Reklama

​Piszczyk Jan

Tytułowy bohater cyklu powieściowego Jerzego Stefana Stawińskiego: Sześć wcieleń Jana Piszczyka, Smutnych losów Jana Piszczyka ciąg dalszy oraz Niekłamane oblicze Jana Piszczyka.

Już  jako  dziecko  był  bardzo wrażliwy i chorobliwie ambitny. Dobre oceny w szkole ściągały nań zawiść kolegów z klasy, którzy mieli go za kujona i lizusa. Autorytetu nie przysparzał mu także fakt, iż był synem krawca damskiego. Niechęć ludzi była jednak niczym w porównaniu z perfidią wyroków losu, na mocy których przez całe życie uporczywie nękał go pech. 

Reklama

Przy czym pech ten odznaczał się wysokim stopniem wyrafinowania. Zaczęło się już w szkole. By zdobyć uznanie kolegów, Piszczyk zapisał się do harcerstwa. Wkrótce potem został sekretarzem drużyny i do jego obowiązków należało przepisywanie rozkazów i innych pism służbowych, co wydatnie podniosło jego prestiż w grupie rówieśników. Spełnieniem jego marzeń miało być uczestnictwo w defiladzie przed druhem Komendantem Chorągwi. Podczas uroczystości wszystko przebiegało zgodnie z planem do momentu, gdy na placu Piłsudskiego zachciało mu się siusiu. Kiedy Komendant spostrzegł na jego spodenkach rozległą, ciemną plamę, wyrzucono go z szeregu. Oszalały ze wstydu i rozpaczy rzucił się do ucieczki. Zrezygnował z harcerstwa i przeniósł się do innej szkoły. 

Wtedy też po raz pierwszy przyszło mu na myśl, że prześladuje go szczególny pech. Drugi raz dał on o sobie znać, gdy Piszczyk był studentem prawa i miał zamiar urzeczywistnić swoje erotyczne plany związane z panną Jolą, której udzielał korepetycji. Misterne plany zniweczyła jednak konieczność wzięcia  udziału w patriotycznej manifestacji, podczas której został dotkliwie pobity. Jeszcze dotkliwsze było trzecie uderzenie losu. By przydać swojemu wyglądowi więcej męskości, Piszczyk postanowił rzucić studia prawnicze i wstąpić do Szkoły Podchorążych w Zegrzu. Ponieważ na karcie powołania widniała  data "30 września 1939", wybuch wojny przekreślił jego marzenia. 

Postanowił jednak podjąć  walkę  z  pechem  całego  narodu i w pierwszych dniach września ruszył do Zegrza. Kiedy już dotarł do opustoszałej jednostki i założył wymarzony mundur, został schwytany przez Niemców i zesłany do stalagu. Tam zaś, słusznie przewidując, że nikt nie uwierzy w prawdziwą wersję zdarzeń, zaczął się podawać za podchorążego łączności z drugiego rocznika. 

Kłamstwo wyszło na jaw, gdy do obozu trafił prawdziwy podchorąży z Zegrza. Piszczyka wzięto natomiast za szpicla podesłanego przez Niemców. By uniknąć infamii, zaciągnął się do pracy w fabryce zbrojeniowej. Po pewnym czasie stwierdzono u niego niezdolność do pracy fizycznej i 11 listopada 1942 r. wręczono mu kartę zwolnienia z obozu. Wrócił do Warszawy i zajął się handlem. Jednocześnie odnowił kontakty ze swoją byłą uczennicą Jolą, u której poznał Basię - jedyną prawdziwą miłość swego życia. By jej zaimponować, opowiadał  o ucieczce z obozu i prowadzonej w Warszawie robocie konspiracyjnej. Demaskacja tych kłamstw była czwartym ciosem wymierzonym mu przez los. Pozostałe lata wojny spędził u stryja na wsi. Po wojnie przeniósł się do Krakowa, gdzie wspólnie z Adolfem Wąsikiem założył biuro podań. 

Tym razem nieszczęście nawiedziło go pod postacią pięknej Ireny Kłopotowskiej, która zleciła mu śledzenie męża. Szpiegując Kłopotowskiego nie wiedział, że jest jednocześnie obserwowany przez agentów Urzędu Bezpieczeństwa. Toteż zabawa w prywatnego detektywa zakończyła się tymczasowym aresztowaniem i zarekwirowaniem wszystkich oszczędności. Po wyjściu na wolność pomoc znalazł u siostry w Warszawie. Dzięki jej mężowi objął posadę urzędnika w jednym z Centralnych Zarządów. Jakiś czas potem ożenił się i za- mieszkał z żoną na Muranowie. Stopniowo piął się w hierarchii urzędniczej. Kiedy w 1952 r. po otrzymaniu odznaczenia państwowego myślał, że zły los już o nim zapomniał, wskutek czyjejś prowokacji posądzono go o napisanie obelżywego, antypaństwowego zdania na drzwiach toalety publicznej.   

Zostaje   wyrzucony z pracy i uwięziony na Rakowieckiej. Jest podejrzany o bycie "agentem imperializmu", przesłuchuje go kapitan Baniak z UB. Jego nowych zmyśleń nikt jednak nie traktuje poważnie, za to zaczyna być ceniony przez naczelnika więzienia za "prasówki". Po amnestii w 1956 r. wychodzi na wolność i zostaje zaliczony do "ofiar czasów łamania praworządności". Ma romans z piękną córką partyjnego dygnitarza, wraca do żony, zmienia nazwisko na "Piszkowski". Bezskutecznie próbuje szczęścia jako kierownik sklepu i pracownik instytutu naukowego. Jego przygoda z pisaniem rozprawy doktorskiej kończy się w 1968 r., kiedy to jego protektor zostaje oskarżony o syjonizm. 

Przeżywszy rozmaite wzloty i upadki epoki gierkowskiej i doznawszy represji stanu wojennego, osiadł w odziedziczonym po matce domku w Skolimowie i za swoją przyjął maksymę ➞ Kandyda: "Musimy uprawiać nasz ogródek". W ekranizacji Sześciu wcieleń Jana Piszczyka pt. Zezowate szczęście (reż. Andrzej Munk, 1960) rolę tytułową zagrał Bogumił Kobiela, w filmowej wersji Smutnych losów Jana Piszczyka ciąg dalszy (Obywatel Piszczyk, reż. Andrzej Kotkowski, 1988) w rolę tę wcielił się Jerzy Stuhr.   

 

Encyklopedia Internautica
Reklama
Reklama
Reklama