Bohater komedii Aleksandra Fredry "Dożywocie".
Lichwiarz Łatka odkupił za bardzo umiarkowaną cenę dożywocie (czyli dożywotnią rentę) Leona Birbanckiego, młodzieńca prowadzącego niebezpiecznie wesołe życie, i teraz umiera ze strachu, że interes mu się nie opłaci, bo Leon w kolejnej awanturze wyprawi się na drugi świat. Dlatego też w głębokiej tajemnicy wspiera go stosownymi podarkami i liścikami umoralniającymi.
Równocześnie usiłuje sprzedać innemu lichwiarzowi na dłuższą metę nierokujące dochodów dożywocie, ale ilekroć jest bliski sfinalizowania targów, nadchodzi wiadomość o kolejnym niebezpiecznym zdarzeniu z życia Birbanckiego, co oczywiście odstrasza nabywcę. Tymczasem imć Łatka postanawia znaleźć darmową służącą i strażniczkę zgromadzonych przez siebie dóbr, to jest chce się ożenić. Na narzeczoną wybiera sobie Rózię, córkę beznadziejnie zadłużonego u niego szlachcica.
Pierwszym przymusowym zadaniem panienki staje się pilnowanie Leona, zamkniętego w jej pokoju, by nie wziął udziału w locie balonem. Stary lichwiarz nie ma pojęcia, że jego narzeczona i szalony Birbancki znali się przed laty, a teraz kłopoty z panem Łatką rozbudzają w nich o wiele żywsze uczucia. Kiedy więc "przypadkiem" (dobrze wyreżyserowanym przez Leona) znajduje list od młodzieńca do Rózi, w którym Leon zapowiada natychmiastowe samobójstwo z powodu jej utraty, przerażony lichwiarz czym prędzej oddaje mu pannę za żonę i za pół ceny (płatne za rok!) dodaje podstępnie zdobyte dożywocie. Zdecydowanie wzbogacanie się kosztem nieobliczalnego Birbanckiego okazało się nie na nerwy pana Łatki.