Bohater i narrator powieści François Mauriaca Kłębowisko żmij.
Stary adwokat, świadomy nieuchronnie zbliżającej się śmierci (jest nieuleczalnie chory na serce), postanawia napisać do żony list - wielki akt oskarżenia o 45 lat nieszczęśliwego małżeństwa i brak więzi z dziećmi - który ma być otwarty dopiero po jego śmierci. Wspomina swoje dzieciństwo pod wyłączną opieką matki, prostej chłopki, umiejącej tak gospodarować, że nieużytki zmieniają się w dochodowy majątek.
Jednak więzy z matką ulegają zanikowi, gdy ta popycha go do studiów prawniczych, chcąc nie tylko zamożności, ale i społecznego awansu dla jedynaka. Zamknięty w sobie i wyobcowany młody człowiek zakochuje się nagle w Izie, córce starego i możnego rodu Fondaudége, zyskując jej wzajemność i niespodziewaną zgodę rodziny na ich małżeństwo. Kochający i kochany sądzi, że stoi u progu "wiecznej miłości".
Czar pryska, kiedy wkrótce po ślubie Iza wyznaje mu, że była wcześniej zaręczona, a narzeczony porzucił ją dowiedziawszy się, że jej dwóch braci zmarło na gruźlicę. Ludwik czuje się oszukany, złapany w pułapkę jako naiwny, młody i bogaty parweniusz. Uczucie żony zdaje mu się być podłą komedią. Szczególny gniew wywołuje w nim fakt, iż cała rodzina Fondaudége podkreśla swoje niezwykłe przywiązanie do katolicyzmu i wzorową pobożność, w rzeczywistości mając na celu tylko powiększanie majątku.
Między małżonkami zaczyna się zimna i okrutna wojna. Ludwik robi oszałamiającą karierę jako adwokat, co jego żona przyjmuje z ostentacyjną obojętnością, Iza bez reszty poświęca się bogobojnemu wychowaniu dzieci, Genowefy, Huberta i Marysi, co wywołuje agresywne kpiny ateisty Ludwika. Kiedy Marysia umiera na tyfus, oboje małżonkowie oskarżają się brutalnie o jej śmierć.
Starsze dzieci wkrótce sprzymierzają się z matką, a w miarę upływu czasu marzą tylko o wyeliminowaniu z życia rodzinnego ojca i przejęciu jego ogromnego majątku. W końcu próbują skłonić Izę do separacji z mężem, a następnie, wraz ze swymi małżonkami i dorosłym potomstwem, planują stwierdzenie niepoczytalności starego ojca. Podsłuchując ich rozmowy Ludwik przekonuje się, że Iza wbrew wszystkim stara się go bronić i zachować uczciwość wobec męża.
Ostatecznie postanawia odnaleźć w Paryżu nieślubnego syna, odtrąconego jeszcze przed narodzeniem, i przekazać mu wszystkie dobra. Przed wyjazdem odbywa krótką rozmowę z żoną, która uświadamia mu, że być może przez 45 lat błędnie tłumaczył sobie motywy jej postępowania. W Paryżu przeżywa dramat: odnaleziony syn Robert okazuje się tępym i równie chciwym młodzieńcem, jak jego ślubne dzieci, a Genowefa i Hubert nie powiadamiają go o śmiertelnej chorobie matki.
Ludwik wraca do domu w dniu pogrzebu Izy, z goryczą wykazuje dzieciom ich podłość i - niespodziewanie - oddaje im cały majątek. List pisany do Izy zmienia się teraz w rachunek sumienia. Stary adwokat wycofuje się do domu na wsi, gdzie wkrótce udziela schronienia wnuczce Jance, której nagłe bogactwo zrujnowało małżeństwo.
Umiera w przeczuciu, że z dziejów jego życia wyłania się obecność Boga, pragnącego od człowieka tylko tego, by umiał żyć w miłości. Jego zapiski odnajduje Hubert, ale ten przedstawiciel czczej wiary widzi w nich tylko ostateczny dowód nienawiści ojca, hipokryzji i starczej egzaltacji.