Bohater flamandzkich legend i wielu utworów literackich i muzycznych.
Kapitan statku skazany za pychę przez Boga na wieczną tułaczkę po morzach i oceanach świata. Podczas jednego z rejsów, mimo niesprzyjającej pogody, postanawia wbrew szalejącym żywiołom opłynąć Przylądek Dobrej Nadziei. Gdy bosman z Biblią w ręku prosi go, by tego zaniechał, wyrzuca go za burtę i przysięga, że jeśli nie z Bożą pomocą, to z szatańską, ale za wszelką cenę dopnie swego.
Według jednej wersji uwol- nić go może kapitan, który zechce przy- jąć od niego list z prośbą o wybaczenie. Druga wersja, spopularyzowana przez operę Wagnera opowiada, że tak długo będzie błąkał się po morzach, dopóki nie znajdzie kobiety, która dochowa mu wierności. Spotkanie Latającego Holendra na morzu niechybnie wróżyło nieszczęście.
Do tej legendy twórcy zaczęli sięgać w XIX w., jako pierwszy Heinrich Heine (1834). Na podstawie jego dzieła Ryszard Wagner napisał operę pt. Holender tułacz (1841). Frederick Marryat w Okręcie-widmie (1839) rozbudował dawny przekaz, dodając wątek, w którym syn kapitana błądzącego żaglowca wyrusza na poszukiwania ojca.
Tę wersję wykorzystał holenderski reżyser Jos Stelling przy realizacji filmu (1995), akcję opowieści osadzając w XVI w. Odwołania do legendy obecne są również w polskiej literaturze, m.in. w twórczości Jarosława Iwaszkiewicza, Stanisława Grochowiaka, Bogdana Drozdowskiego, Artura Marii Swinarskiego.