Peany na cześć dawnej, „rycerskiej” świetności Rzeczypospolitej nie były domeną prozy. Kumulacja tego zjawiska w poezji nastąpiła znacznie wcześniej, w latach bezpośrednio poprzedzających I rozbiór. Powstająca wtedy w środowisku konfederatów, zbuntowanych tak wobec króla, jak i wojskowo-dyplomatycznego aparatu carycy Katarzyny II, literatura barska za punkt honoru obrała kultywowanie wartości odchodzących w przeszłość za sprawą – jak twierdzono – znienawidzonego władcy i jego rosyjskich mocodawców.
Reklama
Słuszna wydaje się wyrażona przez Marka Prejsa teza, że poezja konfederacji barskiej jest ostatnią manifestacją tak pełnego, całkowitego nałożenia się na siebie ideologii sarmatyzmu i ideologii kontreformacji. Znajduje ona potwierdzenie nie tylko w religijno-żołnierskiej, podbudowanej stosowną metaforyką atmosferze tamtych tekstów, ale również w wykorzystywanych przez poetów-powstańców formach gatunkowych: modlitwach, wierszowanych odezwach czy marszowych pobudkach. Dla wolności – ginę, wiary swej nie minę – czytamy w jednym z olbrzymiej liczby anonimowych liryków konfederackich.
Słowa te odzwierciedlać mogą tak genezę, jak i charakter barskiej poezji, wykorzystującej, z jednej strony, tradycję szlacheckich sylw domowych, z drugiej zaś – przywracającej do życia często obecny w barokowym koncepcie motyw „Kościoła walczącego” (Ecclesia militans).