Krasicki stał się punktem odniesienia i niedoścignionym wzorem dla wszystkich powiściopisarzy jego czasów. Wystarczy wspomnieć tytuły pijarskiego profesora, Michała Dymitra Krajewskiego, czy późniejszego targowiczanina, Józefa Kazimierza Kossakowskiego. Takie ich teksty, jak Wojciech Zdarzyński, życie i przypadki swoje opisujący (1785), Pani Podczaszyna (1786) – autorstwa pierwszego z wymienionych – czy Ksiądz Pleban (1786) są mniej lub bardziej udanymi próbami naśladowania schematów widocznych w powieściach „księcia poetów”: odpowiednio, Doświadczyńskim i Panu Podstolim. Wszechstronniejszy pisarsko był niewątpliwie Krajewski i to on przeszedł do historii naszej literatury jako ten, który swojego bohatera przeniósł w… powietrze (Zdarzyński do utopijnej krainy dostaje się balonem), a zwłaszcza jako autor, pisanej w duchu russowskiej, „naturalnej” pedagogiki, Podolanki wychowanej w stanie natury (1784), parafrazy powieści Henri Josepha Dulaurensa. Zyskując niezwykłą popularność, stała się ona bowiem przyczyną pierwszej w rodzimym piśmiennictwie polemiki literackiej. Spośród wszystkich napisanych po Krasickim, a jeszcze w okresie stanisławowskim, utworów powieściowych na najbardziej życzliwą ocenę zasługuje chyba Rzepicha, matka królów, żona Piasta (1790) Franciszka Salezego Jezierskiego. Parokrotnie wydawana w ostatnich latach istnienia Rzeczypospolitej, ujawniała publicystyczny temperament szczególnie aktywnego wówczas na forum publicznym pisarza, mając u źródeł chęć wywyższenia wieków grubych na zawstydzenie oświeconego wieku. Polemiczny rys tego starożytnego pamiętnika wpisywał się w związane już po części z oddziaływaniem senty mentalizmu próby dowartościowania rodzimej, sielskiej, bo przedhistorycznej przeszłości. Jak więc widać, w łonie powieści na przestrzeni tych kilkunastu lat, dzielących publikację tekstów Krasickiego od druku Rzepichy, dokonały się pewne, charakterystyczne dla ewolucji sądów w czasach polskiego oświecenia, zmiany. Dla twórcy Mikołaja Doświadczyńskiego przypadków wcieleniem tego, co sarmackie, pozostaje ojciec tytułowego bohatera, nie dbający o edukację, jowialny pijaczyna; u Jezierskiego Sarmaci to ci, którzy, żyjąc etycznie, w zgodzie z naturą, potrafili się rządzić w sposób Polakom końca XVIII wieku niedostępny. To wszakże, co łączy wszystkie ówczesne powieści, to unikanie zwracania się ku psychice postaci i podporządkowanie znaczenia tejże wskazaniom ideowej bądź obyczajowej natury. Pierwszoosobowa na ogół narracja niczego w tej materii nie zmieniała, na sentymentalną prozę „czułą” przyszło zatem jeszcze poczekać. Mitologizacja przeszłości, tak widoczna w ostatniej, chronologicznie rzecz traktując, powieści doby stanisławowskiej, stanowi w dużej mierze o genezie wciąż wówczas chętnie pisywanych – choć, tak jak i w epoce baroku, z reguły nie drukowanych – tekstów pamiętnikarskich. Najlepiej dziś z nich znany, Opis obyczajów za panowania Augusta III Jędrzeja Kitowicza, ogłoszony został dopiero u progu lat 40. następnego stulecia. W koncepcji tego dzieła uwidacznia się, nadająca mu niewątpliwą oryginalność, „naukowa” ambicja przedstawienia możliwie dokładnego obrazu kultury polskiej czasów panowania saskiego władcy. Ambicja – dodajmy – zrealizowana, bo z taką samą swadą pisze się tu o grach szulerskich, co i zatrudnieniach płci pięknej. Typowy dla pamiętników subiektywizm daje się natomiast odczytać przede wszystkim z nieskrywanego przez Kitowicza, przychylnego stosunku do ostatniego z Sasów, którego wynosił on ponad wyjątkowo krytycznie tu ocenianego Poniatowskiego, notabene, również autora prozy tego rodzaju (Mémoires du roi Stanislas-Auguste Poniatowski).
ARTYŚCI CZASÓW STANISŁAWA AUGUSTA
Literatura polska