Bohaterka powieści "Sto lat samotności" Gabriela Garcii Marqueza.
Żona Josego Arcadia Buendíi, swojego kuzyna. Wraz z mężem uciekła z rodzinnego miasta Riohacha przed widmem zamordowanego Prudencia Aguilara i założyła Macondo. Żyła w ciągłym strachu przed urodzeniem dziecka ze świńskim ogonem, co miało być karą za kazirodczy związek.
Z tego powodu w pierwszych latach małżeństwa unikała pożycia z mężem (Urszula kładąc się do łóżka wciągała na siebie rodzaj zgrzebnych spodni, które matka uszyła jej z żaglowego płótna, umocnionych systemem krzyżujących się rzemieni i zamykanych z przodu na żelazną klamrę).
Na barkach Urszuli spoczęła odpowiedzialność za utrzymanie domu, w którym mieszkały przez dziesięciolecia kolejne pokolenia rodziny Buendíów. Rozkręciła dochodową produkcję zwierzątek z karmelu, dbała o porządek i wychowanie dzieci, znała lekarstwa właściwie na wszystko, poczynając od pasożytów, a kończąc na zjadaniu ziemi. W czasie wojny potrafiła zachować trzeźwy osąd spraw politycznych.
Nieszczęście polegało na tym, że mężczyźni najczęściej nie chcieli jej słuchać. Na starość zaczęła ślepnąć i gwałtownie się kurczyć. W czasie deszczu, który padał cztery lata, jedenaście miesięcy i dwa dni, pomieszały jej się zmysły, co przejawiło się głównie w nieustannym myleniu przez nią żywych z umarłymi. Stała się wtedy ulubioną zabawką dorastającej Amaranty Urszuli Buendíi i Aureliana Buendíi, syna Meme, którzy traktowali ją jak wielką, rozpadającą się lalkę.
Umarła w Wielki Czwartek po ustąpieniu deszczu, licząc sobie sto kilkadziesiąt lat. Była wówczas już tak malutka, że pochowano ją w koszyku, w którym zmieściłby się noworodek.