Nie miejsce tu na dogłębne omówienie myśli tytanów greckiej filozofii. Jednak nie sposób ją całkowicie z historii literatury wyeliminować, zwłaszcza kiedy spojrzymy na ogromną spuściznę literacką Platona czy Arystotelesa. Szczególne miejsce w literaturze zajmują sofiści, choć ich twórczość dotarła do nas jedynie we fragmentach. Nawet ta niewielka spuścizna pozwala jednak stwierdzić, że ich znaczenia dla kultury Grecji przecenić nie można.
Pochwała Heleny i Palamedes, wielkie mowy popisowe Gorgiasza z Leontinoj, męża stanu i mówcy z przełomu V i IV wieku, w których autor dowodzi odpowiednio zasług Heleny trojańskiej i niewinności straconego przez Greków Palamedesa, miały dla literatury i myśli greckiej co najmniej takie samo znaczenie, jak mistrzowskie zastosowanie metody maieutycznej i elenktycznej przez Sokratesa.
Dla sofistów słowo staje się narzędziem władzy, a zdolność wymowy i przekonywania rzeczą niezbędną w politycznym życiu miasta. To Protagoras z Abdery czyni człowieka miarą wszechrzeczy, to konsekwencje jego relatywizmu staną się ulubionym celem ataków Sokratesa – czym jest moralność, jeśli wszystko rozważać trzeba w odniesieniu do jednostki. Uczeń Protagorasa, Prodikos, i współczesny mu Hippiasz, zachowali etyczny charakter nauk poprzedników, broniąc użyteczności cnoty, ale już Trazymach z Chalcedonu wysunął znamienny argument, że w niektórych przypadkach niesprawiedliwość bywa lepsza od sprawiedliwości. Niejasna wciąż identyfikacja Antyfona sofisty z mówcą Antyfonem nie pozwala jednoznacznie stwierdzić, czy Tetralogie tego drugiego (na zbiór składa się dwanaście mów dotyczących trzech spraw sądowych, po cztery na każdą w ustalonej sekwencji: pierwsza mowa oskarżyciela, pierwsza mowa obrońcy, druga mowa oskarżyciela, druga mowa obrońcy) wyszły spod ręki tego samego człowieka, który uznał prawo za narzędzie wyzysku słabszych i środek do zabezpieczenia interesów ustawodawcy, a także bronił człowieczeństwa niewolników.