Tytułowy bohater opowiadania Tomasza Manna "Tobiasz Mindernickel".
Starzejący się człowiek o odpychającym wyglądzie: chudy, z twarzą, która wygląda jak gdyby życie uderzyło w nią zaciśniętą pięścią, wzrok ma rozbiegany i pełzający po ziemi, ubiera się na czarno. Większość czasu spędza w swoim ponurym mieszkaniu, gdy tylko bowiem zjawia się na ulicy, staje się przedmiotem drwin gromady dzieci, co zresztą bawi również dorosłych.
Pewnego dnia, gdy jedno z dzieci przewróciło się i skaleczyło, Tobiasz przejawia nadspodziewaną troskliwość - podbiega do chłopca, przemawia do niego łagodnym głosem, opatruje mu ranę. Jednak - jak się niebawem okaże - współczucie jest dla Tobiasza jedynym sposobem, by zapomnieć o własnej tchórzliwości i poczuć się od kogoś silniejszym. Dopiero wtedy, gdy ma przed sobą cierpiącą istotę, może zapomnieć o swojej słabości i poczuć namiastkę szczęścia.
Po to właśnie kupuje sobie psa, młodziutkiego wyżła, któremu nadaje imię Ezaw i którego zaczyna tresować przy pomocy ciosów laską. Żwawość i wesołość zwierzęcia, jawnie kontrastujące ze zgorzknieniem Tobiasza, budzą jego niepohamowany gniew. Wreszcie któregoś dnia Tobiasz rzuca się z nożem na psa, raniąc go śmiertelnie. Pochylony nad konającym zwierzęciem, gorliwie próbuje opatrzyć jego ranę. Widząc daremność swoich działań, kładzie się na ciele Ezawa i gorzko płacze.