Julian Ursyn Niemcewicz (1758-1841) - długoletni adiutant księcia Czartoryskiego - bardzo szybko związał sie z polityką. Nie było więc niczym nadzwyczajnym, że w 1788 r. wybrany został posłem inflanckim na sejm mający przejść do historii pod nazwą Wielkiego. Już w czasie obrad okazał się niezwykle aktywnym działaczem stronnictwa patriotycznego, co skutkowało między innymi powierzeniem mu kierowania pracami nad prawem przywracającym w Polsce dziedziczność tronu. Powstały w 1790 r. Powrót posła wpisywał się w te działania, będąc w autorskich zamiarach tekstem zgoła interwencyjnym. Dopiero przyszłość miała go ochrzcić pierwszą polską komedią polityczną.
Niemcewicz, który wielokrotnie wcześniej występował na forum sejmowym w tej kwestii i całe zagadnienie doskonale znał, napisał swój utwór bardzo sprawnie, w ciągu ledwie miesiąca. Jego doświadczenia pisarskie były już zresztą w tamtym momencie niemałe – miał za sobą przecież pierwsze dumy, z czasem umieszczone w tomie Śpiewów historycznych (1816); tragedię Władysław pod Warną (powstała 1788), niedwuznacznie przestrzegającą przed zapędami polityki prorosyjskiej, prowadzonej przez skłóconego z Czartoryskimi króla; nie mówiąc o licznych tłumaczeniach z francuskiego, z przekładem Podróży do Turek i Egiptu (1789) Jana Potockiego na czele. Sama komedia, choć pisana z określoną tezą (chodziło o to, by – jak wspominał autor po latach w Pamiętnikach czasów moich – wydać na pośmiewisko wszystkie zastarzałe […] przesądy), przyjmująca tym samym formułę publicystyczną, wyszła swoją treścią poza krąg spraw, które ją bezpośrednio wywołały. Należało to zawdzięczać tyleż artystycznym talentom samego Niemcewicza, co konwencji gatunkowej, jaką dla osiągnięcia sejmowych celów się posłużył.
Wykorzystał tu późniejszy współautor Konstytucji 3 Maja schemat pamiętany z pierwszych komedii stanisławowskich. Wychowawcze w konkluzjach skontrastowanie dwóch porządków: „starego” i „nowego” zostało jednak przezeń tyleż przełamane poprzez wprowadzenie postaci reprezentujących świat oświeconych Sarmatów, co wzbogacone o wnikliwą obserwację obyczajową.Akcja rewelacyjnie przyjętego przez teatralną publiczność utworu toczy się w czasie przerwy w parlamentarnych obradach, w domu Podkomorstwa, rodziców tytułowego bohatera, na którego to powrót z Warszawy dumni z syna oczekują. Rodzina Walerego – tak poseł ma na imię – tworzy grupę postaci, jakim przychodzi wypowiadać poglądy śmiało mogące być uznanymi za stanowisko autora tekstu.
Na drugim biegunie znajdują się osoby znacznie bardziej w swoich charakterystykach zróżnicowane i, co za tym idzie, ciekawiej, także w wymiarze scenicznym, zarysowane. Są wśród nich reprezentanci środowiska przeciwnego dokonującym się w sejmie reformom; broniący liberum veto sarmaccy tradycjonaliści (Starosta Gadulski), ale również, stanowiący drugi z ulubionych obiektów oświeceniowej satyry, przedstawiciele świata żon modnych (Starościna) i – ukazywanych zupełnie inaczej niż w „rokokowej” sztuce Zabłockiego – fircyków (Szarmancki). Tyrady tłumaczące ich życiowe postawy stają się tu przejawem autokompromitacji:
Przedtem bez żadnych intryg, bez najmniejszej zdrady
Jeden poseł mógł wstrzymać sejmowe obrady,
Jeden ojczyzny całej trzymał w ręku wagę
,Powiedział „nie pozwalam” i uciekł na Pragę.
Zarówno tym podobne „złote myśli” Gadulskiego, jak i fumy pretensjonalnej małżonki Starosty, usytuowane na tle budujących, ilustrujących poczucie obywatelskiego obowiązku wypowiedzi Walerego i jego ojca (Dom zawsze ustępować powinien krajowi) – czynią przesłanie utworu nad wyraz czytelnym. Rozmaite przejaskrawienia wychodzą tylko tekstowi na korzyść, przyczyniają mu bowiem językowego i postaciowego komizmu. Ten musiał być mocno odczuwany przez politycznych przeciwników pisarza, jednakże czynione z ich poduszczenia próby zdjęcia przedstawienia z afisza nie powiodły się.
Żadna z późniejszych, pisanych w okresie Księstwa Warszawskiego (głównie za czasów jego prezesowania Dyrekcji Teatru Narodowego), komedii Niemcewicza nie osiągnęła już podobnego sukcesu. Dodajmy jednak, że powstawały one właściwie na marginesie ówczesnej twórczości tego literata-polityka.
Do XIX-wiecznego segmentu jego pisarstwa przyjdzie jeszcze powrócić, póki co warto kilka słów poświęcić Niemcewiczowskim bajkom, z których obfitego, bo liczącego ponad sto tekstów, zbioru najciekawsze wydają się te najwcześniejsze, napisane wprawdzie przed Powrotem posła, ale wraz z nim, w trakcie działalności Sejmu Czteroletniego, wydane (1791). We wspomnianej tu już wcześniej pracy, powstałej w ramach planu Towarzystwa Przyjaciół Nauk, przewidującego wypracowanie rozpraw o każdym rodzaju literatury – określając zasadę bajki, pisał Niemcewicz, że utwory tego typu powinny zawsze być moralne, to jest pożyteczne człowiekowi w czynach i biegu życia jego. I choć wypowiedź na temat najdawniejszego, jak się tam twierdzi, gatunku literackiego została ogłoszona po upływie ćwierćwiecza od ukazania się w druku pierwszych bajek pisarza, to, kiedy czytamy teksty takie jak: Sowa, zięba i krogulec, Gmach podupadły, Okręt czy Krety – w płynącym z ich treści pouczeniu odnajdujemy zgodność z teoretycznymi postulatami inflanckiego posła. „Apologi” Niemcewicza (bo tak również swoje bajki nazywał) wiązały się tematycznie z tym, co rozstrzygano podczas burzliwych obrad parlamentu.
Ich „pożyteczność” dotyczyć miała w głównej mierze tych „czynów człowieka”, w których objawiał się on nie w perspektywie osobistej, ale jako członek zbiorowości, świadomy powinności wobec niej obywatel. Sięgając do wzoru bajki narracyjnej, korzystając więc raczej z La Fontaine’a niż Krasickiego, przesłanie swoich alegorii bardzo często budował Niemcewicz wokół symboliki zagrożonej wspólnoty (nie zrezygnuje z tego zresztą także w późniejszych tekstach realizujących tę samą formę gatunkową, np. w pochodzącym z 1794 r. Pożarze).
Niegdyś wielkością sławny, ojczysty dom nie jest już bezpieczny (zewsząd grozi upadkiem); sad, który był […] ogrodem wspaniałym zryło kretów […] plemię odrodne, a okręt miotany wiatrami płynie pośród nawałności
– takie obrazowanie dominowało w kolejnych utworach pisarza, kreując współbrzmiące z sejmowymi oracjami „patriotów” ostrzeżenie dla rodaków. Na tkwiącą w tych obrazach siłę przekonywania zwrócił z czasem uwagę sam Mickiewicz, doceniając prowadzoną za pomocą słowa walkę [ich autora] z wrogami Polski.