Reklama

Estragon albo Gogo

Bohater Czekając na Godota Samuela Becketta.

Wraz z przyjacielem Vladimirem  wyczekuje przy drodze, pod umówionym drzewem, na spotkanie z niejakim Godotem. Wysoki, chudy, ospały i smutny Gogo wydaje się całkowitym przeciwieństwem Didiego. Przy przemądrzałym korpulentnym przyjacielu małomówny Estragon sprawia wrażenie nierozgarniętego, ociężałego  wielkoluda.  Największe  kłopoty kapelusz. Beckettowski Estragon to nieskomplikowana, naiwna natura, która żyje potrzebami fizjologicznymi: uszczęśliwić ją może marchewka lub rzepa oraz krótka drzemka, dzięki której Estragon odrywa się od koszmaru drogi. 

Reklama

Zwierzęcy głód zwycięża nawet poczucie godności: Gogo niczego tak nie pragnie, jak rzucić się na kości pozostałe po posiłku napotkanych wędrowców. Żyje chwilą teraźniejszą i posiada zadziwiającą zdolność niepamiętania tego, co wydarzyło się wczoraj. Te prymitywne, wydawałoby się, odruchy i ogólny wygląd nieporadnego "gamonia", nie zmieniają jednak faktu, że bohater stanowi swoistą konkurencję dla ostentacyjnej i przewrotnej inteligencji Vladimira. W odróżnieniu od towarzysza chełpliwego mędrka, Gogo jest poetą: jego wrażliwość przejawia się w niespodziewanych skojarzeniach, sformułowaniach, w nienadużywaniu  słów, świadczącym tyleż o ospałości, ile o kontemplatywnym i bezpośrednim sposobie postrzegania świata (Pamiętam mapki Ziemi  Świętej. Były kolorowe. Bardzo ładne. Morze Martwe  było  bladoniebieskie.  

Od samego patrzenia chciało się pić - marzy Gogo). Bohater wykazuje też zadziwiającą trzeźwość, a nawet spryt w sytuacjach, gdy spekulacje i pomysły Vladimira wydają mu się ryzykowne. Estragon żyje w permanentnym stanie zniechęcenia, zarażony posępną apatią. Dawno temu, w okresie, gdy pracował jako robotnik winnicy, próbował się zabić, ale został wyratowany przez Vladimira. Na starość  chciałby już tylko trwać w bezruchu, spać, nie istnieć, nie odpowiadać na nagabywania. Ożywia się jedynie na widok jedzenia lub innych ludzi, a także w tych rzadkich momentach, gdy dla równowagi trzeba zastąpić w kolektywnym optymizmie wątpiącego Vladimira. 

W porównaniu z Didim Estragon mniej jednak wierzy w istnienie Godota, choć godzi się na stałą, urozmaiconą drobnymi rozrywkami ceremonię czekania. Nie dotykaj mnie! woła zazwyczaj ponury Estragon na powitanie uśmiechniętego przyjaciela, albo mamrocze: Przeklęty jestem. Próba powieszenia  się na drzewie kończy się dla niego nader żałośnie: bohater stoi pod drzewem z paskiem w ręku i z opuszczonymi spodniami jak nieporadny klaun.

Encyklopedia Internautica
Reklama
Reklama
Reklama