Bohater sztuki Samuela Becketta "Końcówka".
Niewidomy i sparaliżowany starzec, który od niepamiętnych czasów tkwi w fotelu, w szlafroku, z brudną chustką na głowie, w starej mycce, w okularach. Budzi się z postanowieniem pozorowania czynnego życia przez następne godziny do wieczora. Jego kwestie, mamrotane do samego siebie, tworzą rodzaj rozgrywki, w której stawką jest przetrwanie kolejnego dnia.
Ze świadomością końca, ale i z zadziwiającym uporem chwyta się każdej czynności, rozmowy, drobnego rytualnego zajęcia, od którego wszystko "posuwa się jakoś". W przeszłości Hamm był normalnym, zdrowym i na swój sposób bezwzględnym człowiekiem. Rola, jaką odegrał w życiu sługi Clova, przygarniętego jako dziecko, przywodzi na myśl niemal boskie atrybuty (Hamm był "wielbiony", nie jadał chleba, ba, nie stąpał nawet po ziemi, nie opuszczając swojego "królestwa").
W czasie, od którego zaczyna się akcja sztuki, Hamm jest jednak już tylko bezwładnym ciałem, które Clov obwozi wzdłuż ścian pokoju "na spacer" i któremu regularnie podaje środki uśmierzające ból, drobne przedmioty, pluszowego psa. Psychicznie i intelektualnie Hamm nadal dominuje nad służącym, terroryzuje go rozkazami, pytaniami, narzekaniami. Jego nienawiść obraca się także przeciw rodzicom, "przeklętym protoplastom", którzy tkwią obok w kubłach na śmieci.
Równocześnie kaleki tyran Hamm najsilniej odczuwa potrzebę podtrzymywania anachronicznych codziennych obrządków: chciałby widzieć oczami Clova, co dzieje się za oknem, chce rozmawiać i wysłuchiwać dobrze znanych odpowiedzi, gotów nawet modlić się, choć nie wierzy w żadne inne życie, poza tym, które powoli w nim dogorywa. Obaj bohaterowie Końcówki stanowią przykład uciążliwej i pełnej sprzeczności więzi między panem i niewolnikiem, samozwańczym "bogiem" i jego wyznawcą, ojcem i przybranym synem.
Hamm zajmuje centrum pokoju, i świata, ogarniętego przez zagadkowe zniszczenia. Ta uprzywilejowana pozycja wiąże się także z jego ulubioną czynnością. Hamm, jak wiele postaci Becketta, trudni się układaniem opowieści: jednej, w której sam występuje (inscenizacja "końcówki" własnego życia) i drugiej, będącej wspomnieniem albo wizją spotkania z zabłąkanym człowiekiem.
Opowieść w niejasny sposób dotyczy Clova, zdradza też cały egocentryczny i pedantyczny charakter opowiadającego. Im bliżej końca, tym większy niepokój Hamma: złorzeczy i błaga na przemian, woła ojca, żebrze o słowo pożegnania od Clova, dopowiada nieskładnie swoją opowieść, wreszcie nieruchomieje. Postać odpychająca i imponująca zarazem siłą zapalczywego nihilizmu.