Towarzystwo Przyjaciół Nauk posiadało swoich trzech głównych wieszczy - Brodziński i Niemcewicz oraz Jan Paweł Woronicz (1757-1829). W czasach Królestwa Polskiego był to biskup krakowski, a potem prymas. Najważniejsze z jego tekstów poetyckich powstały na długo przed publikacją „Śpiewów historycznych”, o wiele lat wyprzedziły też sentymentalną twórczość autora Elegii syna w domu ojcowskim. Kryterium chronologiczne nie byłoby jednak właściwe, gdy idzie o zestawianie wymienionych tu nazwisk – talentem pisarskim Woronicz ustępował bowiem mimo wszystko zarówno młodszemu o pokolenie Brodzińskiemu, jak i swojemu rówieśnikowi Niemcewiczowi. Z tym ostatnim łączyły go natomiast związki z dworem w Puławach, które nie pozostały bez wpływu na profil jego dzieł, nieprzypadkowo z wielką życzliwością odbieranych przez pierwsze pokolenie polskich romantyków. Tak jak w Niemcewiczowskich dumach mieli oni prawo widzieć – by użyć określenia Czesława Zgorzelskiego – poprzedniczkę ballady, tak profetyczne poematy: „Zjawienie Emilki” (1796*), „Świątynia Sybilli” (1801*) i najpóźniejszy z nich „Hymn do Boga” (1805*) – pozwalały dostrzegać w Woroniczu natchnionego poetę żałoby narodowej, jak to określił Mochnacki w swojej fundamentalnej pracy „O literaturze polskiej w wieku dziewiętnastym” (1830). Ostatni z wskazanych tekstów poetykaznodziei był częścią zamierzonego przezeń, a nigdy nie dokończonego Pieśnioksiągu, którego pomysł przedstawiał w kolejnych rozprawach o pieśniach narodowych, wygłaszanych uprzednio podczas posiedzeń TPN. Celem Woronicza było zgromadzić to wszystko w pieśniach i śpiewach, co tylko chrześcijanina, człowieka i Polaka obchodzić może [i] uczynić tenzbiór języka naszego dziedzictwem wszystkich ludzi pokoleń. Jak zatem realizował swe zamiary w przynoszącym podsumowanie najciekawszego okresu jego twórczości Hymnie? Sporo o charakterze tekstu mówi rozwinięcie jego tytułu – dobrodziejstwa Opatrzności dla naszego narodu dziejami wyświadczone, o których tam czytamy, nakazują oczekiwać, widocznych także w historiozo- ficznej warstwie Śpiewów historycznych, przemyśleń świadczących o przekonaniu, iż cokolwiek spotykało Polaków na przestrzeni stuleci, rozgrywało się w zgodzie z Boskim planem urządzenia świata. To, co w mało momentami czytelnych wizjach Emilki było tylko zasugerowane, tutaj powiedziane jest wprost, formując obrazy tyleż zakorzenione w myślowych kategoriach prowidencjalizmu, ile zapowiadające romantyczny mesjanizm.Już tysiąc lat niewrotnej swej dobiega drogi,Jako się pobraciłeś z ojcami naszemi,[…] Jeszcze tych świętych umów nie oschły znamiona,Kiedy naddziady nasze, cechą tej ugody[…] Poczesne wzięli miejsce pomiędzy narody– takie właśnie frazy, odnoszące się do samego początku polskiej historii, dyktują odbiór wkomponowanego w tekst przesłania. Expressis verbis zostaje ono wyrażone w puencie, chętnie sięgającego do patetycznej stylistyki biblijnych proroctw, poematu. Kości spróchniałe, jakimi poprzez własne grzechy Polacy samych siebie uczynili, powstaną [jednak] z mogiły, ofiara cierpienia się dokonała. W ten sposób wychowany na języku utworów Naruszewicza były jezuita, autor Świątyni Sybilli, utworu łączącego fragmentami historyczno - sentymentalną inspirację kręgu Czartoryskich z klasycystyczną formą poematu opisowego – stał się tym z pisarzy późnego oświecenia, który od światopoglądowych kanonów swojej epoki oddalił się chyba najbardziej. Wyrażona w tej poezji koncepcja polskości zbliżała się do myślenia, jakie współtworzyć będzie już niebawem filozofię naszego romantyzmu. Dostrzegalne w poszczególnych motywach poematów Woronicza podobieństwo do konsolacyjnych zakończeń niektórych z porozbiorowych elegii Morelowskiego jest pozorne, bo mieści się raczej w sferze samych metafor aniżeli w istocie stojących za nimi, z gruntu religijnych projekcji.