Rodzina ziemiańska występująca w powieści Witolda Gombrowicza "Ferdydurke".
Krewni głównego bohatera Józia, właściciele majątku Bolimów. Ciotka Józia, Hurlecka z domu Lin, spotkawszy przypadkiem swego siostrzeńca i jego kolegę Miętalskiego (Miętusa), ratuje ich przed agresją gromady wieśniaków i zaprasza do siebie w gościnę. Początkowo posiadłość Hurleckich przypomina ziemiańską arkadię, z czasem jednak wyjdzie na jaw, że Bolimów stanowi groteskową karykaturę Mickiewiczowskiego Soplicowa.
Głową rodziny jest Konstanty Hurlecki, chudy, wysoki, wymoczkowaty, łysawy, o cienkim długim nosie, z długimi, cienkimi palcami, o wąskich ustach i delikatnych chrapach, o bardzo wykończonych manierach, wyrobiony i otrzaskany. Hurlecka jest egzaltowana, gadatliwa, infantylna i zainteresowana wyłącznie sprawami rodzinnymi. Ich syn, Zygmunt, jest typowym paniczykiem lubiącym pograć w karty, dać od czasu do czasu chłopom w gębę i poobściskiwać wiejskie kobiety, zwłaszcza te starsze.
Łagodna i nieśmiała Zosia, córka Hurleckich, to przeciętna panienka, jakich tysiące po dworach, i nie różniąca się niczym od wszystkich innych panienek. Kształciła się trochę w Wyższej Szkole Ogrodniczej i na Kursach Handlowych. Nudę zabijała wyglądaniem przez okno, przyrządzaniem konfitur, obieraniem porzeczek lub grą na fortepianie. Głównie jednak czekała na tego, który nadejdzie, pokocha i porwie.
Ten pozorny spokój i kruchy ład ziemiańskiego życia zostaje zburzony wraz z przybyciem Józia i Miętusa. Ten pierwszy szybko odkrywa, że tajemnicą dworu wiejskiego Hurleckich jest służba dworska - parobcy i lokaje. Wszystko, co robią Hurleccy, robią przeciw chamstwu swoich służących. Ujmująca grzeczność państwa, ich dobre maniery mają na celu wyraźne odróżnienie się od służby, podkreślają przepaść, jaka dzieli ich od motłochu. Tym samym są uzależnieni od służby i przez nią określani.
Bratanie się Miętusa z parobkiem Walkiem narusza dotychczasowy porządek i burzy hierarchię. Aby przywrócić stan sprzed pojawienia się gości, Konstanty i Zygmunt poddają Walka swoistej tresurze: biją go w zapamiętaniu po gębie, wydają mu najdziwniejsze polecenia, by parobek znowu nabrał szacunku dla państwa. Kładzie temu kres interwencja Miętusa. Walek ponownie nabiera hardości względem państwa i rewanżuje się spoliczkowaniem Konstantego, obracając tym samym wniwecz odwieczny porządek.
Hurlecki nie był przygotowany na taki obrót rzeczy - stał się więc śmieszny i niegroźny. Przyglądający się przez okno tej scenie chłopi jakby tylko na to czekali, wpadli do izby i zaczęli "bratać się" z panami. Z zamieszania cało wyszła tylko Zosia, którą porwał Józio i uprowadził z Bolimowa do miasta. Tym samym spełniło się jej najskrytsze marzenie.
W ekranizacji Ferdydurke (reż. J. Skolimowski, 1991) w roli Hurleckiej wystąpiła Beata Tyszkiewicz, w roli Hurleckiego - Tadeusz Łomnicki, w roli Zosi - Fabienne Babe, Zygmunta - Krzysztof Janczar.