Bohater powieści Iwana Bunina Wieś.
Syn drobnego, obwoźnego handlarza. Był wysoki i postawny, twarz miał surową, smagłą i troszeczkę dziobatą, w ramionach był szeroki i kościsty. Wraz z bratem Kuźmą ➞ Krasowem przejął po ojcu interes i handlował lusterkami, mydełkami, pierścionkami, nićmi, chustkami, igłami i obwarzankami. Po sprzeczce z bratem wynajął zajazd przy szosie w pobliżu stacji Worgoł, kilka wiorst od Durnówki, i otworzył szynk oraz mały sklepik, nad którym widniał szyld: handel różnych towarów, hierbaty, cukru, tytuniu, cygar i jennych. Przez długi czas żył z kucharką-niemową, ceniąc w niej głównie to, że niczego nie może wygadać.
Miał z nią dziecko, lecz matka zadusiła je we śnie. Potem ożenił się z podstarzałą pokojówką starej księżniczki Szachowej - Nastasją Pietrowną. Dzięki temu ożenkowi przejął po pewnym czasie majątek Durnowów i zyskał wśród chłopów opinię srogiego, ale pracowitego gospodarza, który ze wszystkim nadąża: i handluje, i kupuje, i prawie co dzień bywa w majątku. Największymi wydarzenia- mi w jego życiu była likwidacja szynków i utrata nadziei na dochowanie się dzieci z Nastasją - wszystkie jej ciąże kończyły się rodzeniem nieżywych dziewczynek. Gdy nie mogło już być wątpliwości, że nigdy nie będzie ojcem, raptownie się zestarzał. Coraz częściej zaczął zaglądać do kieliszka, co nie szkodziło jednak jego interesom. Życie swoje nazywał katorgą, pętlą na szyi lub złotą klatką. Kolejne dni co- raz bardziej stawały się do siebie podobne, tak że wszystko zlało się w jeden długi roboczy dzień.
Jedynym urozmaiceniem były sporadyczne spotkania z bratem, z którym się pogodził i któremu oddał majątek Durnowów i swoją kochankę Awdotię, zwaną Młodą. Kuźma pomstował przed Tichonem na Rosję i okrutny naród rosyjski. Dlatego też Tichon zwykł nazywać brata nauczycielem i kaznodzieją. Czasem nachodził Tichona smutek i melancholia, bo ani się obejrzał, a skończył pięćdziesiąty rok życia, które niczym woda przeciekło między palcami. Zwierzał się bratu: Przepadło życie, braciszku! Miałem ja kiedyś, rozumiesz, kuchtę-niemowę, podarowałem jej chustkę zagraniczną, a ona, głupia, zniszczyła ją, nosząc na lewej stronie... Rozumiesz? Z głupoty i chciwości. Szkoda jej było nosić na prawej stronie na co dzień, ot, aby święta doczekać - a gdy święto przyszło - z chustki już same łach- many pozostały... Tak i ja... z życiem swoim zrobiłem. Zaprawdę, tak zrobiłem!