Sir Walter Scott (1771-1832) uważany jest w Europie za największego angielskiego romantyka. No, prawdę powiedziawszy, na kontynencie dzieli się popularnością z lordem Byronem. A przecież Byron jest najmniej romantycznym z romantyków - jego upodobanie do satyry i klasycystycznej formy, jego zachwyt nad Drydenem i Popem czynią go o wiele mniej "romantycznym" niż Wordsworth czy Shelley. Sir Walter Scott zaś już w najmniejszym stopniu nie był romantykiem. Szanował Wordswortha i Shelleya jako ludzi, ale ich poezja była dla niego zbyt dziwaczna i awangardowa, cenił Byrona, ale nie podobał mu się jego literacki ekshibicjonizm, potępiał używanie poezji jako formy publicznych wynurzeń na temat życia autora.
Romantyczny kult natury również nie przemawiał do Scotta. Najważniejsi byli ludzie - skały, wodospady i drzewa były tylko tłem. Nie wierzył w podświadomość - przeciwnie, był zdania, że każdy może i powinien panować nad swoim postępowaniem. Uczucia i sentymenty, a raczej ujawnianie ich, uważał za niesmaczne. Nie widział w poecie przywódcy duchowego - artyści są takimi samymi ludźmi jak wszyscy inni. Dlaczego więc uważa się Scotta za romantyka, tak niekwestionowanie, że rok jego śmierci, 1832, przyjmuje się za koniec epoki romantyzmu w Anglii?
Spróbujemy na to pytanie odpowiedzieć. Żeby to uczynić, należy najpierw przeanalizować źródła twórczości Scotta, jego poglądy polityczne i zapatrywania na literaturę. Urodził się w Szkocji, gdzie jego rodzina stanowiła jeden z największych klanów pogranicza. Od dziecka słuchał ballad ludowych, charakterystycznych dla jego regionu. Popularne również były historie o powstaniu jakobińskim górali popierających idee niepodległościowe Szkocji w jej walce z dominacją Anglii. To po- wstanie było czymś więcej niż wydarzeniem politycznym czy militarnym - chodziło o konfrontację dwóch różnych kultur: galijskiej, która nie zmieniała się od stuleci, i nowoczesnej, "cywilizowanej". Weterani walk opowiadali, a młody Scott słuchał i w ten sposób na trwałe ukształtowały się jego poglądy jakobińsko-torysowskie, a więc konserwatywne. Podobnie konserwatywne było jego wykształcenie - klasycy i łacina, a także mnóstwo literatury.
Z rodzimych autorów, podobnie jak Byron, Scott podziwiał neoklasyków - Drydena i Swifta. W swoim Life of Dryden (Życie Drydena), pisząc historię angielskiej poezji, widzi ją w kategoriach augustiańskich - krytykuje zarówno metafizyków, jak poetów jezior i zachwyca się Swiftem. Uwielbia Crabbe’a, ostatniego poetę ery augustiańskiej - każe swoim dzieciom czytać Crabbe’a i Crabbe’a zażyczy sobie jako ostatniej lektury na łożu śmierci. Scott studiował prawo w Edynburgu, mieście w końcu XVIII wieku bardzo żywym intelektualnie, o czym już wspominaliśmy wcześniej mówiąc o ówczesnych krytykach literackich. Scott niepewnie się czuł w tym towarzystwie. Nigdy nie był błyskotliwym erudytą. Miał raczej temperament antykwariusza, zamiast wymyślać nowe, z pietyzmem kolekcjonował już istniejące zabytki ludowej kultury szkockiej. To, co Percy zrobił dla dziedzictwa kulturowego Anglii (Reliques of English Poetry, 1765), Burns dla Szkocji (Poems, Chiefly in the Scottish Dialect), Scott zrobił dla folkloru pogranicza.
Ocalił od zapomnienia tradycję narodową i gdyby nawet nie dokonał niczego więcej, miałby już zapewnione miejsce w encyklopediach jako je- den z pionierskich antropologów kulturowych. W 1802 roku wydał Minstrelsy of the Scottish Border (Minstrele szkockiego pogranicza), gdzie jego własne wiersze przeplatają się z oryginalnymi balladami pogranicza. W 1805 roku pojawia się poemat narracyjny The Lady of the Lake (Pani jeziora, 1810), potem Rokeby (Matylda Rokeby, 1813). Pokolenie epoki wiktoriańskiej zaczytywało się tymi wierszami, całe strony cytowano z pamięci, były to prawdziwe bestsellery, zresztą już od czasów Scotta. Dziś mniej się nimi zachwycamy: język bohaterów przypomina język Pope’a z jego tłumaczeń Homera - elegancja, sztuczność, zupełny brak prawdziwych emocji. O wiele lepsze są powieści Scotta, i możemy przyjąć, że jego prawdziwe osiągnięcia literackie należą do tej właśnie dziedziny. Napisał 27 powieści - nie wszystkie były jednakowo dobre, bo wydawcy i czytelnicy niecierpliwie naciskali autora, żeby pisał szybciej i więcej.
Wydawca Scotta, Cadell, napisał do swego wspólnika: Naszym najlepszym towarem jest autor "Waverley" - to nasz wspaniały kamieniołom - wydobywajmy więc, ile się da, a niczego nam nie zabraknie. Tak zwane "powieści Waverley" otwiera Waverley (1814), a zamyka The Legend of Montrose (Legenda Montrose, 1819). Wspomnijmy jeszcze kilka z dziewięciu, które składają się na ten cykl: Guy Mannering, or the Astrologer (Guy Mannering, czyli astrolog, 1815), Old Mortality (Purytanie szkoccy, 1816), Rob Roy (Rob Roy, 1817). Dotyczą one czasów XVIII-wiecznej Szkocji. Zasadą kompozycji tych utworów jest obraz Szkocji widziany z perspektywy Anglika, który stopniowo angażuje się w wewnętrzne sprawy Szkotów, ogarniętych duchem powstania jakobińskiego z 1736 roku. Ten Anglik - obserwator poznaje też kulturę i tradycję Szkocji, zapoznaje się ze zwyczajami i folklorem. Waverley jest powieścią zbudowaną na motywie podróży. Główny bohater, Edward Waverley, jest Anglikiem, arystokratą, który opuszcza dom rodzinny i udaje się do Szkocji, gdzie ma stacjonować z wojskiem.
Potem odwiedza dom barona Bradwardine, który jest antykwariuszem i starym jakobinem, przyjacielem wuja Edwarda. Tam Edward spotyka piękną córkę antykwariusza, Rose. Jego trzecia podróż to wyprawa w góry Szkocji, gdzie spotyka rabusia Donalda Bean Lean i jego bandę i gdzie poznaje klan Mac-Ivorów, z przywódcą Fergusonem i jego uroczą siostrą Florą. Podróże Edwarda można zrozumieć symbolicznie. Nie są to tylko podróże geograficzne - podróżuje między różnymi cywilizacjami. Edward jakby przemieszcza się w czasie i zabiera czytelników ze sobą. Literatura pozwala przemówić kulturze i tradycji, która starała się oprzeć anglicyzacji. Niektórzy porównują Scotta z Szekspirem w jego podejściu do historii. Szekspir, jak i Scott, przedstawia kompletny obraz społeczeństwa w konkretnym momencie historycznym (mamy zarówno bohaterów szlachetnie urodzonych, jak i tych, którzy pochodzą z nizin). Obaj piszą o czasach niezbyt sobie odległych (czasy angielskiego średniowiecza były jeszcze żywe w pamięci współczesnych Szekspira, niektórzy weterani powstania jakobińskiego żyli jeszcze w czasie pisania Waverley).
Zarówno Szekspir, jak i Scott starali się być obiektywni i nie przelewać na papier swoich własnych uprzedzeń i obsesji politycznych. Porównywany do Szekspira, Scott zżymał się głośno, ale po cichu był szczęśliwy, bo Szekspir i Burns, jak dowiadujemy się z jego dzienników, zawsze byli dla niego wzorami. Scott najbardziej w nich cenił humanizm, chęć osiągnięcia harmonii. Ta harmonia i właściwe wyważenie opinii i akcentów jest widoczna w powieściach Scotta.Mówiliśmy, że w cyklu Waverley Scott przedstawia obraz Szkocji widziany oczami Anglika.
Ta perspektywa zostaje odwrócona w powieści The Heart of Midlothian (Więzienie w Edynburgu, 1818). Akcja toczy się wokół prawdziwego historycznie wydarzenia. W czasie powstania jakobińskiego tłum zlinczował w Edynburgu kapitana Portenous, dowódcę straży miejskiej, który kazał strzelać do ludzi w czasie demonstracji protestującej przeciwko egzekucji popularnego w mieście zabijaki. Rząd w Londynie okazał niezadowolenie i zagroził miastu nałożeniem surowych grzywien. Dla Szkotów oburzający jest fakt, że o ich losie ma decydować monarcha rezydujący w Londynie, Jerzy III, który w dodatku jest Hanowerczykiem, a więc cudzoziemcem, i który większość czasu spędza poza Anglią, zostawiając rządy swojej żonie Karolinie. Jak zawsze u Scotta wydarzenia historyczne, dzieje wielkich postaci, splatają się z losami maluczkich.
Dziewczyna zostaje skazana na powieszenie za zamordowanie dziecka. Jej siostra, Jeanie Deans, wyrusza do Londynu, aby w rozmowie z królową Karoliną uzyskać przebaczenie dla nieszczęsnej. Widzimy Londyn i hanowerski dwór oczami Jeanie - czujemy jej upokorzenie, gdy jest zmuszona prosić o łaskę obcego monarchę w mieście, którego nie uważa za stolicę swego państwa. Mówi się, że Scott zrobił więcej dla zażegnania konfliktów angielsko-szkockich niż niejeden polityk. Z jednej strony, przybliżył Szkocję Anglikom, pokazał im inną kulturę i inną mentalność narodową. Po drugie pokazał Szkotom, że sami są ze sobą skłóceni i że z tej reakcji przeciwieństw - jakobinów i unionistów, klanów w górach i mieszkańców miast na nizinach, może powstać nowoczesne państwo. Scott zawsze spogląda w przyszłość, sprzeciwia się rozdrapywaniu ran z przeszłości. Mniej udane są tak zwane angielskie powieści Scotta. Ivanhoe (Ivanhoe, 1819), The Talisman (Talizman, 1825) i The Betrothed (Narzeczeni), osadzone w czasie wypraw krzyżowych, są analizą średniowiecznych wartości i zasad kodeksu rycerskiego. Kenilworth (Kenilworth, 1821) dzieje się w Anglii elżbietańskiej, a Woodstock (Woodstock) w okresie Republiki. W obu tych powieściach, jak zawsze u Scotta, mamy postacie historyczne - królową Elżbietę i Cromwella, a także wiele postaci fikcyjnych.
The Fortunes of Nigel (Dzieje Nigela 1822) i Quentin Durward (Kwityn Durward, czyli Szkot na dworze Ludwika XI, 1823), dzieją się na dworze Jakuba I w Anglii i Ludwika XI we Francji i są przygodami szkockich rycerzy, wygnanych z kraju. Jest tam prawie Jamesowski klimat niewinnych podróżnych, którzy nagle znaleźli się w świecie korupcji i zepsucia. Pod koniec życia Scott widział zmierzch idei jakobińskich. Napisał o tym w powieści Redgauntlet (Czerwona rękawica, 1824), jak zawsze starając się, żeby sprawiedliwie przedstawić odmienne, a nawet krańcowe stanowiska. Czas odpowiedzieć na pytanie zadane na początku tej analizy twórczości Scotta - dlaczego postrzega się go jako romantyka?
Sądzimy, że dla ogółu czytelników romantyczne dywagacje Shelleya i wyrafinowany estetyzm Keatsa mogły wydawać się zbyt trudne. Scott widział romantyzm "naskórkowo" - jako zainteresowanie folklorem, średniowieczem, gotykiem (wybudował sobie nawet zamek, łudząco przypominający budowle z jego powieści - nazwał go Abbotsford). Umiał zajmująco opowiadać ciekawe historie, unikał natrętnego dydaktyzmu. W czasach Scotta powstawały muzea, tak liczne, że określa się ten ruch "muzeomanią". Idea ocalenia przeszłości była bliska Szkotom, którzy po zawarciu unii z Anglią pragnęli zachować swoją tożsamość narodową. Abbotsford był takim muzeum. Można powiedzieć, że powieści Scott’a także są takim symbolicznym muzeum, które mieści w sobie skarby szkockiej kultury. Wielu uważało Scotta za geniusza, inni twierdzili, że zmarnował swój talent. Z pewnością zapoczątkował nową epokę w powieści - dotyczy to zarówno autorów, jak i czytelników. Przed Scottem czytanie powieści było domeną wąskiego kręgu odbiorców; niektórzy uważali ten gatunek za podrzędny, niegodny poważnych obywateli.
Wraz z pojawieniem się Waverley, o którym Byron powiedział, że jest to najlepsza książka, jaką kiedykolwiek czytał, tysiące czytelników z zachwytem przyjęło powieść o dawnych czasach, silnych uczuciach, szlachetnych obyczajach i dzielnych przodkach. Trzeba wreszcie wspomnieć też o dzienniku Scotta, który pisał od roku 1825 do końca życia. Z charakterystyczną dla siebie niechęcią do ujawniania uczuć wielokrotnie odgrażał się, że już nic więcej nie napisze, bo potem wstyd mu czytać te wynurzenia. A przecież miał prawo czasem uskarżać się na zły los. Scott był słabego zdrowia, kulał i miał kłopoty z kręgosłupem - dolegliwości te zaczęły się już w dzieciństwie. Cierpiał na paraliż i dlatego jego ojciec, prawnik z Edynburga, umieścił go na farmie u dziadka na wsi w Sandyknowe - co okazało się zbawienne dla jego zdrowia i inspirujące dla wyobraźni: w Sandyknowe zainteresował się historią i kulturą tego regionu. Został prawnikiem i popularnym autorem, ożenił się szczęśliwie, otrzymał tytuł szlachecki i wyglądało, że osiągnął stabilizację i spokój ducha.
Ale gdy w 1825 roku Anglię nawiedził kryzys finansowy, który dotknął również wydawnictwo Ballantyne, którego Scott był udziałowcem, jego punktem honoru stało się spłacenie długów. Żona umarła w rok potem, jego własne zdrowie nadwyrężone morderczym wysiłkiem bardzo podupadło. Scott był ulubieńcem establishmentu. Rząd angielski sfinansował mu w 1831 roku rejs po Morzu Śródziemnym; zmiana klimatu miała korzystnie wpłynąć na udręczonego poetę. Scott wrócił do Abbortsford i tam umarł 21 sierpnia 1832 roku. Z jego zapisków wiemy, co myślał o polityce, sztuce, problemach społecznych tego okresu, na przykład, że podobała mu się Duchess of Malfi (Księżna Malfi) Webstera, czy że woli hymny katolickie od tych, które słyszał w kościele szkockim (szczególnie zachwycał się Stabat Mater i Dies Irae). Scott żył w tak zwanym "wieku historii", kiedy to filozofowie stali się historykami i poprzez swoją interpretację faktów historycznych próbowali zmieniać czy też wpływać na społeczeństwo. "Wiek historii" to okres kiedy Szkocja, tak jak inne państwa europejskie, przechodziła okres zmian w dziedzinie społecznej, w przemyśle i gospodarce.
Powieści Scotta były odpowiedzią na dręczące czytelników wątpliwości. Czytali je wszyscy w Europie i odnajdywali siebie w tej literaturze. A to czytelnik zwykle lubi najbardziej. Historyczne uwarunkowania oczywiście się zmieniają, ale natura ludzka pozostaje taka sama, podobnie jak mechanizmy zachowań społecznych. Wiele powieści Scotta zostało sfilmowanych, wiele nazw pochodzi z jego książek, na przykład główny dworzec kolejowy w Edynburgu nazywa się "Waverley", a pewna szkocka drużyna piłki nożnej wybrała sobie nazwę "The Heart of Midlothian" Scottowi w 1813 roku proponowano godność Poety Laureata, ale odrzucił ją - tytuł otrzymał Robert Southey.