Reklama

Jan

Bohater powieści Andrzeja Szczypiorskiego Msza za miasto Arras.

Kanwę utworu stanowią wydarzenia, które rozegrały się wiosną 1458 roku, kiedy miasto Arras zostało nawiedzone przez klęskę zarazy i głodu, oraz jesienią roku 1461, gdy w Arras doszło do okrutnych prześladowań Żydów i czarownic, do wytaczania procesów o urojone herezje, a także do plagi łupiestwa i zbrodni. Lata młodości Jan spędził w Gandawie, gdzie czas upływał mu głównie na zabawach: nie stronił ani od uciech miłosnych, ani od suto zastawionego stołu. Pobyt w Gandawie dał mu pewność, że choć nie jest panem swego losu, powinien czynić starania, by nim być. Jego mentorem był wówczas Chastell, który zwykł mawiać, że nie  istnieje  nic  bardziej  zdrożnego  jak przekonanie,  jakoby człowiek nie był wolny

Reklama

Toteż w towarzystwie Chastella Jan nabrał przeświadczenia, iż ma prawo myśleć samodzielnie i na swoją miarę. Jednakże już pierwsze dni spędzone w Arras przyniosły mu zwątpienie w słuszność słów Chastella. Stało się tak pod wpływem rozmowy z ojcem Albertem, który rozpoczął ją od zadania prostego pytania, skąd Jan czerpie pewność, że bardziej godzi się ufać własnemu rozumowi aniżeli objawieniu? Długie dysputy z Albertem, choć nadwątliły dotychczasowe przekonania Jana, nie przekonały młodzieńca całkowicie i bez reszty do racji duchownego. Mierził Jana kunsztowny rytuał myślenia Alberta i jego gadatliwość. Przy całym szacunku, jaki żywił dla swego nowego nauczyciela, uważał jednocześnie, że jest w nim coś z tępego klechy. Ten wewnętrzny opór wobec nauk Alberta (lub określonych jej aspektów) będzie stale cechował postawę Jana, który nade wszystko cenił będzie wolność, rozumianą jako życie w zgodzie z taką naturą, jaką człowiek został obdarzony przez Boga. Jan zauważył tak- że, że między nauczaniem Alberta a jego postawą istnieje rozbieżność. 

W słowach wypowiadanych w pustą przestrzeń był tolerancyjny, wyrozumiały i pełen miłosierdzia, kiedy jednak zwracał się do człowieka, groził mu piekłem. Mimo ambiwalentnej postawy wobec Alberta, Jan został jego uczniem i wszedł do Rady Miejskiej,  której Albert przewodniczył. Dlatego też, kiedy w mieście wybuchnie zaraza, Jan nie tylko będzie widział jej konsekwencje - głód, rozpustę, zbrodnię, podeptanie wszelkich zasad moralnych - lecz będzie także jednym z tych, którzy z mocy sprawowanej funkcji starają zaradzić epidemii. Żadne działania nie przynosiły jednak pożądanych rezultatów. Kiedy się już zdawało wszystkim, że zagłada miasta jest nieunikniona, zaraza nagle wygasła. Nastąpił trzyletni okres przywracania ładu. To zarazem okres rządów Alberta, który podporządkował sobie całą Radę Miejską, budząc tym samym niepokój Jana, jego mistrz posługuje się bowiem demagogią i manipulacją.

Nie inaczej jest tak- że, gdy przyprowadzają do niego Żyda Celusa, na którego padło oskarżenie, iż rzucił  przekleństwo   na   dom  jednego z mieszczan. Albert tak kieruje  rozmową z Celusem, by wszyscy, którzy jej się przysłuchiwali, odnieśli wrażenie, że Celus winien jest zarzucanego mu czynu. Zaszczuty insynuacjami Celus odbiera sobie życie, co zostaje poczytane za przyznanie się do  winy.  Podejrzenie o wywołanie gniewu Bożego przenosi się wskutek sugestii Alberta na całą gminę starozakonną. W Arras wznosi się stosy, na których płoną Żydzi. Ofiarami fanatyzmu Alberta i podporządkowanej mu Rady padają także ludzie oskarżeni o konszachty z diabłem i heretycy. Postępowanie Alberta budzi w Janie nara- stające wątpliwości. Chwilą przełomową jest skazanie na śmierć czcigodnego i mężnego grabiego de Saxe, z którym łączyły Jana przyjacielskie więzy. Brak zaangażowania Jana w zaprowadzanie ładu moralnego i wymierzanie sprawiedliwości zostają zauważone, wskutek czego popada w niełaskę. Ostrzeżony przez przyjaciela o czekającym go aresztowaniu, postanawia uciec z miasta pod osłoną nocy. 

Doszedłszy jednak do bramy św. Idziego zawraca, słusznie podejrzewając Alberta o podstęp. Ten bowiem, dowiedziawszy  się o planach Jana od jego służącego, kazał otworzyć wrota, czego nigdy wcześniej nie czyniono i czyhał na swego ucznia tuż za bramą miejską. Gdyby go pojmał, miałby niezbity dowód zdrady i zyskałby prawo do wymierzenia kary śmierci. Zaniechanie ucieczki nie uchroniło  jednak Jana od zarzutu spiskowania z grabią de Saxe. Jan został więc pojmany we własnym domu i umieszczony w celi, gdzie miał oczekiwać rychłej śmierci z rąk kata. Ratuje go przybycie do miasta biskupa Utrechtu, Dawida, który kładzie kres pogromom. Równocześnie dobiega kresu życie Alberta, ciężko chorego na puchlinę wodną (przed śmiercią zapragnął jeszcze zobaczyć swego umiłowanego ucznia Jana). 

Z pozostałymi członkami Rady Miejskiej Dawid obszedł się nader łaskawie. Choć wszyscy byli przekonani, że czeka ich śmierć, biskup Utrechtu nakazał im opuścić miasto, a podczas mszy za miasto Arras rzekł: Co się stało, nie stało się, a co było, nie było! Lecz dla Jana ów nadmiar miłosierdzia był tak samo nieludzki, jak całkowity brak miłosierdzia. Odziera bowiem z sensu i znaczenia wszystko, co zdarzyło się w Arras i ustanawia pustkę, pośród której niepodobna dalej żyć. Jan wyjeżdża więc z Arras i osiedla się w  Brugii.

Encyklopedia Internautica
Reklama
Reklama
Reklama