci. Swój Dziennik (Journal) publikował jeszcze za życia: część pierwszą w 1939 r., drugą w 1950. Notatki te utrwalały pozycję twórcy jako autorytetu moralnego i intelektualnego, potwierdzając zarówno szczerość pisarza, jak i konsekwentne wyznawanie systemu wartości: Bunt, niezależność sądu, wolność myśli, maksymalizm wobec własnego ja. Gide widział swą misję w zadawaniu ludziom pytań o ich stosunek do własnego życia, o umiejętność korzystania z rozumu i widzenia własnego losu jako olśniewającej przygody. Całe to bydło wywiązuje się niby z monotonnej udręki z tej zabawy, jaką jest życie, skoro je dobrze wziąć - mówi Lafcadio.
Kolejne utwory Gide'a: Dziennik fałszerzy, Nowe pokarmy, Jeśli ziarno nieobumrze, Tezeusz potwierdzają jego koncepcję twórczości: Niepokoić - to moja rola. Dowodem, że wywiązał się z niej bez zarzutu, była Nagroda Nobla, przyznana mu w 1947 r. Lochy Watykanu - a także późniejsze dzieła Gide'a- trafiały do wrażliwości tych odbiorców, którym do świadczenia wojenne kazały zwątpić w istnienie zasad wyznawanych przez ludzkość autentycznie i powszechnie. Punktem wyjścia tej niewiary była refleksja, którą już w 1919 r. Paul Valery (1871-1945) zamknął w słowach: To fakt, że tysiące młodych pisarzy i młodych artystów zginęło; to fakt, że istnieją stracone złudzenia kultury europejskiej i że poznanie i wiedza są niezdolne do uratowania czegokolwiek; to fakt, że nauka została śmiertelnie ugodzona w to, co stanowi jej moralne ambicje i jakby zbezczeszczona przez okrucieństwo jej zastosowań [...]; to fakt, że nawet sceptycy [...] gubią swe wątpliwości, wracają do nich, znów je tracą i już nie potrafią operować swym własnym umysłem. Statek zadrżał tak gwałtownie, że nawet najlepiej umocowane lampy w końcu zgasły. Ten znakomity poeta i eseista, choć nie tworzył dzieł epickich (jego prozatorski dorobek to dialogi, artykuły i właśnie eseje), nazwany został autorem epopei inteligencji, wyrażającej sceptycyzm wobec przyszłości kultury.
Wkrótce jednak do głosu doszło nowe pokolenie pisarzy wierzących, że istnieją cele i prawdy, dla których ludzkość potrafi przezwyciężyć nękający ją kryzys. Jednym z pierwszych był André Malraux (1901-76). Urodzony w zamożnej paryskiej rodzinie, w młodości studiował sanskryt, a zainteresowany kulturą Dalekiego Wschodu wyjechał w 1923 r. na wyprawę archeologiczną do Kambodży. Wkrótce nawiązał kontakt z chińskimi rewolucjonistami i współpracował z Kuomintangiem aż do zerwania Czang Kaiszeka z komunistami.
Zrażony poznaniem mechanizmów walki o władzę, wrócił do Francji w 1927 r. Wkrótce - jest już wtedy uznanym pisarzem - zostaje przewodniczącym światowego komitetu antyfaszystowskiego. Gdy wybucha wojna domowa w Hiszpanii, Malraux organizuje hiszpańskie lotnictwo republikańskie i zostaje jego dowódcą. W 1937 r. zostaje zestrzelony i ranny, wraca do Francji. Wkrótce bierze czynny udział w krótkotrwałej wojnie z Niemcami, w 1940 r. ponownie zostaje ranny i wzięty do niewoli. Szybko udaje mu się zbiec. Rozpoczyna wtedy intensywną działalność, organizując - jako"pułkownik Berger" - ruch oporu w środkowej Francji. Zostaje kolejny raz ranny w akcji zbrojnej i uwięziony przez gestapo. Na szczęście nikt nie wie, że więzień to pilnie poszukiwany "pułkownik Berger". Wkrótce odbijają go bojownicy F.F.I. Współpracując blisko z generałem de Gaulle'em, Malraux obejmuje dowództwo brygady Alzacja-Lotaryngia, a po wojnie funkcję ministra informacji w rządzie tymczasowym.
Gdy de Gaulle ponownie w 1958 r. wróci do polityki i zostanie prezydentem Francji, pisarz obejmuje ministerstwo kultury, czyniąc je jednym z najważniejszych w rządzie. Niezwykle czynne życie André Malraux nie pozwoliło mu na pozostawienie po sobie zbyt wielu dzieł. Doświadczenia związane z chińską rewolucją przyniosły trzy powieści: Zdobywcy (1928), Droga królewska (1930) i Dola człowiecza (1933), za którą otrzymał Nagrodę Goncourtów. Walka z faszyzmem zaowocowała utworami Czasy pogardy (1935), Nadzieja (1937) i Drzewa orzechowe Altenburga (1943). Tytuły dwóch z nich, to jest Dola człowiecza (La condition humaine) oraz Czasy pogardy (Les temps de mépris) stały się określeniami, które na trwałe weszły nie tylko do języka francuskiego, co już jest dowodem wagi poczynionych w nich spostrzeżeń.
Po II wojnie światowej Malraux zajął się analizowaniem miejsca sztuki w życiu człowieka i ludzkości, tworząc dwa wybitne opracowania: Psychologia sztuki i Muzeum wyobraźni. Przed śmiercią opublikował również Antypamiętniki. Choć wszystkie dzieła Malraux koncentrują się wokół myśli, że wielkość, piękno i heroizm człowieka wyrażają się jego buntem wobec historii, będącej zawsze historią klęsk rujnujących ludzkie dążenia do życia w świecie, w którym nie będzie skrzywdzonych i poniżonych, największe wrażenie wywarła Dola człowiecza. Jej akcja rozgrywa się w Szanghaju, w marcu 1927 r. Miasto przygotowuje się do rewolucji, oczekując wkroczenia oddziałów Czang Kajszeka (wtedy współdziałającego z komunistami). By to umożliwić, młody Chińczyk Czen morduje w hotelowym pokoju handlarza bronią, dzięki czemu rewolucjoniści mogą wejść w posiadanie sporej ilości broni palnej.
Czen - wychowanek chrześcijańskich misjonarzy - odkrywa, że ten krwawy akt daje mu nieoczekiwaną satysfakcję. Innego rodzaju kryzys przeżywa jego przyjaciel Kyo Gisors, wykształcony i inteligentny Japończyk (syn wybitnego profesora, będącego pierwszym nauczycielem ideałów obu młodych ludzi), uświadamiając sobie, że nie umie przejść obojętnie wobec przypadkowej erotycznej przygody swej żony, niemieckiej lekarki May. Oboje wkraczają w nadchodzącą rewolucję z poczuciem osamotnienia: Kyo, bo żona go zdradziła, May, bo oszukiwał ją, że seks jest dla ich związku sprawą bez znaczenia. Trzecim bohaterem wydarzeń jest Rosjanin Katow, uczestnik rewolucji 1905 i 1917 r., były katorżnik, obecnie wysłannik Międzynarodówki Komunistycznej. Jest on, dzięki swym doświadczeniom, najbardziej dojrzałym uczestnikiem powstania i kiedy rozpoczyna się walka, dowodzi grupą zdobywającą barkę z bronią i bierze udział w walkach ulicznych. Ostatecznie jednak wszyscy zostają oszukani, bo Czang Kajszek, zdobywszy miasto, wcale nie zamierza dzielić się władzą z komunistami, lecz pacyfikuje Szanghaj, a niedawnych sprzymierzeńców każe wyłapywać i mordować.
Po rozstaniu z May, którą Kyo chce za wszelką cenę ocalić, młody Gisors zostaje aresztowany. Nie ulega namowom do współpracy, zabiegi ojca też nie przynoszą rezultatów. Kyo ma być stracony przez spalenie w kotle parowozu - podobnie jak dwustu innych działaczy. Przed śmiercią spotyka Katowa, oczekującego również na egzekucję. Japończyk popełnia samobójstwo, zażywając ukryty wcześniej w ubraniu cyjanek. Tymczasem Katow, który został ranny i pojmany broniąc jednego z budynków przed czangkajszekowcami, widząc przerażenie dwóch obcych sobie ludzi, nie mogących pogodzić się z makabryczna wizją śmierci w parowozie (zwycięzcy oszczędzają amunicję), oddaje im swoją porcję trucizny i heroicznie idzie na śmierć. Ginie również Czen. Dwukrotnie próbuje dokonać zamachu na Czang Kajszeka, za drugim razem ma to być zamach samobójczy: Czen rzuca się z ładunkiem wybuchowym pod samochód wodza. Jednak ironia losu sprawia, że obie akcje są całkowicie nieudane, a śmierć ponosi Czen. Śmierć jest jednak dla Czena aktem wyzwolenia (sprawiedliwości?), od morderstwa w hotelu ma on bowiem wątpliwości co do istoty swej natury.
Także postacie epizodyczne są bezradne wobec własnego losu: profesor Gisors znajduje spokój pogrążając się w narkomanii, baron de Clappique ostatecznie udowadnia sobie, że jest tylko bufonem,ideowy komunista Hemmelrich zostaje złamany przez chorobę i śmierć własnego dziecka. A jednak w ostatnim epizodzie powieści tkwi optymizm, choć profesor mówi do swej synowej: [ ...] kiedy [...] człowiek dojrzeje, kiedy już nie będzie w nim śladu dziecka ani młodzieńca, kiedy naprawdę będzie człowiekiem, nadaje się tylko do śmierci. Bo wiedza o tym, jaka jest dola człowiecza, daje Maygodność, a staremu Gisorsowi przekonanie, że trzeba kochać żyjących, a nie umarłych. Akcja Doli człowieczej - podobnie jak i pozostałych powieści Malrauxa - rozgrywa się w czasach współczesnych, na które jednak autor spogląda ze znawstwem historyka, umiejąc dostrzec przyczyny i skutki wydarzeń oraz zasugerować analogię, powtarzalność sytuacji rozgrywających się w świecie ludzkim. Nie daje to podstaw do patrzenia z ufnością w przyszłość: zwłaszcza antyhumanistyczną istotę faszyzmu dostrzegł pisarz na wiele lat przed II wojną światową. Może właśnie dzięki tej przenikliwości człowieka rozumiejącego historię potrafił znaleźć i przedstawić godną postawę wobec doli człowieczej.
We wstępie do tego utworu pisał: Trudno być człowiekiem. Lecz łatwiej nim stać się poprzez pogłębianie łączności duchowej z innymi niż przez podtrzymywanie odrębności. Na tej drodze człowiek potrafi nadać sens swojemu życiu, przeciwstawiając się potwornościom historii i niesprawiedliwości społeczeństw. I choć jednostki nie osiągną szczęścia w swoim życiu osobistym, to działając (bo tylko działanie, niewewnętrzne - choćby najwznioślejsze - refleksje liczą się w walce ze złem) z moralnym heroizmem, będą mogły uniknąć poczucia przegranej, opowiadając się po stronie słusznej sprawy. Malraux nie zagłębia się w analizy psychologiczne swoich postaci. Jeśli przedstawia ich rozważania wewnętrzne, to nie są one prezentacją wahań woli czy uczuciowych rozterek, lecz relacją duchowej refleksji o charakterze etycznym, mającej wymiar ogólny. Moralny wymiar tej twórczości podkreśla styl, surowy i dobitny.
Malraux rozpoczął swą drogę jako młody człowiek o lewicowych poglądach, choć komuniści nigdy mu nie ufali. On sam przestał im wierzyć, odbywszy w 1934 r. podróż do Związku Radzieckiego. Na zawsze jednak pozostał wierny przekonaniu, że liczy się najwyżej braterstwo ludzi ("męskie koleżeństwo"), istniejące ponad podziałami narodowymi i politycznymi, łączące tych, którzy wierzą, że ludzie powinni [...] dojrzeć nie bogów, ale siłę ludzką w walce z Ziemią. Zaskakująco bliska tym przekonaniom - mimo podstawowej różnicy światopoglądowej - okazała się twórczość pisarzy katolickich związanych z personalizmem.
Personalizm, doktryna filozoficzna wyrastająca z neotomizmu i najpełniej opisana w dziełach Emmanuela Mouniera (1905-50) i Pierre'a Teilharda de Chardin (1881-1955), wyraża przekonanie o szczególnej istocie człowieka, zamykającej się w przypisywanej mu misji (obowiązku) zrealizowania życia duchowego. Wypełniając ten obowiązek, istota ludzka realizuje boski plan, który, choć niepojęty dla człowieka uwikłanego w ziemski los, ma jednak głęboki sens z perspektywy Boga, ten bowiem w swej mądrości nikogo nie powołał do istnienia nadaremnie. Personalizm szczególny nacisk kładł na społeczne relacje człowieka, widząc w nich rzeczywiste miejsce walki dobra i zła, a przez to głosząc potrzebę heroizmu w życiu każdego. Najczystszym wyrazicielem tych tendencji był Georges Bernanos (1888-1948), którego życie osobiste pełne jest wydarzeń potwierdzających przekonanie, że to dzieje człowieka są miejscem walki o świętość i sprzeciwu wobec niegodziwości.
W swej najwybitniejszej powieści Dziennik wiejskiego proboszcza (Journal d'uncuré de compagne) ukazał zmagania młodego i prostodusznego księdza z nienawiścią, chaosem i cierpieniem gnębiącymi jego parafian. Młody proboszcz, sam cierpiący na raka żołądka, umiera w domu dawnego kolegi, który odrzucił powołanie. I choć nic nie wskazuje na to, że odniósł liczący się sukces w walce ze złem, a sam wcześniej przeżywał nieustanne udręki, przyjmuje śmierć z ufnością, nigdy bowiem nie sprzeniewierzył się drodze wiodącej ludzi do dobra. Spośród katolickich pisarzy Francji (on sam mawiał, że nie jest "katolickim pisarzem", tylko pisarzem wyznającym katolicyzm) najwybitniejsze miejsce zajmuje François Mauriac (1885-1970). Pochodził z zamożnej rodziny z Bordeaux, miał siostrę i trzech braci: adwokata, lekarza i księdza. Po ukończeniu studiów wyjechał do Paryża, gdzie z powodzeniem debiutował jako poeta. W czasie I wojny światowej był sanitariuszem, jednak z powodu choroby został zmuszony do powrotu do domu.
Sukcesy wydanych po wojnie powieści spowodowały, że w 1933 r. Mauriac został mianowany członkiem Akademii Francuskiej. Bieg wydarzeń politycznych skłonił pisarza do zdecydowanych wystąpień przeciw faszyzmowi, zarówno w czasie wojny w Abisynii i Hiszpanii, jak i podczas II wojny światowej. Pozycję Mauriaca, twórcy nie tylko powieści, ale również dramatów i esejów, ugruntowała literacka Nagroda Nobla, przyznana mu w 1952 r. A jednak dorobek pisarza był często kwestionowany właśnie przez katolików, na przykład filozof Jacques Maritain (1882-1973) uważał, że ukazywane przez Mauriaca zło toruje drogę zepsuciu; wątpliwości budziła także jego przyjaźń z Gide'em. "Pisarz wyznania katolickiego" miał na to jedną odpowiedź: wszystko jest lepsze od zakłamania, a wątpliwości najlepiej otwierają człowieka na Łaskę. Cechą specyficzną bowiem twórczości Mauriaca jest to, że nie ukazuje on nigdy ludzi, których wiara jest wielka i święta.
Jego bohaterowie to najczęściej niewierzący, poszukujący jedynej, prawdziwej wartości w życiu, często ukazywani na tle "bogobojnych" katolików, których postawa ma wszelkie cechy faryzeizmu. Dlatego też ulubioną postacią pisarza jest Teresa Desqueyroux, bohaterka powieści pod tym samym tytułem, pojawiająca się jeszcze także dwukrotnie w utworach: To, co było stracone i Koniec nocy. Powieść Teresa Desqueyroux, wydana w 1927 r, opowiada dzieje młodej, pięknej i wrażliwej kobiety, dziedziczki sporego majątku ziemskiego na południu Francji. Poznajemy ją, gdy - dzięki dobrotliwym zeznaniom męża - zostaje uniewinniona z zarzutu próby otrucia go. Wracając do domu rodzinnego, odwożona przez ojca i prawnika, szczęśliwych, że udało się uniknąć skandalu, Teresa rozważa pytanie, czemu naprawdę chciała zabić męża. Wspomina swoją wczesną młodość i głęboką przyjaźń do przyrodniej siostry narzeczonego, Anny. Anna jest uosobieniem cnót katolickiego dziewczęcia, podczas gdy Teresa, wywodząca się z ateistycznej rodziny, uchodzi za osobę dziwną, buntowniczą, której reakcje najlepiej lekceważyć.
Od zawsze wszyscy wiedzą, że Teresa i Bernard Desqueyroux powinni się pobrać: dziedziczą największe tereny leśne w okolicy. Ona sama przyjmuje to rozwiązanie nawet z radością: będzie szwagierką Anny, a Bernard też wydaje się być pociągający. Nie bez znaczenia jest też znalezienie się w sytuacji największej posiadaczki ziemskiej w okolicy. Małżeństwo z Bernardem ujawnia jednak całkiem nowe oblicze znanych - i kochanych - osób. Bernard jest mężem brutalnym i ograniczonym, Anna ulega chwilowo namiętności, o jakiej marzyła Teresa. Młoda kobieta miota się w swej nowej rodzinie, która tak bardzo wierzy w Boga, a tak całkowicienie wierzy w duszę, aż w końcu, pod wpływem przypadkowego zdarzenia, zaczyna truć męża. Czytelnik, patrzący z innej perspektywy niż Bernard, a nawet z innej niż Teresa wie, że jej celem nie jest zabicie męża, lecz wyrwanie go ze schematu katolickiej rodziny, "dobrego" gospodarza, syna, ojca (Teresa rodzi córkę), a wreszcie posiadacza żony, o której nie trzeba zbyt wiele myśleć. Niestety, Bernard trafia do szpitala, a Teresa do więzienia, skąd wydobywają ją "wielkoduszne" zeznania męża, bojącego się ponad wszystko skandalu. Po przybyciu do domu Teresa nie ma jednak okazji do odbycia prawdziwej rozmowy z mężem. Bernard głęboko wierzy, że chciała zawładnąć całym majątkiem i skazuje ją na areszt domowy pod opieką wrogich służących. Udręczona kobieta zmienia się w bierną ofiarę stojących "po stronie sprawiedliwości" prymitywnych ludzi.
Po jakimś czasie Bernard musi jednak pokazać ją przyszłej rodzinie swojej siostry Anny - inaczej Anna nie będzie miała szansy na wymarzone przez rodziców małżeństwo. Widok udręczonej Teresy, która bezskutecznie próbuje odegrać rolę dobrze mającej się kobiety, spędzającej czas na wsi, wstrząsa nim dogłębnie. Postanawia zwrócić jej wolność i odwozi żonę do Paryża. W ostatnim spotkaniu próbuje wreszcie zapytać ją, czemu zadawała mu śmierć na raty, ale szybko wycofuje się z pytania, pozostając przy przekonaniu, że kierowała nią chciwość. Teresa, która usłyszawszy pytanie, była gotowa wrócić z nim do domu, pozostaje sama w stolicy. Przegrana? Wyzwolona? Teresa Desqueyroux, podobnie jak i następna wielka powieść Mauriaca Kłębowisko żmij (Le noeud de vipres) stawia tezę, że największą przeszkodą dla tych, którzy chcą żyć w imię wyższych wartości, jest miałkość wiary wyznawców. Od Boga, od ideału miłości jako sensu życia w bliskości z innymi, dla którego warto wszystko poświęcić, odrzuca poszukujących wyrachowanie i pewność swych racji "dobrych" chrześcijan, przekonanych, że tylko oni posiadają "klucze do Królestwa Niebieskiego".
Dla Mauriaca nasze życie ma wartość wysiłków, które w nie włożyliśmy,a nie światopoglądu, który - teoretycznie - może nawet jest bardziej słuszny. Z katolickiego pnia wyrosła również twórczość Antoine'a de Saint-Exupéry (1900-44). Zafascynowany lotnictwem podczas służby wojskowej, rozpoczął pracę w lotnictwie pocztowym, najpierw w Europie, później między Europą a Afryką, w końcu w Ameryce Południowej. Ciężko ranny podczas lotu z Nowego Jorku do Ziemi Ognistej, podjął pracę pisarską. W czasie II wojny światowej odbywał loty bojowe. Zginął w 1944 r. w czasie lotu wywiadowczego na południu Europy. Każdy znajduje własną prawdę w pełni swojego człowieczeństwa - pisał Saint-Exupéry. Pisarz ten, znany głównie dzięki romantycznej baśni - bardziej dla dorosłych niż dla dzieci - Mały książę (Le petit prince), wypowiadał potrzebę postaw heroicznych jako probierza wartości ludzkiego życia. Pozostawił jednak po sobie również niewielkie rozmiarami, lecz pełne wewnętrznej żarliwości, powieści dla dorosłych: Poczta na Południe (Courrier Sud), Ziemia, planeta ludzi (Terre des hommes), Nocny lot (Vol de nuit) oraz wydany pośmiertnie zbiór refleksji Cytadela (Citadelle).
Wszystkie jego utwory zawierają przekonanie o konieczności budowania ludzkiej wspólnoty, która bierze się nie z ujednolicenia myśli, lecz czynów, wyrażają konieczność walki ze słabością, a nade wszystko przypominają o randze odpowiedzialności. Prawdziwy człowiek wykonuje swoje zadanie ze skromnością i pogodną ufnością, nawet jeśli w imię przyjaźni, miłości czy obowiązku trzeba oddać życie. Bowiem tylko w ten sposób może dowieść prawdy przekonania, że: Godzimy się z tym, że nie jesteśmy wieczni, ale nie możemy znieść tego, aby sprawy nasze i czyny utraciły nagle w naszych oczach wszelki sens. Wtedy bowiem obnaża się pustka, która nas otacza...Na odrębną uwagę zasługuje również prąd literacki zwany unanimizmem (patrz też w tomie VIII, rozdział poświęcony poezji francuskiej). Z omówionym wcześniej personalizmem i pisarstwem katolickim łączy go przekonanie, że współczesna Europaodwołuje się najczęściej do wartości chrześcijańskich. Unanimiści zauważają jednak, że wymaganie, by człowiek był dobry, wcale nie chroni świata i ludzi przed złem i cierpieniem.
Unanimizm, który zawdzięcza swą nazwę tytułowi młodzieńczego zbioru poezji Jules'a Romains Życie jednogłośne (La Vie unanime), dążył do wypracowania metod ukazujących sens zbiorowego życia, pochwały przeżyć, które łączą jednostkę z egzystencją grupy, narodu, ludzkości. Głównym ideologiem - a może i twórcą tej grupy literackiej - był Jules Romains (1885-1972) autor nie tylko liryków, które nadały nazwę kierunkowi, ale też ogromnej powieści-rzeki Ludzie dobrej woli (LesHommes de bonne volonté), składającej się z 27 tomów,wydawanych od 1932 r. aż do roku 1947. Dzieło to ukazuje różne losy indywidualne, które biegną własnymi, niezależnymi od innych, koleinami. Wspólną cechą owych losów indywidualnych jest wiara w dobrą wolę innych i własną, która pozwala znaleźć uniwersalny sens życia ludzkiego, widziany z perspektywy wojen i totalitaryzmu. Zwolennikami unanimizmu byli także twórcy dwóch innych sag powieściowych w literaturze francuskiej: Georges Duhamel i Roger Martin du Gard.
Georges Duhamel (1884-1966), z zawodu lekarz, znajdował początkowo miejsce dla swoich literackich powołań w poezji i dramacie. Jednak jego wybitny talent pisarski ujawnił się - po doświadczeniach I wojny światowej - w epice. Kronika rodu Pasquier (La chronique des Pasquier), wydawana od 1923 do 1945 r., ukazywała dzieje rodziny na szerokim tle społecznym i historycznym. Jest to 10-tomowa powieść o losach rodu, od jej założyciela, ogrodnika, po potomków - naukowców i artystów. Jej przesłanie da się streścić w zdaniu jednego z bohaterów, Laurenta, który mówi: Kocham życie wtedy, gdy cierpię; nawet wtedy, gdy wpędza mnie ono w rozpacz. Najznakomitszym przedstawicielem unanimistów był Roger Martin du Gard (1881-1958), laureat Nagrody Nobla w roku 1937. Jego najwybitniejszym dziełem jest cykl powieściowy Rodzina Thibault (Les Thibault), wydawany w latach 1922-45. Powieść ta ukazuje zarówno przemiany społeczne, jak i wnikliwą anali - jak sami określali tę doktrynę. Jak wspomniano, egzystencjalizm wyrósł z fascynacji dziełami XVII-wiecznego francuskiego myśliciela Blaise'a Pascala i duńskiego filozofa romantycznego, Sorena Kirkegaarda. Obaj twórcy byli ludźmi głęboko wierzącymi, w przeciwieństwie do większości kontynuatorów ich myśli w wieku XX.
Samego terminu egzystencjalizm użył niemiecki filozof Martin Heidegger w dziele Byt i czas, opublikowanym w 1927 r. Prawdziwy blask i popularność zyskuje jednak ta szkoła filozoficzna dzięki pracom naukowym i literackim Jeana Paula Sartre'a, efektownie wykazującym, że byt ludzki sam w sobie jest absurdalny, pozbawiony wszelkiego znaczenia, a świadomość człowieka jest złośliwym żartem natury. W tej sytuacji istota ludzka - by stać się naprawdę istotą rozumną - musi sama nadać sens swojemu życiu, człowiek bowiem jest tym, co sam z sobą uczyni. Jean Paul Sartre (1905-80) pochodził z rodziny marynarzy i uczonych. Wychowywany w Paryżu,studia filozoficzne ukończył w École Normale Supérieure. Przez krótki czas wykładał we Francji, następnie wyjechał do Niemiec, gdzie studiował Heideggera oraz pracował w Instytucie Francuskim w Berlinie. Po powrocie do Paryża został profesorem w prestiżowym liceum Pasteura. Zmobilizowany w 1939 r. trafił rok później do niemieckiej niewoli, z której został w 1941 zwolniony. Po powrocie do Francji próbował nadal pracować w szkolnictwie, jednak w 1944 r. wyjechał do USA. Po wojnie wrócił do ojczyzny i - zbliżywszy się do lewicy - intensywnie działał w ruchu na rzecz pokoju w świecie. Po wydarzeniach na Węgrzech w 1956 r. zerwał wszelkie związki z komunistami. W 1964 r. otrzymał Nagrodę Nobla, której jednak nie przyjął, traktując swą pracę jako misję, a nie "konkurs piękności".
W czasie rewolty studenckiej w Paryżu w 1968 r. stał się swoistym prorokiem młodzieży, od której starszy był przeszło czterdzieści lat. Zmarł na krwiaka płuc, wyniszczony przez alkohol, nikotynę i środki farmakologiczne, w obecności Simone de Beauvoire, wybitnej pisarki, która od czasów studenckich była jego towarzyszką życia. W jego pogrzebie wzięło udział 50 tys. ludzi. Spośród dzieł filozoficznych Sartre'a największym uznaniem cieszą się Byt i nicość (L'Etre et le méant), Egzystencjalizm jest humanizmem (Existentialisme est un humanisme) oraz Krytyka dialektyczna rozumu (Critique de la raison dialecique). Ale Sartre był myślicielem, który z niezwykłym powodzeniem posługiwał się literaturą jako formą wykładu, dzięki czemu jego poglądy jasno i wyraziście trafiają do odbiorców nienawykłych doczytania rozpraw filozoficznych. Sławę przyniosły mu wydane w 1938 r. Mdłości, znane też w Polsce pod tytułem Nudności (La Nausée). Powieść ma formę dziennika, spisywanego przez intelektualistę Roquentina, mieszkającego w portowym mieście i próbującego (aby się czymś zająć, bo nie potrzebuje podejmować pracy zarobkowej) napisać biografię pewnej XVIII-wiecznej postaci. Praca ta jednak nudzi go niewymownie, a kontakty, bardzo ograniczone, z innymi ludźmi uświadamiają mu, że wszystko jest przypadkowe, ten ogród, to miasto i ja sam. Kiedy człowiek zda sobie czasem z tego sprawę, robi mu się słabo i wszystko dookoła osuwa się mgłą: oto nudności. To przekonanie, że nie mamy najmniejszego powodu [...], by być, zostaje zachwiane przez wysłuchanie ulubionej melodii w dniu wyjazdu na zawsze z miasta. Być może przezszczerość wypowiedzi można ocalić sens swojego życia.
Jednak pełnym wykładem myśli egzystencjalnej stało się dopiero wydane rok później opowiadanie Mur. Przedstawia ono trzech skazanych na śmierć (bez procesu) republikanów w czasie wojny domowej w Hiszpanii: 18-letniego Juana Mirbala, irlandzkiego ochotnika Toma Steinbocka i głównego bohatera, a zarazem narratora, Pabla Ibbietę. Młody chłopak rozpacza - jego śmierć jest pomyłką. Tom popada w odrętwienie i nie umie zrozumieć, co ma się z nim stać. Pablo z uporem próbuje przemyśleć swoją sytuację: nie chciałem umierać jak zwierzę, chciałem przedtem zrozumieć. W miarę upływu godzin dzielących ich od egzekucji Pablo czuje się coraz bardziej wyobcowany. Już nic nie łączy go z towarzyszami niedoli, obojętne stają mu się ideały, o które walczył, nie obchodzi go kobieta, którą jeszcze dzień wcześniej kochał nad życie (W końcu to ja miałem umrzeć, nie ona). Jego przeżycia potwierdzają pogląd Pascala: umiera się samemu. Ale ponad to wszystko wybija się jedna myśl-postanowienie: Chcę umrzeć przyzwoicie. Dlatego kiedy o świcie przychodzą po skazańców żołnierze, by zaprowadzić ich na miejsce straceń, Ibbieta postanawia z nich zadrwić. Zapytany kolejny raz o miejsce pobytu jednego z dowódców republikanów, niejakiego Grisa, Pablo - dla samej przyjemności oglądania ich chorobliwego podniecenia - podaje im fałszywą informację: Gris ukrywa się na cmentarzu. Pablo wie, gdzie jest dowódca i wie, że za wprowadzenie w błąd faszystów czeka go przed śmiercią dodatkowa męka, ale własny postępek daje mu dziwne poczucie wolności i pewności siebie.
Mijają godziny, aż w końcu Ibietta zostaje przeniesiony do tych, których spotkała łaska: będą tylko uwięzieni, a nie rozstrzelani. Pablo nie rozumie rozwoju wydarzeń, dopóki jeden z nowych jeńców nie donosi mu, że Gris, który pokłócił się z rodziną i opuściwszy kuzyna ukrył na cmentarzu, został rano zastrzelony po krótkiej walce z żołnierzami. Opowiadanie kończy niepowstrzymany wybuch śmiechu głównego bohatera. Dokładna analiza Muru ukazuje całą złożoność myśli Sartre'a. Najważniejsze jej elementy to stwierdzenie, że prawdziwa dojrzałość ludzka zaczyna się w momencie, kiedy już prysło złudzenie nieśmiertelności, bo wtedy dopiero rozumie się, że ludzie to tylko ci, którzy mają umrzeć. Tak więc nie życie, lecz pewność śmierci stoi u podstaw ludzkiego działania. Oczywiście, gdy owa pewność śmierci pozbawiona jest refleksji, wywołuje zwierzęcy strach. Gdy jednak człowiek przyjmuje do wiadomości nieunikniony cel swojego istnienia, zyskuje odwagę, a wraz z nią godność, bowiem niełatwo onieśmielić człowieka, który wiedział o tym, że ma umrzeć. Życie widziane z perspektywy śmierci musi stać się miejscem wolnego wyboru, kim chce się być, albo - może bardziej - jako kto chce się umrzeć.
Przygoda Pabla Ibbiety nie gwarantuje nam, że osiągnięcie wszystkich celów jest możliwe. Przeciwnie, los - przewrotny i absurdalny - wykrzywi nie raz ludzkie działania. Ale rozbudzony w człowieku opór przeciw nonsensowi własnej egzystencji stanowi jedyną niepodważalną wartość życia. W epickim dorobku Sartre'a zauważyć należy jeszcze cykl powieściowy Drogi wolności, tworzony w latach 1945-49, przyjęty jednak z mniejszym uznaniem niż pisane wcześniej opowiadania, choć właśnie tu pisarz wykazał umiejętność posługiwania się nowoczesnymi technikami, między innymi prowadzenia z powodzeniem narracji symultanicznej wzorowanej na Ulissesie Joyce'a. Natomiast autobiograficzna powieść Słowa (miała to być pierwsza część większej całości, która jedna nie powstała) z roku 1964 to dla wielu dzieło wzruszające i wybitne. Trzeba jednak przyznać, że w ocenie większości krytyków najznakomitsze miejsce w literackim dziele Sartre'a zajmują jego dramaty (m.in. Ladacznica z zasadami, Muchy, Przy drzwiach zamkniętych).
Śmierć Sartre'a w 1980 r. ujawniła, że był on ostatnim w kulturze francuskiej myślicielem, któremu udało się być duchowym przywódcą epoki, wodzem opinii publicznej, nauczycielem humanizmu i nowoczesności (J. Adam- ski), ale również, że stracił tę pozycję na wiele lat przed śmiercią. Być może stało się to za sprawą Alberta Camusa, który - w swej skromności - nigdy nie pragnął być"guru" dla swych czytelników, jednak ukazał im wizję człowieka jaśniejszą, bardziej zwartą i skłaniającą do większej wiary, że w człowieku więcej zasługuje na podziw niż na pogardę.
Albert Camus (1913-60) przyszedł na świat w ubogiej rodzinie francuskiej w Algierii. Jego ojciec zginął w czasie I wojny światowej, tak więc nigdy nie było mu dane go poznać. Wychowywały go matka, zarabiająca ciężką pracą fizyczną na utrzymanie całej rodziny i niepiśmienna babka, sprawująca raczej autorytarne rządy w domu. Matce - bodaj najbardziej ukochanemu przez Camusa człowiekowi - zależało na daniu solidnego, przynajmniej w wymiarze podstawowym, wykształcenia swym synom: Albertowi i jego bratu. Wielkim szczęściem przyszłego pisarza było "trafienie" w szkole na wybitnego pedagoga, Louisa Germain, który przekonał wszystkich, że nie należy przerywać kształcenia chłopca (Camus utrzymywał ze swoim nauczycielem pełne ciepła i wdzięczności kontakty aż do końca życia). Dalsze lata nauki pełne były wyrzeczeń i ciężkiej pracy zarobkowej, w efekcie czego Camusowi, mającemu chore płuca, nie udało się obronić pracy kończącej studia filozoficzne.
Lata uniwersyteckie zaraziły go jednak entuzjazmem do teatru: do roku 1938 prowadził amatorski zespół, podjął również pracę dziennikarską. W czasie II wojny światowej znalazł się w "metropolii", to jest we Francji (Algieria była wówczas "terytorium zamorskim", inaczej kolonią francuską), gdzie stał się jednym z animatorów ruchu oporu - oddział "Combat" (Walka). Po wojnie, już jako znany pisarz, redagował dziennik pod tym tytułem. Założył rodzinę, został ojcem bliźniaków, syna i córki. W roku 1956 - to jest 8 lat wcześniej od Sartre'a - Camus otrzymał Nagrodę Nobla. 4 stycznia 1960 r. zginął w wypadku samochodowym. Jak napisała jego polska tłumaczka,Joanna Guze, absurd, któremu poświęcił tyle myśli, spełnił się przykładnie. Albert Camus, już po zakupieniu biletu powrotnego na pociąg z Lourmarin do Paryża, przyjął zaproszenie przyjaciela do wspólnego powrotu autem do stolicy. W wypadku, spowodowanym nagłym poślizgiem, zginął pisarz. Jego przyjaciel zmarł tydzień później w trakcie operacji, mającej złagodzić skutki wypadku. Żona i córka przyjaciela wyszły ze zdarzenia bez szwanku. Lekarz, wypisujący akt zgonu wielkiego myśliciela, nazywał się Camus...
Obecność Camusa w literaturze otwiera wydany w 1938 r. esej Gody, wyrażający zachwyt przyrodą śródziemnomorską widzianą jako natura bez ludzi.Wkrótce powstaje pierwsza z "opowieści": Obcy (L'étranger), wprawiając w pewne zakłopotanie krytykę. Jaki morał wynika ze spowiedzi człowieka, który nie wie, czyjego matka umarła wczoraj czy przedwczoraj, ale zdolny jest do przypadkowego morderstwa, a w obliczu własnej egzekucji przeżywa czułą obojętność świata? Wyjaśnienia można szukać tylko w filozofii egzystencjalnej. Potwierdzeniem staje się wydany w tym samym roku, to jest 1942, bodaj najważniejszy esej filozoficzny Camusa Mit Syzyfa (Le mythe de Sisyphe). Autor ukazuje w nim rozdźwięk pomiędzy człowiekiem i jego życiem, określa, czym jest absurd - kluczowe pojęcie w tym światopoglądzie. Absurd rodzi się z konfliktu pomiędzy wpisaną w ludzką mentalność potrzebą sensu życia, pragnieniem potwierdzenia, że świat rządzi się racjonalnymi regułami, a obiektywnym spostrzeżeniem, że rzeczywistość jest całkowicie irracjonalna i nie można dopatrzeć się w niej żadnego sensu. Człowiek, który dostrzeże tę sprzeczność między własnym subiektywnym nastawieniem a prawdą rozumianą jako zgodność sądu z rzeczywistością, to człowiek absurdalny. Jego archetypem jest właśnie Syzyf, wtaczający głaz na górę mimo pewności, że bogowie nie dopuszczą, by kiedykolwiek mu się to udało. Syzyf nie rezygnuje jednakże swej pracy - i to jest jego triumf nad bogami, bowiem nie poddając się, demonstruje swoją pogardę dla niesprawiedliwości przeznaczenia: Walka w drodze na szczyty, walka sama w sobie wystarcza, by wypełnić serce człowieka. Należy więc sobie wyobrazić, że Syzyf jest szczęśliwy.
Jeszcze podczas wojny Camus rozpoczął pracę nad Dżumą (La peste), powieścią wydaną w 1947 r., która przyniosła mu wielką międzynarodową sławę potwierdzoną Nagrodą Nobla przyznaną właśnie za to dzieło. Miejscem akcji Dżumy jest algierskie miasto Oran. W roku 194. (data nie zostaje szczegółowo określana) na ulicach zaczynają pojawiać się masowo zdychające szczury. Tylko główny bohater, doktor Rieux, zdaje sobie sprawę, że może to być sygnałem nadchodzącego niebezpieczeństwa. I rzeczywiście, wkrótce zaczynają chorować ludzie. Nieliczni fachowcy rozpoznają w tych wydarzeniach początek epidemii dżumy, władze jednak nie chcą przyjąć do wiadomości tej informacji: w końcu z rejonu basenu Morza Śródziemnego i Europy choroba ta zniknęła całkowicie kilkaset lat wcześniej. Ale dżuma rozprzestrzenia się nieubłagalnie. Miasto zostaje zamknięte, a jego mieszkańcy muszą sami uporać się z katastrofą. Doktor Rieux - który mógł wcześniej opuścić Oran, mając do tego także moralne uzasadnienie (jego żona umiera w odległym sanatorium) - z największym poświęceniem, ale i z głęboką rozwagą staje do walki z epidemią. Początkowo wspiera go tylko matka, której udało się przyjechać do syna na wieść o dramatycznych wydarzeniach. Niewiele później dołącza się Jean Tarrou inicjując, a następnie organizując, ochotnicze oddziały sanitarne, wspomagające pracę lekarzy.
Tarrou, który zamieszkał w Oranie na kilka tygodni przed wybuchem epidemii, ma osobiste powody, by walczyć z dżumą. Jak wyznaje doktorowi, we wczesnej młodości zobaczył, jak jego uwielbiany ojciec, prokurator, żądał kary śmierci dla oskarżonego. Uświadomił sobie,że społeczeństwo może, w majestacie prawa, dopuszczać się mordu na swoich członkach. Myśl ta wstrząsnęła nim dogłębnie. Od tej chwili, jak mówi dobitnie, postanowił stawać po stronie ofiar w każdej okazji. Do Tarrou przyłącza się również inny znajomy doktora Rieux, Joseph Grand, starszy, skromny urzędnik merostwa. Opuszczony niegdyś przez ubóstwianą żonę, cały wolny czas spędzał dotąd na beznadziejnej próbie napisania wielkiej powieści. Niezwykle ważną postacią z kręgu doktora jest paryski dziennikarz Raymond Rambert. W Oranie zjawił się przypadkowo: przyjechał na kilka dni zbierać materiały o życiu Arabów. Znalazłszy się w pułapce po zamknięciu miasta, Rambert pragnie za wszelką cenę wydostać się nielegalnie i wrócić do stolicy, do ukochanej żony. Udział w wojnie domowej w Hiszpanii nauczył go wierzyć, że żyć należy wyłącznie dla miłości.
Kiedy jednak ucieczka staje się możliwa, dziennikarz uświadamia sobie, że solidarność z cierpiącymi też jest miłością, a powrót do żony byłby daremny, bo może być wstyd, że człowiek jest sam tylko szczęśliwy. Do samego końca epidemii pozostaje z Rieux i nowymi przyjaciółmi, walcząc z największym poświęceniem z zarazą. Szczególnym członkiem grupy ludzi współdziałających z doktorem Rieux jest jezuita, ksiądz Paneloux. Początkowo, inaczej niż doktor, Tarrou czy Rambert, widzi on głęboki sens w klęsce, która nawiedziła miasto. Ta plaga, która was zabija, uszlachetnia was i wskazuje drogę - głosi w swoich kazaniach. Dopiero widok niewyobrażalnych cierpień kilkuletniego dziecka, umierającego na dżumę, wstrząsa nim. Paneloux przyłącza się do oddziałów sanitarnych. Kiedy sam staje się ofiarą zarazy, nie chce pomocy. Do ostatniej chwili życia stara się realizować postawę przyjętą w ostatnim kazaniu: miłość do Boga, choćby ta miłość nie była łatwa. Umiera z krzyżem w rękach. Przebieg jego choroby i agonia są na tyle dziwne, że w szpitalu wpisano w akt zgonu: Przypadek wątpliwy.
W końcu epidemia przemija. Bodaj ostatnią jej ofiarą jest Tarrou, któremu udało się odpowiedzieć pozytywnie na dręczące go od dawna pytanie, czy można być świętym bez Boga. Dla doktora Rieux, jego matki, Granda (który też przeszedł chorobę, ale wyzdrowiał), Tarrou jest właśnie takim człowiekiem, godnym najgłębszego szacunku i ludzkiej miłości. Doktor Rieux dostaje również spóźnioną wiadomość o śmierci żony. Wjednym z ostatnich epizodów powieści Rieux i Grand (który znów wrócił do pracy nad pierwszym zdaniem swej powieści) są świadkami szaleństwa Cottarda, jedynego z kręgu znajomych, który nie chciał przyłączyć się do walki z zarazą. Cottard, głoszący że nie chciał dżumy, przyszła sama; to nie jego wina, że chwilowo mu pomaga, zarabiający spore pieniądze na przemycaniu alkoholu i papierosów do zamkniętego miasta, wpada w panikę, gdy rzeczywistość wraca do równowagi. Przerażony możliwością postawienia go przed sądem także za wcześniejsze przestępstwa, zaczyna strzelać do rozbawionego tłumu. Policja brutalnie go aresztuje. W ostatnich fragmentach powieści dowiadujemy się, że to doktor Bernard Rieux jest właściwym narratorem dzieła. Chciał, aby nie zostało zapomniane to, co dżuma jemu - i innym - przyniosła: Wygrał tylko tyle, że poznał dżumę i pamiętał o niej, że poznał przyjaźń i pamiętał o niej, że poznał czułość i pewnego dnia będzie mógł sobie o niej przypomnieć.
Dżuma Alberta Camusa jest wielką i złożoną metaforą. To jasne, że mówiąc w ostatnim zdaniu powieści o nadejściu chwili, kiedy na nieszczęście ludzi i dla ich nauki dżuma obudzi swe szczury i pośle je, by umierały w szczęśliwym mieście, ostrzegał przed złem, gotowym zawsze zaatakować ludzi, naiwnie sądzących, że najgorsze mają już za sobą. Pierwsze interpretacje powieści, wydanej tuż po wojnie, skupiały się z oczywistych względów na rozumieniu dżumy jako metafory wojny lub faszyzmu. Dzieło to ma jednak bardziej uniwersalne znaczenie. Ukazuje mechanizmy pojawiające się w grupach społecznych, narodach, zagrożonych katastrofą. Oto najpierw nikt nie wierzy, by prawdziwe zło mogło być możliwe. Kiedy jednak złudzenie to pryska, pojawia się przekonanie, że o ile będziemy trzymać się z daleka od toczących się wydarzeń, od innych ludzi, uda się nam wyjść bez szwanku z zagrożenia. Z rozrzewnieniem pogrążamy się we wspomnieniach czasów sprzed katastrofy. Zło jednak nie szanuje "emigrantów", sięga po nich,jak po wszystkich członków społeczności. Ostatnią próbą uniknięcia walki znim jest oczekiwanie, że Bóg sprawiedliwie wszystkimi pokieruje. Jednak, jak mówi Rieux, dla Boga byłoby, być może, lepiej, gdyby w niego nie wierzono, lecz walczono wszelkimi siłami ze śmiercią, nie podnosząc nawet oczu ku milczącym niebiosom. I wreszcie, w końcu, ludzie pojmują, że została im jedna droga: solidarnej walki ze złem, współczucia i współodczuwania, myśl, że jest sprawiedliwe, by przynajmniej od czasu do czasu radość wynagradzała tych, którym wystarcza człowiek i jego biedna i straszna miłość. Dopiero wtedy przychodzi zwycięstwo nad zarazą.
Dżumę da się również odczytać jako metaforę indywidualnej walki ze złem. Zamknięte miasto Oran może być jednostką ludzką, w której zawsze kryją się destrukcyjne skłonności. Przezwyciężenie ich jest możliwe tylko na drodze życia przeciw absurdowi, w imię wartości etycznych stojących na fundamencie współczucia, niesienia pomocy innym, "chorym" na tę samą, wspólną chorobę ludzkiej egzystencji. Ostatnią ukończoną i wydaną za życia pisarza powieścią był Upadek (La chute). Dzieło to wywołało pewne zaniepokojenie u części odbiorców, którzy widzieli w nim zaprzeczenie humanistycznej wiary w człowieka, zawartej w Dżumie. Bohater Upadku, Jean-Babtiste Clamence (Jan Chrzciciel Wołający - wyraźne odwołanie biblijne), prowadzi wielki monolog przed niejasno określonym słuchaczem. Clamance żyje w Amsterdamie jako sędzia-pokutnik. Kiedyś był wziętym adwokatem, sławionym jako altruista spieszący z pomocą wdowom, sierotom, ślepcom. Kochał piękny wizerunek własnej osoby. Był jednak dostatecznie inteligentny, by uznać, że to nieznane publiczności epizody świadczą o jego prawdziwej osobowości, że naprawdę jest kimś żyjącym na pokaz.
Z adwokata zmienia się w prokuratora w swej własnej sprawie. Opuszcza Paryż, przenosi się do Amsterdamu i - żyjąc tu incognito - dobrze sobie radzi. Jego losy mogłyby być przykładem cynicznej gry z własnym sumieniem, gdyby nie namiętne pragnienie docieczenia prawdy o sobie, o chrześcijaństwie, o istocie związków uznawanych za miłość, o prawdzie i miłości bliźniego, o współczesnym "porządnym człowieku", który razem z sędzią-pokutnikiem znajduje się na ławie oskarżonych. W istocie nie ma sprzeczności między Dżumą a Upadkiem; kolejna powieść Camusa zadaje decydujące pytanie: w imię czego przyjmujemy postawy, uznawane przez opinię publiczną za szlachetne. W 1994 r. sławne wydawnictwo Gallimard (Michel Gallimard to przyjaciel, w którego samochodzie zginął Camus) wydało fragmenty powieści Pierwszy człowiek - dzieła, nad którym pisarz pracował tuż przed śmiercią. W jego podróżnej torbie znaleziono 144 strony trudnego do odczytania rękopisu oraz luźne notatki dotyczące całości. Dopiero przeszło 30 lat po śmierci pisarza udało się jego córce z rękopisu i pierwszego, częściowego, maszynopisu złożyć około 180 stron powieści. Jednak mimo zaledwie wyłaniających się stąd zarysów dzieła, ma ono siłę wzbudzania refleksji: oparte na motywach autobiograficznych ukazuje los każdego człowieka jako los Adama: świat zaczyna istnieć dopiero od narodzin świadomości tego, komu przyszło w nim żyć.
Twórczość Camusa (tu mowa tylko o jego dorobku powieściopisarskim i najważniejszym eseju, a był także dramaturgiem) ma wielką, poruszającą moc. Znawcy jego dorobku mówią , że był "pisarzem natchnionym", co dałoby się wyjaśnić stwierdzeniem, że miał odwagę mówienia wprost - bez egzaltacji i bez pokrętnych aluzji - o najważniejszych rzeczach w ludzkim życiu: obowiązku, godności, odwadze, altruizmie, pragnieniu szczęścia. Siłę wymowy osiągał w swych dziełach stosując metody właściwe klasycyzmowi. Nigdy nie starał się epatować odbiorcy scenami brutalnymi, unikał ukazywania sytuacji intymnych, budzących podniecenie, posługiwał się językiem niekiedy lirycznym, ale zawsze wolnym od ekstrawagancji, a zwłaszcza od jakiejkolwiek wulgarności. Co - jak słusznie zauważono - w literaturze współczesnej stanowi nie lada oryginalność. Albert Camus, uznawany jednoznacznie przez filozofię za przedstawiciela, a nawet współtwórcę egzystencjalizmu, sam nie uznawał się za egzystencjalistę, a ściślej zaczął odżegnywać się od tego miana po sporze z Sartre'em, z którym wcześniej się przyjaźnił.
W przeciwieństwie do niego Simone de Beauvoir (1908-86) zdecydowanie zależało na identyfikowaniu jej z tą postawą filozoficzną, a także z jej pierwszym reprezentantem. Pochodząca z zamożnej rodziny paryskich mieszczan de Beauvoir zbuntowała się we wczesnej młodości przeciw modelowi życia, w którym chciało zamknąć ją jej środowisko i podjęła studia filozoficzne. Ukończyła je, zdając ostatni konkursowy egzamin (agregację) z pierwszą lokatą. W ten sposób wyprzedziła swojego przyjaciela ze studiów, Sartre'a, co jednak nie miało żadnego wpływu na trwałość ich związku, który - choć nigdy nie zawarli małżeństwa - zakończyła śmierć pisarza pół wieku później.
Początkowo Simone de Beauvoir wykłada filozofię, wiele również podróżuje po świecie. Jej pierwsze publikacje to eseje filozoficzne, traktowane często jako komentarz do dzieł Sartre'a. Dopiero w 1943 r. wydaje powieść Zaproszona, dwa lata później Cudzą krew, dzieło podejmujące zagadnienie zadawania śmierci bądź narażania na śmierć innych jako konsekwencji angażowania się w walkę z ludzkim cierpieniem. W 1948 r. pisarka publikuje Drugą płeć (Le Deuxime sexe), ogromną, wieloczęściową pracę, obejmującą aspekty filozoficzne, socjologiczne i psychologiczne sytuacji kobiet we współczesnym świecie. Ten apel o równouprawnienie, uznawany za dzieło znacznie ciekawsze od filozoficznej twórczości de Beauvoir, skierowany był również (a może przede wszystkim) do kobiet, zbyt łatwo rezygnujących z własnej wolności. Prawdziwe uznanie przyniosła pisarce powieść Mandaryni (Les Mandarins), za którą otrzymała w 1954 r. Nagrodę Goncourtów. W Mandarynach, utworze rysującym obraz życia paryskich środowisk twórczych bezpośrednio po zakończeniu wojny, zadaje pytanie, czy intelektualiści mają prawo wrócić do dawnego życia"mandarynów", to jest osób będących ponad zwyczajną rzeczywistością, wysyłających zza swoich biurek zwykłym ludziom idee i wzorce do naśladowania, czy też zmuszeni są nadal walczyć bezpośrednio, jak w czasie wojny, o naprawę świata. Jednak popularność tego dzieła wśród szerokich kręgów czytelniczych brała się z przekonania, że jest to "powieść z kluczem": w postaci Dubreuila rozpoznano Sartre'a, Henri Perron miał być Camusem, a Anna samą autorką.
Właściwym podsumowaniem życia i twórczości (choć później opublikowała jeszcze kilka znaczących utworów) Simone de Beauvoir był cykl powieści autobiograficznych: Pamiętnik statecznej panienki, W sile wieku i Siłą rzeczy, nad którym ukończyła pracę w 1963 r. Przedstawia w nim swoją drogę od postanowienia, by uwolnić się od wpływu dorosłych i spoglądać jasno swoimi własnymi oczami, poprzez doświadczenia związku z Sartre'em i budowania własnej pozycji intelektualnej i twórczej po gorzkie stwierdzenie, że w istocie stała się niewolnicą wszystkiego, o co walczyła. Całość kończy się gorzkim stwierdzeniem: Zostałam oszukana. Pisarstwo de Beauvoir charakteryzuje się unikaniem awangardowych rozwiązań. Autorka stara się zachować komunikatywność swych dzieł, aby zawarta w nich problematyka ideowa, społeczna i światopoglądowa, mogła bez zakłóceń dotrzeć do czytelnika.
Na zakończenie rozważań o pisarzach egzystencjalistach warto wspomnieć o Françoise Sagan (1935-2004) , której popularność nie jest, a raczej nie była, bez związku z dominacją egzystencjalizmu w powojennej literaturze francuskiej. Françoise Sagan debiutowała jako dziewiętnastolatka bestselerową powieścią Witaj, smutku (Bonjour tristesse), która przyniosła jej światowy rozgłos. Potem przyszły następne poczytne utwory: Pewien uśmiech, Czy lubi pani Brahmsa? Młoda pisarka umiała sprawnie wykorzystać śmiałość ukazywania obyczajowości ludzi współczesnych oraz konflikty uczuciowe i nastroje swojego pokolenia, zapożyczając atmosferę z typowych dzieł egzystencjalizmu. Równocześnie powierzchowność jej prozy, nieumiejętność ukazywania problemów głębokich i trudnych do rozwiązania zwalniała czytelników od nadmiernego wysiłku intelektualnego, do czego zmuszała lektura Sartre'a i Camusa. Tak więc dla wielu banalne w istocie utwory Sagan miały zarówno urok "literatury postępowej", jak i czar nieskomplikowanego "czytadła".
W latach 50. pojawia się we Francji nowy typ utworów. Jean Paul Sartre nadał mu miano antypowieści, sami twórcy woleli nazywać swe dzieła nouveau roman - "nowa powieść". Choć w poprzednim tomie poświęcono temu zjawisku odrębny rozdział, trudno pominąć je zupełnie w omówieniu XX-wiecznej literatury francuskiej. Prekursorem tak pojmowanej literatury, to jest uczynienia z powieści tylko monologu wewnętrznego, zamkniętego w potocznej mowie paryskiej ulicy (argot), pełnego celowych odstępstw od reguł gramatycznych i czystości języka, wyrażającego emocje negatywne wobec otaczającego świata przy lekceważeniu fabuły, był Louis-Ferdinand Céline (1894-1961; właściwe nazwisko Destouches). Przez wiele lat rola tego pisarza w tworzeniu prozy awangardowej była przemilczana: nie z uwagi na krytyczny stosunek do jego artystycznych osiągnięć, lecz z powodu niechwalebnej biografii twórcy. Céline brał udział w I wojnie światowej, jednak po odniesieniu ciężkiej rany głowy został zdemobilizowany. Ukończył wtedy studia medyczne i osiedliwszy się pod Paryżem rozpoczął praktykę wśród podmiejskiej biedoty. Wiele wówczas podróżował po Europie, Afryce i Ameryce.
Wczesne próby literackie autora przechodzą niezauważane, dopiero pierwsza powieść - do dziś uważana za jego najwybitniejsze dzieło - Podróż do kresu nocy (Voyage au bout de la nuit), wydana w 1932 r., staje się prawdziwym wydarzeniem. Cztery lata później ukazuje się jej logiczna kontynuacja Śmierć na kredyt (Mort á crédit). W tym czasie Céline zaczyna sympatyzować z nazizmem. Ogłasza teksty antysemickie i profaszystowskie, a wreszcie, w czasie II wojny światowej, współpracuje z okupantem. Kiedy wojna się kończy, ucieka do Danii, gdzie jednak zostaje skazany za kolaborację na rok więzienia. Jest to dla pisarza wydarzenie szczęśliwe, dzięki temu bowiem unika kary śmierci zasądzonej zaocznie we Francji. Po ogłoszeniu w 1951 r. amnestii Céline wraca do ojczyzny i ponownie podejmuje pracę lekarza. Kontynuuje też twórczość literacką, jednak tylko część dzieł ukazuje się przed jego śmiercią - do 1957 r. nikt nie chce wydawać jego utworów.
Podróż do kresu nocy to monolog Ferdynanda Barmadu, będącego w znacznym stopniu porte parole samego autora. Ferdynand wyrusza na front w 1914 r. w nastroju bohaterskim, ten jednak całkowicie mija na widok śmierci (spowodowanej niepotrzebną brawurą) własnego pułkownika. Teraz bohater marzy o jednym: jak najszybciej znaleźć się w niemieckiej niewoli, a gdy to się nie udaje, popada w chorobę psychiczną. Zdemoralizowany postanawia uciec jak najdalej od tej oszalałej rzeźni, to jest Europy. Trafia do Afryki, potem do Ameryki i wszędzie przekonuje się o całkowitej ludzkiej obojętności, o tym, że i państwo, i religia to tylko mechanizmy ucisku człowieka, a wszelka moralność jest frazesem. Barmadu wraca w końcu do Paryża, gdzie zostaje lekarzem pracującym wśród marginesu społecznego. Jego przekonanie, że w życiu ludzkim nie ma miejsca na optymizm, że panuje w nim występek i okrucieństwo, zostaje ostatecznie utrwalone. I choć współczuje swoim pacjentom, dociera do kresu nocy.
Powieść Céline'a wywołała skandal, ale też i była inspiracją dla wielu twórców. Bodaj jako pierwszy odwołał się do niej Sartre, kreując postać Roquentina, bohatera Nudności. Jednak o wiele szerszy okazał się wpływ twórczości pisarza na tych, których zdecydowanie bardziej od przesłania jego dzieł interesowała ich forma. Proza Céline'a, określana mianem bez reszty antyliterackiej, była wzorem dla takich pisarzy, jak Nathalie Sarraute, Alain Robbe-Grillet, Michel Butor czy Claude Simon, przedstawicieli nouveau roman.
Nathalie Sarraute (1902-99), urodzona w Rosji pisarka francuska, z wykształcenia prawnik, w Portrecie nieznajomego (Portait d'un inconnu) stworzyła dzieło uznane za manifest nowej powieści. We wstępie do tego utworu Sartre ogłosił, że tylko taka zdezintegrowana literatura odpowiada współczesnemu zdezintegrowanemu światu. W Portrecie nie istnieje nawet ślad fabuły, są to raczej nieuporządkowane reakcje podmiotu mówiącego (słowo narrator też nie wydaje się tu być na miejscu) na anonimowy dyptyk z holenderskiego muzeum. W tekście dominuje potrzeba docierania do wewnętrznych uczuć człowieka, do stanów psychicznych wywołanych przez zewnętrzne bodźce. Najbardziej znanym i najwszechstronniejszym przedstawicielem nouveau roman jest Alain Robbe-Grillet (ur. 1922). Trudno byłoby zgadnąć, że ten pisarz, teoretyk literatury i filmowiec jest z wykształcenia inżynierem rolnictwa.
W swoich pracach teoretycznych przeciwstawia się wszelkiemu psychologizmowi, moralizatorstwu, subiektywizmowi, jakiejkolwiek formie wszechwiedzy autora. Świat nie jest ani sensowny, ani absurdalny. Po prostu jest - głosi. Dlatego też pisarz powinien ograniczyć się do przedstawienia jedynej obiektywnej rzeczywistości przedmiotów, jakie widzimy, bez próby przenikania pod powierzchnię (stąd określenie jego dzieł jako powieści powierzchownych). Tezę tę ilustrował takimi powieściami, jak Gumy, Żaluzja, Dom schadzek czy Dżin. Czerwona wyrwa w bruku ulicznym. Robbe-Grillet jest także autorem scenariuszy filmowych (w tym do znakomitego filmu A. Resaisa Zeszłego roku w Marienbadzie) oraz reżyserem kilku filmów według własnych tekstów (za film Nieśmiertelne otrzymał Prix Delluc). W zrealizowanym w 1999 r. Czasie odnalezionym R. Ruiza(ekranizacja powieści Prousta) zagrał Goncourta.
Niemożność określenia tematyki większości utworów reprezentujących nową powieść, a co za tym idzie, również streszczenia ich, najlepiej ilustruje Żaluzja Robbe-Grillerta. Już sam tytuł dzieła wywołuje zamieszanie: francuskie słowo la jalousie oznacza zarówno "zazdrość", jak i "żaluzję". Początkowo próbowano przekładać ten tytuł na inne języki właśnie jako "zazdrość", co miało pewne uzasadnienie w tekście. Odstąpiono od tego, kiedy z jednym z wywiadów autor oświadczył, że: Powieść ta nie jest w większym stopniu opisem uczucia zazdrości niż opisem sposobu, w jaki budowano domy na Martynice w 1910 roku. Zresztą "akcja" powieści rozgrywa się zapewne właśnie na Martynice, co sugerują pojawiające się obrazy otoczenia i samego domu. W obrazy te wplecione są postacie młodej kobiety A. i zjawiającego się z wizytą sąsiada Franka. A. jest niewątpliwie mężatką: przy stole w domu widać miejsce przeznaczone dla współmałżonka.
W końcu odbiorca uświadamia sobie, że to jego oczami widzi świat ukazany w powieści. Patrzy on z różnych perspektyw stale na te same obrazy: plantację bananów, taras, mur otaczający posesję, wnętrze domu, A. czytającą list... Jednak przekazywane obrazy mają w sobie tyle emocji, co zapis zdarzeń zarejestrowanych kamerą przemysłową i równie jak on obojętne są wobec oczekiwań psychologicznych czy fabularnych rozwiązań. Analiza powieści Robbe-Grilleta uświadomiła badaczom literatury, że właściwie trudno już w ogóle mówić o tym gatunku, a nawet o rodzaju literackim, jakim była epika. W Żaluzji mamy do czynienia z prozą, która zbliżyła się do tego, co dawniej uważano za charakterystyczne dla liryki. A więc nie ma bohaterów, nie ma związków przyczynowych ani skutków, nie ma psychologii postaci.
Jest za to czas teraźniejszy i to podporządkowany dążeniu do współgrania, by czas lektury utworu był taki sam, jak czas trwania "akcji" utworu. Spośród dzieł nouvean roman najwyższe uznanie zyskała twórczość Claude'a Simona (1913-86), wyróżniona Nagrodą Nobla w 1985 r. Oryginalność powieści tego pisarza polega na bardzo konkretnym osadzeniu akcji w historii (np. klęska Francji w 1940 r., wojna domowa w Hiszpanii) przy równoczesnym nowatorstwie prezentowania fabuły. Simon mawiał: Piszę moje książki tak, jak maluje się obraz. Miał tu na myśli nakładanie się na siebie zdarzeń, opisów, fragmentów dialogów, wspomnień, jak nakładają się, mieszają, sąsiadują z sobą najróżniejsze barwy w malarstwie. Ta technika pisarska nie przeszkadza jednak Simonowi w kreowaniu postaci i posługiwaniu się konkretnym narratorem. Widać to doskonale w Drodze przez Flandrię (La Route des Flandres). Właściwa akcja rozgrywa się w 1940 r. w czasie odwrotu wojsk francuskich.
Bohater, kawalerzysta Georges, docieka przyczyn śmierci kapitana Reixach (postaci również z innej powieści Simona, z Historii). Kapitan, interesujący się wcześniej ponad wszystko kobiecymi i końskimi nogami, być może celowo wybrał śmierć. Georges rozmawia z wdową, z dżokejem ze stajni Reixacha. W plątaninie obrazów, rozmów i zdarzeń czytelnik sam musi odnaleźć drogę. Szczególne utrudnienie stanowi maniera stylistyczna pisarza, polegająca na budowaniu długiego, niekończącego się zdania, pełnego wtrętów, nawiasów, porównań, dygresji wprowadzających nowe zagadnienia...
Nagroda Nobla dla C. Simona to bodaj ostatni triumf nowej powieści. Dziś raczej uważa się, że nouveau roman nie stanowi ani prądu, ani szkoły, ani nawet grupy literackiej. Niemniej eksperymenty związanych z nią pisarzy wniosły wiele nowego do literatury i stały się wzorem technik pisarskich dla twórców przełomu XX i XXI w.Patrząc na dorobek egzystencjalizmu i nowej powieści można nabrać przekonania, że po II wojnie światowej literatura francuska stała się trybuną, z której wykładano filozofię, etykę, socjologię i nauki polityczne, bądź też polem eksperymentów formalnych, mających często cechy ekstrawagancji; czyli stała się sztuką dla wąskiego grona znawców. Nie jest to jednak prawdą: czytelnik, który żywił te same przekonania, co odbiorca literatury w ciągu trzech tysięcy lat cywilizacji europejskiej, to jest sądził, że zadaniem epiki jest opowiadanie fabuł, przedstawianie świata, dzięki któremu świat rzeczywisty stanie się bogatszy, mógł również znaleźć literaturę inteligentną i pociągającą.
Znakomitym przykładem twórczości opartej na głębokiej wiedzy i kulturze, mającej istotny walor poznawczy, a przy tym wciągającej czytelnika, jest dorobek Marguerite Yourcenar (1903-87, właściwe nazwisko Crayencourt). Yourcenar debiutowała jako poetka w okresie międzywojennym, jednak nie zdobyła szczególnego uznania. Podobnie prawie niezauważenie przeszła jej pierwsza powieść wydana w tamtym okresie: Aleksy, czyli traktat o daremnej walce (w 1952 r. pisarka napisała jej drugą wersję, tym razem zdecydowanie bardziej poczytną). Wydane w 1951 r. Pamiętniki Hadriana (Mémoires Hadrian) przyniosły Yourcenar międzynarodową sławę, którą utrwaliły powieści Moneta snów (Denier de réve) i Kamień filozoficzny (L'oeuvre au Noir). Pisarka, szczególnie ceniąca sobie niezależność, wiele lat spędziła namiętnie podróżując, by wreszcie zamieszkać samotnie na wyspie na Atlantyku. Mimo zachowywania dystansu od "światka kulturalnego" została jako pierwsza kobieta wybrana do Akademii Francuskiej.
Walory pisarstwa Marguerite Yourcenar doskonale ukazują Pamiętniki Hadriana. Powieść ta ma formę wielkiego, rozrastającego się wbrew pierwotnym zamierzeniom, listu umierającego cesarza Hadriana do 17-letniego Marka Aureliusza, w którym widzi przyszłego dziedzica cesarstwa. Hadrian,adoptowany syn Trajana, wyznaczony na następcę nie bez zakulisowych zabiegów cesarzowej, sam przekazuje władzę swojemu adoptowanemu synowi, Antoninowi Piusowi, człowiekowi niezwykle uczciwemu. Jednak dalekosiężne plany Hadriana skupiają się na Marku, w którym wyczuwa wielkość ducha i szerokie horyzonty intelektualne. Dlatego to właśnie jemu - wywodzącemu się zresztą jak Hadrian z Hiszpanii - powierza refleksje nad własnym życiem. Arefleksje te dotyczą wszystkiego, co ważne: przyjemności, miłości i ambicji, choroby, śmierci i samobójstwa, władzy i cywilizacji, duszy i ciała, wiedzy i niewiedzy ludzkiej.
Yourcenar doskonale włącza się w charakterystyczne dla 2. połowy XX w.zainteresowania czytelników historią i biografiami sławnych ludzi. Równocześnie jej dzieło nie ma nic wspólnego ani z romantyczną powieścią historyczną,zabarwioną zawsze elementem przygodowym, ani ze współczesnymi powieściami historycznymi typu Ja, Klaudiusz Gravesa, będącymi zbeletryzowaną historią o wyraźnie sensacyjnym posmaku. Pisarka przedstawiając dzieje Hadriana podejmuje równocześnie tematy, którymi rozbrzmiewa literatura współczesna, to jest wypowiada się o wolności wyboru, o samobójstwie, o niemożności poznania drugiego człowieka, o związkach przeszłości i teraźniejszości. Podobne walory ma Moneta snów, rzecz o zamachu na Mussoliniego (powieść z 1959 r. jest rozwinięciem opowiadania napisanego w roku 1934) oraz Kamień filozoficzny, historia lekarza z czasów odrodzenia - oba utwory budzą podziw wszechstronną znajomością realiów, jak i wiedzą filozoficzną i ludzką przenikliwością. Na koniec można dodać, że krytycy twierdzą, iż twórczość Yourcenar jest - cokolwiek miałoby to znaczyć - zaprzeczeniem literatury kobiecej.
Inną wybitną i popularną pisarką 2. połowy XX w. jest Marguerite Duras (1914-96). Przez jakiś czas łączono ją z nouveau roman, jednak wydaje się, że cała specyfika jej pisarstwa bierze się przede wszystkim ze związków z filmem. Marguerite Duras urodziła się w rodzinie francuskich nauczycieli pracujących w Indochinach (Wietnam). Jako 18-letnia dziewczyna przybyła do Paryża, gdzie rozpoczęła wszechstronne studia (nauki polityczne, matematyka, prawo). Po wybuchu wojny działała w ruchu oporu; wtedy również zajęła się pisarstwem. Jej powieść z 1950 r. Tama na Pacyfiku została wkrótce sfilmowana, podobnie jak późniejszy o dwa lata Marynarz z Gibraltaru. Prawdziwym sukcesem była współpraca z wybitnym reżyserem A. Resnaisem przy tworzeniu scenariusza do filmu Hiroszima moja miłość (1959 r.)
Także napisana w 1958 r. powieść Moderato cantabile zostaje przetworzona w scenariusz dla Petera Brooka, który na jego podstawie kręci w 1960 r. wybitny film. W 1961 r. film H. Colpiego Tak długa nieobecność z jej scenariuszem otrzymuje Złotą Palmę w Cannes. Od 1966 r. Duras rozpoczyna samodzielnie reżyserować obrazy oparte na własnych tekstach. Oryginalność i poetyckość tych dzieł zdobywała wysokie uznanie krytyki, choć nie przysparzała widowni. Ostatnim znaczącym utworem Marguerite Duras była powieść Kochanek, opowiadająca smutne dzieje miłości młodej Europejki z ubogiej rodziny i chińskiego arystokraty, obojga jednakowo zamkniętych przez pogardę własnych rodzin dla obcych i ich interesowność. Kochanek również został zrealizowany (przez J. Annauda w 1991 r.) - i zarówno w wersji literackiej, jak i filmowej odniósł ogromny sukces.
Za najwybitniejszy utwór Duras uchodzi Moderato cantabile, powieść dopiero ostatnio przetłumaczona na język polski. Tytuł, zaczerpnięty z terminologii muzycznej, oznacza umiarkowanie, śpiewnie. Bohaterka, Anna, jak co tydzień przyprowadza synka na lekcje gry na fortepianie, na których wszyscy się jednakowo nudzą. Jednak tym razem lekcja kończy się inaczej: Anna słyszy krzyk, a wracając do domu dowiaduje się, że w pobliskiej kawiarence została zamordowana kobieta. Widzi przez chwilę zwłoki i widok ten ją porusza. Codziennie wraca do kafejki, by dowiadywać się od bezrobotnego mężczyzny, zwolnionego z pracy przez jej męża, bogatego dyrektora wielkiej firmy, nowych - nie zawsze prawdziwych - szczegółów o życiu kobiety zabitej z miłości. Anna również opowiada swemu nowemu, przypadkowemu przyjacielowi o beznadziejności własnego życia. Można oczekiwać, że ten nierówny związek zakończy się katastrofą identyczną z tą, jaka go zaczęła. Jednak Anna i jej bezrobotny przyjaciel rozstają się nagle: Trzeba umieć zatrzymać się w tym punkcie, do którego dotarliśmy. Tak musi być. Moderato cantabile ma wyraziście nakreśloną sytuację i jasno wykreowane postacie. Jednak pisarka unika ukazywania stanów psychicznych bohaterów, skupiając całą uwagę na dialogach. Wydaje się, że jak w wielujej innych utworach, spotykamy się tuz problemem niemożności przeżywania prawdziwej bliskości z innym człowiekiem. Ta ludzka alienacja połączona z ascetycznym sposobem jej ukazywania (bardziej opis niż analiza) spowodowały przypisanie dzieła do nouveau roman, choć autorce przecież bardziej chodzi o przedstawienie pewnej sytuacji duchowej niż o literacki eksperyment.
Obraz literatury francuskiej XX w. byłby zdecydowanie niepełny, gdyby pominięto w nim dzieła pisarzy-prześmiewców, których nigdy nie brakowało nad Sekwaną. Szczególnym zjawiskiem jest wyraźne ich dojście do głosu po II wojnie światowej oraz fakt, że najwybitniejsze utwory wcale nie były dziełem ludzi młodych. Jako pierwszego należy wymienić Henri Michaux (1899-1984). Ten znakomity malarz i subtelny poeta pochodzenia belgijskiego opublikował w 1938 r. cykl satyrycznych opowiadań Niejaki pan Piórko (Un certain Plume). W momencie wydania utwór przeszedł niezauważony; zapewne nie trafił we właściwy czas. Za to po wojnie pan Piórko staje się prawdziwym bohaterem, "figurą" człowieka współczesnego. Doskonała bezmyślność tego osobnika raz pozwala mu być idolem (zagapiwszy się, zaczął chodzić po suficie), raz ściganym przez organa bezpieczeństwa groźnym wywrotowcem (zjadł w restauracji danie, którego nie było w karcie), w końcu nawet zostaje kochankiem królowej. Skazany na karę śmierci po zgonie żony (pociąg ją przejechał, gdy spała w łóżku u jego boku) wyznaje, że nie bardzo uważał podczas rozprawy i ponownie zasypia. Szczególny ton tym opowiadaniom nadaje język: poprawny i banalny, nadający utworom ton urzędowego protokołu. W 1965 r. chciano uhonorować Michaux wielką nagrodą literacką Akademii Francuskiej, której jednak nie przyjął.
Drugim wielkim pisarzem, sławnym dzięki szczególnemu poczuciu humoru i umiejętności ukazywania spraw ważnych poprzez żart i groteskę, był Raymond Queneau (1903-76). Jak Michaux był uważany głównie za poetę (o ich twórczości lirycznej pisaliśmy w tomie VIII), ale największe powodzenie u czytelników przyniosła mu powieść Zazie w metro (Zazie dans le métro), wydana w 1959 r. i wkrótce brawurowo zekranizowana przez Louisa Malle'a. Tytułowa bohaterka to dziewczynka, która przyjechała odwiedzić wujka w Paryżu. Jej głównym marzeniem jest przejażdżka metrem, jednak - jak na złość - tam właśnie trwa strajk. W dążeniu do celu Zazie udaje się "zdemolować" życie wujka, sąsiadów i obcych ludzi, którym beztroskie i nonsensowne przygody z małym gościem z prowincji wyraźnie wychodzą na zdrowie. Zazie w metro, podobnie jak i wcześniejsza powieść Mój przyjaciel Piotruś, napisana jest barwnym językiem ulicy (co wcale nie musi oznaczać prymitywnej wulgarności) i przedstawia prostych ludzi. W ich świecie nie ma miejsca na filozofowanie, a przecież wygłaszane przez nich sądy o życiu są głębokie i niebanalne. Powieść przepełniona jest żywiołowym humorem, na przekór egzystencjalnej trwodze nękającej ludzkość.
Najmłodszym, ale też i najkrócej żyjącym pisarzem, który wypowiadał się się w literaturze poprzez humor, komizm i groteskę był Boris Vian (1920-59). Pochodził z zamożnej rodziny mieszczańskiej. Wszechstronnie uzdolniony, zdał maturę w wieku 17 lat, a rok później założył z braćmi (miał ich dwóch) i przyjaciółmi zespół jazzowy. Wkrótce żeni się, zostaje ojcem, zdobywa dyplom inżyniera metalurgii i zaczyna grać na trąbce w orkiestrze Claude'a Abadie. To wszystko jednak nie zmienia faktu, że Vian się nudzi. W 1946 r. znajduje sobie dochodową, acz mało wymagającą pracę. Zaczyna też malować i pisać, oraz - jakże by inaczej - zaprzyjaźnia się z Sartre'em. Publikuje dwie powieści: jedną pod własnym nazwiskiem, drugą - zatytułowaną Napluję na wasze groby (J'irai eracher sur vos tombes) pod nazwiskiem Sullivan. Właśnie ta druga powieść wywołuje niezwykły skandal, wzmocniony dodatkowo zabójstwem młodej kobiety, przy której zwłokach morderca pozostawił otwarty egzemplarz powieści.
Tymczasem Vian publikuje Pianę złudzeń (l' Ecume des jours) i Jesień w Pekinie (l'Automme á Pékin), a także, jako Sullivan, I wykończymy wszystkich obrzydliwców - mimo że przeciw temu "amerykańskiemu" pisarzowi toczy się już sprawa sądowa. W 1948 r. wychodzi trzecia powieść Sullivana i wreszcie, w czasie rozprawy, Vian musi wyznać, że nie jest tłumaczem, lecz autorem tych utworów. Ostatecznie zasądzono mu grzywnę 100 tys. franków za obrazę obyczajów. Jego popularność jest jednak ogromna: jest dziennikarzem muzycznym, kieruje klubami, piosenki z jego tekstami wykonują najwybitniejsi artyści, a w końcu i on sam nagrywa płytę, zostaje jednym z dyrektorów artystycznych Philipsa, pisze operę, reżyseruje przedstawienia teatralne,gra w filmie Vadima, no i nieustannie króluje - obok Sartre'a - w kawiarniach egzystencjalistów. Do jego ostatniej powieści Wyrywacz serc (l'Arache-Coeur) wstęp pisze Queneau. W 1959 r. rozpoczynają się prace nad ekranizacją powieści Napluję na wasze groby. Vian nie jest zadowolony z koncepcji filmu: zamiast pastiszu amerykańskiego kryminału powstaje"ponura tragedia". Zirytowany pisarz ma zamiar wycofać z czołówki swoje nazwisko. Po pokazie pierwszych zrealizowanych scen umiera na atak serca.
Jedną z najbardziej cenionych powieści Viana była i jest Jesień w Pekinie, a jej fabuła dobrze ilustruje właściwości wyobraźni pisarza. Na pustynię w Egzopotamii trafia kilka osób. Amadeusza Dode przywiózł miejski autobus linii 975, którego szalony kierowca jechał bez zatrzymania dwa dni i dwie noce. Klaudiusz Leonek, który w przypływie nagłej furii zastrzelił na ulicy rowerzystę, zamienia pobyt w więzieniu na życie pustelnika na pustyni (ułatwia mu to kapelan, bo zastrzelony, jako anglikanin, był wrogiem Matki Najświętszej, Kościoła Świętego, Katolickiego i Apostolskiego). Angel, jego przyjaciel Anna (wszyscy się dziwią, że chłopak ma tak na imię, bo to imię dla psa) i jego dziewczyna Rochelle decydują się na wyjazd po wypadku samochodowym, w którym uszkodzili inżyniera mającego budować linię kolejową w Egzopotamii. Profesor chirurgii Zjadłjad wyjeżdża, zabierając swojego asystenta, bo na pustyni jest dość miejsca, by swobodnie puszczać tam modele samolotów; Oliwka i Duduś (13-letnia dziewczynka niezdrowo podniecająca starszych panów i jej przyjaciel rówieśnik) towarzyszą ojcom, robotnikom kolejowym. Na koniec zjawia się ksiądz Małyjanio, dawny kapelan więzienny, sprawdzić, jak wygląda żywot pustelnika Klaudiusza Leonka. Na miejscu zaś od dawna przebywa wybitny archeolog, Atanagoras Porfirogeneta z dwoma służącymi homoseksualistami oraz trojgiem pracowników kopiących pod piaskami pustyni: przepiękną Miedzianką i jej dwoma braćmi. Pomiędzy wydmami stoi wielki hotel, którego właściciel, Włoch Pippo, wspaniale gotuje i u którego nowi przybysze (poza pustelnikiem) się zatrzymują. Wkrótce wszystko zaczyna układać się jak najgorzej. Amadeusz Dode zostaje dyrektorem budowy, okazując się zarazem zajadłym biurokratą i niewyżytym homoseksualistą.
Rochelle "zużywa się" w namiętnym związku z Anną, co przysparza nieustających cierpień zakochanemu w niej Angelowi. Ksiądz Małyjanio próbuje czuwać nad wszystkim, odmawia z przybyłymi modlitwy (na przykład: Na stacji Mysiadło piętnaście gęsi wsiadło... I my z nimi też. Amen) i nakłada pokutę na Klaudiusza (jak najczęstsze pożycie z dorodną Murzynką), jednak sprawy wymykają się spod kontroli. Dyrektor Amadeusz próbuje wywłaszczyć Pippę: tory kolejowe mają przejść przez środek hotelu. Pippo na szczęście (?) ginie zabity latającym modelem profesora Zjadłjada. Profesor musi amputować rękę swojemu asystentowi: model samolotu ugryzł go jadowicie. Operacja się udaje, więc profesor zabija asystenta (to chyba zemsta za to,że asystent wcześniej otruł krzesło). Teraz jednak Zjadłjad skazany jest na unicestwienie, zabił bowiem o jednego pacjenta więcej niż wyleczył. Wraz ze ścigającym go inspektorem przepada w strefie cienia. Anna odkochuje się w Rochelle, jednak Angel zabija go na terenie wykopalisk archeologicznych, a potem truje Rochelle. Od samobójstwa powstrzymuje go ksiądz Małyjanio. Tymczasem linia kolejowa jest ukończona. Pierwszy przejazd kończy się tragicznie: pociąg wraz z Amadeuszem, służącymi archeologa, Oliwką i Dudusiem i ich rodzicami a także trzema kierowcami ciężarówek zapada się w podkop, stanowiący wynik poszukiwań Atanagorasa. Ocaleli tylko Małyjanio i Angel, pustelnik ze swoją Murzynką i archeolog z trojgiem pracowników. Angel wraca autobusem 975 do miasta. Tym samym autobusem na pustynię przybywa Antoniusz Piernatek. Budowę linii kolejowej można zacząć od początku.
Powieść Viana nie ma żadnej wymowy dydaktycznej. Nie znaczy to jednak, że nie ukrywa w sobie żadnych treści. Trójkąt Angel, Anna, Rochelle jest okazją do wielu przenikliwych spostrzeżeń na temat przyczyn powstawania i rozpadania się związków między kobietą a mężczyzną. Postać dyrektora Amadeusza pozwala na stwierdzenie, że w postawie homoseksualistów najbardziej irytująca jest ich gotowość dostosowywania się do karykaturalnego obrazu istniejącego w masowej wyobraźni. Budowa niepotrzebnej kolei prowadzi do wniosku, że na jednego pracującego człowieka przypada jeden pasożyt-biurokrata. Ksiądz Małyjanio, choć inteligentniejszy od pozostałych, świadomie i celowo pogrąża siebie i innych w bzdurnych, dwuznacznych obrzędach, by móc powiedzieć: Niechże pan przestanie brać na siebie odpowiedzialność za cały świat.[...] Jest pan częściowo odpowiedzialny za siebie i to wystarczy.
Szczególnym walorem utworów Borisa Viana jest język, jakim posługuje się pisarz:pełen kalamburów, nagłych skojarzeń i aforyzmów (np.: W dziedzinie prawa wszystko jest teraz na lewo). Zapewne jest to również jedna z przyczyn odradzającej się popularności tego autora. Wymieniając twórców powieści francuskiej XX w. warto wspomnieć pisarza uprawiającego literaturę uznawaną często za twórczość drugorzędną, niekiedy nawet brukową: powieść kryminalną. Georges Simenon (1903-89), powieściopisarz belgijskiego pochodzenia żyjący w Paryżu, nadał jednak swoim opowieściom o komisarzu Maigret wymiar tak szczególny, że zaczęto nazywać go adwokatem ludzi. André Gide, twórca niezwykle wyczulony na ukazywanie prawdy ludzkiego losu, wysoko cenił tego autora, umiejącego w zbrodni i przestępstwie zobaczyć świadectwo ludzkiej niedoli, niezmiennie opowiadającego się po stronie cierpiących i skrzywdzonych.
Kryminalne powieści Simenona zaczęły ukazywać się w 1929 r., a powstało ich ponad sto. Zwięzłe, oszczędne w słowach, skupione w prowadzeniu narracji i utrzymane w przygnębiającej atmosferze skutecznej lecz przecież beznadziejnej w swej powtarzalności walki ze złem, zrodzonym z chciwości, zazdrości, bezduszności - dalekie są od typowych utworów sensacyjnych. Powieści o komisarzu Maigret są dziełami obyczajowymi, kreślącymi obrazy różnych grup społecznych i charakterów. Swoistego wdzięku nadaje im stałe przywoływanie głębokiego związku komisarza z jego mądrą i rozumiejącą wszystko bez słów żoną oraz ...rzetelne uwagi na temat walorów francuskiej kuchni (paradoksalnie, właśnie ten "motyw gastronomiczny" znalazł licznych naśladowców w twórczości współczesnych autorów kryminałów). Do najwyżej cenionych w cyklu należą Maigret i człowiek z ławki, Maigret i trup młodej kobiety, Znajoma pani Maigret, Maigret w kabarecie. Georges Simenon był także autorem powieści psychologicznych (Premier, Bracia Rico, Kot, Zaręczyny pana Hire), których wybitne walory odkrywają dopiero adaptacje filmowe, bo czytelnicy wolą skupiać się na twórczości kryminalnej pisarza.
Zamykając rozdział poświęcony twórcom dzieł epickich szczególne miejsce należy poświęcić Michelowi Tournier (ur. 1924), który u schyłku XX wieku dobitnie przemówił do wyobraźni czytelników, a także zyskał największe uznanie krytyków, doceniających zarówno walory artystyczne, jak i intelektualne jego dzieł. Tournier debiutował późno, w wieku 43 lat, powieścią Piętaszek, czyli otchłanie Pacyfiku. Tę przewrotną powieść, w której autor ukazuje losy Robinsona z innej perspektywy niż Defoe (Robinson nie opuści swojej wyspy, to Piętaszek - otwarty i gotowy na spotkanie ze "starym światem" - popłynie do Europy), Tournier napisał w dwóch wersjach: dla dorosłych i dla dzieci. Co więcej, wersję "młodzieżową", noszącą tytuł Piętaszek, czyli dzikie życie, Tournier uważa za lepszą. Świat dziecka jest dla Tourniera niezwykle ważny, co udowadnianie tylko tworząc dla dorosłych i niedorosłych czytelników, ale i rozważając metafizyczne i symboliczne wpływy dzieciństwa na ludzką dojrzałość.
Tak dzieje się w najbardziej znanej powieści pisarza Król Olch (Le Roi desAulnes), wydanej w 1970 r. i nagrodzonej nagrodą Goncourtów. Dzieło rozpoczynają Złowieszcze zapiski Abla Tiffauges, głównego bohatera powieści. W dzienniku z lat 1938-39 Abel, obdarzony przez naturę potężnym ciałem i niezwykłą siłą mechanik samochodowy z Paryża, wspomina swoje dzieciństwo. Jako mały i opóźniony w fizycznym rozwoju chłopiec oddany został do szkoły z internatem pod wezwaniem św. Krzysztofa, którą przetrwał tylko dzięki przyjaźni swego monstrualnego kolegi, Nestora. Nestor, gigantyczny rozmiarami chłopiec, być może nad wiek rozwinięte intelektualnie dziecko, być może opóźniony w rozwoju dorosły, ginie w pożarze, co ratuje Abla przed skutkami jego szkolnych wykroczeń. Równolegle poznajemy życie dorosłego Tiffaugesa, niebezpiecznie zainteresowanego dziećmi z sąsiedztwa. Oskarżonego o pedofilię Abla ratuje od kary wybuch wojny. Uznany za ograniczonego Abel zostaje wcielony do oddziałów łączności. Tym razem z narracji odautorskiej dowiadujemy się, że ma niezwykły dar zdobywania zaufania gołębi, mających być ostatnią nadzieją na kontakt rozproszonych oddziałów francuskich. Do powierzonego sobie stadka Tiffauges dołącza -wbrew woli właścicielki - dwa rude, bliźniacze gołębie i przepiękny, srebrzysty okaz ptaka. Jednak w czasie odwrotu te najwspanialsze egzemplarze zostają zjedzone przez jego towarzyszy broni. Abel z radością trafia do niewoli.
Jako niemiecki jeniec Tiffauges pracuje w gospodarstwie rolnym. Jest tak solidny, że nikt go właściwie nie kontroluje, a on znajduje radość w karmieniu ślepego łosia, który okazuje mu pełne zaufanie. Gdy fakt ten zostaje odkryty, Abel trafia do Prus Wschodnich. Początkowo ma zabijać stare konie, co traktuje jak misję i wyzwanie (końskie ścierwo powstrzymuje dziki przed niszczeniem upraw rolników), z czasem staje się pomocnikiem Göringa, wielkiego, opętanego "łowczego III Rzeszy", wilkołaka z Puszczy Rominckiej. Ale Abel, pełen obrzydzenia wobec bezsensownej rzezi zwierząt,uznawanej przez Göringa za polowanie, pragnie znaleźć się w zamku Kaltenborn,gdzie mieści się szkoła dla młodych chłopców, mających być ostatnią nadzieją zwycięstwa "odwiecznej Rzeszy". Udaje mu się to. Jest zaufanym, niezawodnym współpracownikiem komendantów jungmannów. Gdy szkole zaczyna brakować kandydatów, w otoczeniu sfory psów krąży po okolicy na siwym koniu i wymusza od rodziców oddanie synów. Staje się wilkołakiem z zamku Kaltenborn. Jego największym sukcesem jest sprowadzenie do szkoły dwóch rudych bliźniaków, Hajo i Haro, i srebrnogłosego Lothara. I choć ani chłopcy, ani ich rodzice nie chcieli, by stali się oni jungmannami, wkrótce nie ma im równych.
Ale klęska III Rzeszy powoli staje się faktem. Znikają dowódcy szkoły - co czyni Abla panem czterystu chłopców, bezwzględnie podporządkowanych jego fantazjom. Jego euforia nagle załamuje się, gdy wśród uciekających przed frontem wojennych działań znajduje umierające, żydowskie dziecko, Efraima, byłego więźnia obozu w Oświęcimiu. Mozolnie ratując jego życie na strychu zamku Kaltenborn, dowiaduje się z ust chłopca, że nie ma żadnej różnicy między jego - jak mu się wydawało - ekstatycznymi, pełnymi głębokiej, pierwotnej miłości do dzieci czynami, a praktykami obozu koncentracyjnego. Gdy pod zamek Kaltenborn podchodzi Armia Czerwona, jungmanni stawiają zaciekły opór. W bezsensownej walce (Rosjanie wiedzą, że mają przed sobą dzieci i nie chcą używać siły) giną wszyscy; w symbolicznej męce śmierć ponoszą Hajo, Hero i Lothar. Abel, znowu wreszcie ubrany w strój francuskiego jeńca, odchodzi niosąc - jak św. Krzysztof - na ramionach Efraima. Jednak ciężar tego wyniszczonego wojną dziecka zaczyna go przygniatać ponad miarę, a kiedy próbuje spojrzeć w jego twarz, widzi jedynie złotą sześcioramienną gwiazdę, obracającą się wolno na czarnym niebie.
W powieści Tourniera przeplatają się fakty historyczne z fikcją o wymiarze symbolicznym. Ale i fakty realne nabierają w niej znaczenia alegorii. Mówi się, że w jego twórczości nie ma żadnego bohatera uniwersalnego, żadnej postaci ludzkiej symbolizującej "człowieka w ogóle". Jednak i tu budzą się ciche wątpliwości. Czy aby Abel, prymitywny i wyrafinowany zarazem, czuły i okrutny, wielbiący naturalną indywidualność dziecka, a równocześnie zawłaszczający ją i skazujący na zagładę, nie jest figurą współczesnego człowieka? Czy bohater, wgnieciony w bagno pozornie nieznaczącym ciężarem unoszonego z miejsca zagłady żydowskiego chłopca, nie symbolizuje stanu ducha Europy, która zbyt późno spostrzegła, na czym naprawdę polega jej moralny obowiązek?
*Powyższy szkic skupia się na twórczości pisarzy, dla których pierwszym i najważniejszym sposobem wypowiedzi jest proza epicka. Nie wolno jednak zapominać, że także wybitni poeci i dramaturdzy sięgali do form powieściowych. I tak Luis Aragon,współtwórca surrealizmu, po światopoglądowym przełomie stał się twórcą powieści socrealistycznej o komunistycznej wymowie: Dzwony Bazylei, Piękne dzielnice, Pasażerowie dyliżansu, Komuniści. Samuel Beckett, irlandzki dramaturg, który swoje najwybitniejsze dzieła napisał we Francji i po francusku, pozostawił po sobie dwie wybitne powieści: Murphy i Malloy. Wreszcie Jean Genet,poeta i dramaturg, stworzył dwa wybitne utwory powieściowe: Matka Boska Kwietna i Cud róży oraz wspomnienia Pamiętnik złodzieja.
Pod koniec XX wieku w literaturze francuskiej pojawiły się nowe nazwiska twórców. Uznanie zdobył René Depestre, haitański poeta i powieściopisarz, mieszkający od 1960 r. we Francji i tworzący po francusku, którego powieść Hadriana moich marzeń została uznana za wydarzenie literackie roku 1988. Prestiżowe Nagrody Goncourtów otrzymali w latach 1990-2000 Jean Ronand, Didier von Canwelaent, Andrii Makine, Pascale Roze, Patrick Rambaud, Paul Constant i Jean Echenoz (jego najnowsza powieść Przy fortepianie ukazała się właśnie w polskim tłumaczeniu). Ogromną międzynarodową poczytność zdobyły sobie historyczne powieści Christiana Jacqa poświęcone dziejom starożytnego Egiptu, których fabularną słabość przysłania głęboka wiedza uczonego.
Z podobnych przyczyn wydawniczym przebojem okazała się czteroczęściowa zbeletryzowana biografia Napoleona pióra Maxa Gallo. Typową literaturę rozrywkową prezentuje Jean Christophe Grangé, którego mroczne powieści kryminalne przenoszone są z powodzeniem na ekran. A na początku XXI wieku najbardziej popularnym (i najwyżej opłacanym) pisarzem francuskim okazał się Michel Houellebecq (ur. 1958), autor trzech powieści sprzedanych w wielosettysięcznych nakładach: Poszerzenie pola walki (Extension du domaine de lalutte, 1994), Cząstki elementarne (Les particulesélémentaires, 1998) i Platforma (Plateforme, 2001). Ten poeta (na koncie 4 tomiki), autor esejów o twórczości Lovecrafta, a także wykonawca piosenek, do których pisze teksty, nie waha się bez osłonek pisać o sprawach często przez literaturę kamuflowanych wielosłowiem, a przede wszystkim o seksualnej stronie życia, jawiącej się w jego twórczości jako jedyna (choć złudna) odtrutka na rozpad więzi społecznych. Czas pokaże, czy Houellebecq, wywołujący dziś nad Sekwaną tak wiele sporów i emocji, doceniany (Cząstki elementarne zostały we Francji książką roku) i z pasją zwalczany, nie okaże się przelotnym meteorem na literackim firmamencie Francji, chwilowo przyćmiewającym jakąś ukrytą wśród autorów niskonakładowych tytułów gwiazdę rzeczywiście pierwszej wielkości...