Bohater opowiadania Petera Handkego Godzina prawdziwych odczuć.
Urzędnik ambasady austriackiej w Pa- ryżu, wiedzie ustabilizowane życie z żoną Stefanie i córką Agnes. Pewnego dnia, pod wpływem koszmarnego snu (śniło mu się, że był mordercą), zaczyna czuć się kimś innym (nie przypadkiem jego imię nawiązuje do bohatera Przemiany Franza Kafki - Gregora ➞ Samsy, który obudziwszy się pewnego dnia, stwierdza, że zamienił się w karalucha). Keuschnig zaczyna zupełnie inaczej niż dotąd postrzegać świat - jawi mu się on jako chaos, w którym nic się z niczym nie łączy, on sam przestaje identyfikować się ze swoimi myślami i czynnościami, niezależnie od tego, czy dotyczą jego pracy zawodowej, życia rodzinnego czy przelotnych romansów. Jednocześnie dochodzą w nim do głosu stłumione przez kulturę instynkty - nie panuje już nad pożądaniem, odczuwa żądzę mordu.
Tracąc właściwą człowiekowi zdolność przypisywania rzeczom i zjawiskom sensu, zatraca zarazem ludzkie uczucia. Wszystko, co widzi, staje się dla niego znakiem śmierci. Na widok własnej twarzy, która nabiera dzikiego wyglądu, pojmuje, że jest to twarz odarta z maski, twarz, po której można się spodziewać wszystkiego. Dopiero teraz przyznaje się przed sobą, że mord popełniony we śnie na starej kobiecie był morderstwem na tle seksualnym. Przerażony zachodzącymi w nim zmianami, próbuje udawać siebie dawnego. Nie udaje mu się jednak oszukać pisarza, którego podejmuje we własnym domu, a który wprost pyta gospodarza o przyczyny jego dziwnego zachowania. Gregor, przyparty do muru, pozbywa się ostatnich hamulców - rozbiera się do naga, rzuca na przyjaciółkę pisarza, a potem wdaje się w bójkę z nim samym.
Po tym skandalu żona, wobec której Keuschnig odczuwa rosnącą nienawiść, porzuca go, lecz on nie jest już w stanie się tym przejąć. Zaczyna tracić pamięć i tylko słowa pozwalają mu jeszcze dostrzec to, co jest wokół niego. Dalsza część opowieści to wizja rzeczywistości widzianej oczyma skrajnie wyalienowanej jednostki, wypełnionej bezkresną pustką. Znalazłszy się poza nawiasem życia poddanego rygorowi ładu, Keuschnig zobaczył egzystencjalny koszmar: ludzie na ulicach wydali mu się odrażającym tłumem, pełzającym bez celu i budzącym politowanie. To okrutne, demoniczne wtajemniczenie odcina mu drogę powrotu do dawnego życia.