Postać z Czekając na Godota Samuela Becketta.
Imię Pozzo z włoskiego znaczy "szambo", "dół kloaczny" i wpisuje się w szereg Beckettowskich nazw znaczących o pogardliwym lub obscenicznym rodowodzie. Pozzo trafia pod drzewo przy drodze, gdzie Vladimir i Estragon czekają na zapowiedzianego Godota. Przybysz ma imponujący wygląd, ludzki zaprzęg (złożony z niewolnika Lucky’ego, który dźwiga przed nim płaszcz, walizkę i krzesło), a podaje się za pana tych ziem. Pewny siebie i autorytatywny bogacz-sybaryta wędruje szukając przelotnego towarzystwa, przed którym może się popisać swoją władzą i przewrotnym rozumowaniem. Luksus utrzymywania tragarza pozwala mu odczuć wyższość swojej natury.
Jednocześnie wiemy, że Pozzo prowadzi swego niewolnika na Targ Zbawiciela (synonim Sądu Ostatecznego?), by dostać za niego dobrą cenę. Życie Pozza upływa na drobnych przyjemnościach (dobre wino, fajka) i dozowanym okrucieństwie: bohater z zapałem okłada batogiem swojego "podknutka", rozkazując mu na przemian tańczyć, głośno myśleć, służyć, patrzeć we wskazanym kierunku. Pozzo ma też jedną pasję: uwielbia przemawiać - po spryskaniu gardła odświeżaczem i przybraniu stosownej pozy zdobywa się na pseudoliterackie opisy. Tajemnicza zależność Pozza i Lucky’ego wykracza poza sadystyczny związek pana i sługi.
Zwróćcie uwagę, że równie dobrze ja mógłbym być na jego miejscu, a on na moim. Gdyby przypadek nie sprawił, że stało się odwrotnie. Każdemu, co mu się należy. Kiedy znajoma para pojawia się w dramacie po raz drugi, wygląda już inaczej. Spętany sznurem Lucky prowadzi ślepego pana. Pozzo pada na ziemię i nie jest w stanie sam się podnieść, zmuszony żebrać o pomoc. Nie ma w nim śladu po pewnym siebie i wszechwiedzącym człowieku, a jedynie rozpaczliwy ludzki strzęp prowadzony przez własnego niewolnika. Wraz z Luckym Pozzo stanowi obraz ludzkości: to figury Kaina i Abla, którym los w końcu odbiera siły, wzrok, mowę i orientację.