Tytułowy bohater i narrator powieści-pamiętnika Rainera Marii Rilkego "Malte".
Dwudziestoośmioletni, zubożały potomek arystokratycznej rodziny, pisarz samotnie mieszkający w Paryżu. Spod jego pióra wyszło studium o Carpacciu, dramat Małżeństwo i poezje. Swoim obserwacjom, przemyśleniom i wspomnieniom nadaje kształt po trosze pamiętnika, a po trosze powieści, będącej fragmentaryczną historią jego życia. Notuje bezładnie, ulegając rozmaitym impulsom i bodźcom, idąc za głosem wewnętrznym.
W jego narracji ważną rolę odgrywają wspomnienia zdarzeń z dzieciństwa - nigdy całkowicie nie wyjaśnionych, lekceważonych przez dorosłych. Charakteryzuje go niespotykana nadwrażliwość. Posiada niezwykły dar wczuwania się nie tylko w innych ludzi (żywych i zmarłych), ale także w rzeczy. Toteż opisuje czasami świat niejako od drugiej strony, od strony rzeczy lub duchów. Stąd ciągła potrzeba doskonalenia obserwacji: godzinami stał przed klatką pantery w Jardin des Plantes, podpatrując ruchy uwięzionego zwierzęcia; wciela się w epileptyka, którego przypadkiem spotyka na ulicy.
Często powtarza, że uczy się patrzeć, powstrzymuje się przed działaniem i wyłącznie pilnie obserwuje. Notuje każdy szczegół wierząc, że w nich właśnie wyraża się istota bytu. Wiele miejsca poświęca tematyce miłosnej, ujętej jednak w sposób daleki od szablonowego. Opisuje dziewczęta z Quartier Latin, starzejące się w tęsknocie za nieosiągalnym spełnieniem ich marzeń; dziewczęta w muzeach przed gobelinami, zawierającymi w sobie obietnicę szczęścia, którego nigdy nie zaznają. Popełniły bowiem błąd szukając i rozglądając się, podczas gdy ich przeznaczeniem było bycie poszukiwanymi.
Najgłębszą - zdaniem Maltego - tajemnicą miłości jest ta, iż być kochanym - to przemijać, kochać - to trwać. Szczególnie ciepło wspomina Malte jedną kobietę: Abelone. Historia tej kobiety - niejasna i niedomówiona - przechodzi w oryginalną interpretację biblijnej przypowieści o Synu Marnotrawnym: błagalny gest, z jakim przypadł on do nóg ojca, tłumaczy Malte jako prośbę nie o przebaczenie, lecz - o niekochanie. Abelone wtajemnicza Maltego w chrześcijańską mistykę miłości, mówi mu, że Bóg jest tylko kierunkiem, nie przedmiotem miłości.
Dlatego Malte musi doświadczyć wszystkich udręk nadwrażliwości, by dojść do ostatecznego poznania, które nie daje ukojenia. Dostęp do Boga mają jedynie nędzarze, kaleki i odtrąceni przez ludzi samotnicy. Nie oznacza to jednak - i Malte o tym wie - iż za ich nędzne życie czeka na nich jakaś nagroda w królestwie niebieskim. Ofiara tożsama jest tutaj z mistyką wzrostu duchowego. Obsesyjnie powraca Malte do tematu choroby i śmierci. Jest głęboko przekonany, że śmierć jest ukoronowaniem życia i każdy już od chwili poczęcia nosi w sobie ziarno jej przyszłego kształtu.
To przekonanie nie było obce samemu Rilkemu, który umierając w straszliwych cierpieniach na leukemię, nie chciał przyjmować żadnych środków znieczulających, aby nie przeszkodzić "swej własnej śmierci" w samorealizacji.