Kryptonim, pod którym Czesław Miłosz opisał Tadeusza Borowskiego w rozdziale "Beta czyli nieszczęśliwy kochanek", wchodzącym w skład eseju polityczno-literackiego "Zniewolony umysł".
Beta jest jednym z czterech pisarzy (pozostali to: ➞ Alfa, ➞ Gamma i ➞ Delta), na których przykładzie Miłosz ukazuje proces dochodzenia intelektualistów do akceptacji, a z czasem apologii powojennego porządku politycznego, opartego na stalinowskich wzorach. Beta, debiutujący w wieku dwudziestu lat katastroficznym poematem [Gdziekolwiek ziemia..., 1942], cechuje się przesadną nieśmiałością, skrywającą wielkie ambicje. Aresztowany przez gestapo w 1943 roku, trafia do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, gdzie spędza dwa lata.
Owocem doświadczeń z tamtego czasu jest zbiór opowiadań [Pożegnanie z Marią, 1948] pokazujących, jak obozowa rzeczywistość walki o byt staje się dla uwięzionych rzeczywistością naturalną, w której warunkiem przeżycia jest egoizm i bezwzględność wobec współwięźniów i w której ulegają unieważnieniu zasady obowiązujące w cywilizowanym świecie. W swoich opowiadaniach, pozbawionych osądu moralnego, Beta jawi się jako nihilista. Jest to jednak nihilizm daleki od amoralności. Przeciwnie, wynika on z pasji etycznej, jest to zawiedziona miłość do świata i ludzi (stąd tytuł rozdziału: Beta czyli nieszczęśliwy kochanek).
Po doświadczeniach obozowych Beta widział w świecie absurd i plugawość, nabrał przekonania, że władzę nad człowiekiem mają prawa systemu społecznego, w jakim się znalazł. Po wyjściu z obozu (przed końcem wojny z Oświęcimia trafił do Dachau), Beta zamieszkał w Monachium, skąd powrócił do Warszawy. Skłoniły go do tego dwa powody: ambicje literackie, które mógł rozwinąć w rodzimym języku, oraz napędzana nienawiścią pasja przerabiania świata.
W dziełach teoretyków leninizmu-stalinizmu znalazł to, czego szukał. Aprobata dla rewolucji niesionej przez Rosję łączyła się u niego z bezmierną niechęcią do cywilizacji, która wydała z siebie hitleryzm. To uczucie znalazło wyraz w kolejnej jego książce [Kamienny świat, 1948]. Była to ostatnia książka Bety, w której posługiwał się środkami właściwymi literaturze. Dawny poeta stawał się głównym propagandystą Partii. Był na tyle inteligentny, by wiedzieć, że marnuje talent, a jednak uważał, że nie czas teraz na sztukę, ale na czyn.
Pisząc felietony i reportaże, które stawały się pod jego piórem coraz bardziej proste, brutalne i prymitywne, miał wrażenie, że trafia do szerokich mas. Beta widział, że lepszy porządek jest w zasięgu ręki, nie uświadamiał sobie niebezpieczeństw Nowej Wiary. Przeciwnie, jego talent, jego inteligencja i zapał popychały go do czynu - podczas gdy ludzie mierni i ani zimni, ani gorący lawirowali próbując oddawać niemiłemu Cezarowi tylko tyle, ile koniecznie potrzeba. W 1951 roku Beta popełnił samobójstwo, odkręcając kurek gazowej kuchenki.