Tytułowy bohater trzyaktowego dramatu Augusta Strindberga Ojciec.
Oficer, mąż Laury, ojciec małej Berty. Agnostyk w kwestiach wiary, jego pasją są badania naukowe nad składem chemicznym meteorytów. Oś konfliktu między nim a jego żoną stanowi przyszły los córki, którą Rotmistrz chciałby wysłać do miejskiej szkoły, by nauczyła się zawodu nauczycielki, Laura zaś postanowiła zatrzymać ją przy sobie. Decyzja Rotmistrza podyktowana jest tyleż pragnieniem zapewnienia córce rzetelnego wykształcenia, co uchronieniem jej przed zgubnym wpływem panującej w domu atmosfery: ponurej, nabrzmiałej od złych emocji (Berta zmuszana jest przez swoją babkę do uczestnictwa w seansach spirytystycznych jako medium).
Spór o córkę jest jednocześnie zewnętrznym wyrazem konfliktu o wiele głębszego i przebiegającego na rozmaitych płaszczyznach, jest bowiem wyrazem odwiecznej walki płci. Dom Rotmistrza, oprócz niego samego oraz jego żony i córki, zamieszkują jeszcze matka Laury i jego stara niania, Margret. Otwarcie wrogie wobec Rotmistrza są żona i teściowa, przychylność dwóch pozostałych jest jedynie pozorna. Rotmistrz zdaje sobie sprawę z cichej wojny, jaka bezustannie toczy się w jego domu między nim i kobietami, które - jak sam wyznaje szwagrowi - w swoim postępowaniu kierują się głównie nienawiścią do niego jako mężczyzny i chcą mu udowodnić, że kobieta też niejedno potrafi.
Zaniża jednak skalę owej nienawiści i nie docenia intryganckich zdolności żony, która rozpuszcza plotki o rzekomym jego obłędzie, by go pozbawić władzy rodzicielskiej, odebrać mu majątek a jego samego umieścić w domu wariatów. Jej zdaniem o wariactwie Rotmistrza ma świadczyć zarówno kupowanie przezeń całej masy książek, których potem nie czyta, jak i uporczywe podawanie w wątpliwość faktu, iż jest ojcem Berty. Ze swoich zmyślonych obaw Laura zwierza się domowemu lekarzowi Östermarkowi, którego czyni mimowolnym wspólnikiem ubezwłasnowolnienia Rotmistrza. Ukrywa jednak przed doktorem, że to ona sama wzbudziła w swoim mężu obsesję ojcostwa, pytając go, skąd czerpie pewność, że go nie zdradziła.
Cios był nader celny, bowiem Rotmistrz, nie wierząc w eschatologiczne obietnice religii chrześcijańskiej, całą nadzieję na swoje "życie po śmierci" ulokował w dziecku, "swojej krwi". Irytacja i udręka Rotmistrza przybierają na sile, gdy odkrywa, że Laura kontrolowała jego korespondencję i rozpuszczała pogłoski o jego rzekomym szaleństwie. Podczas szczerej rozmowy między małżonkami Rotmistrz wyrzuca z siebie wszystkie żale i pretensje: Harowałem jak Murzyn dla ciebie, twego dziecka, twojej matki, twojej służby. Dla was poświęciłem karierę i awanse, dla was znosiłem istne tortury, upokorzenia, dla was spędzałem bezsenne noce, drżałem o wasz byt, tak że przedwcześnie posiwiałem.
Wszystko po to, żebyś ty mogła żyć beztrosko, a gdy się zestarzejesz, abyś mogła na nowo cieszyć się życiem poprzez twoje dziecko. Wszystko to znosiłem bez jednej skargi, dlatego że uważałem się za ojca tego dziecka. Kiedy w odpowiedzi słyszy, że zostanie oddany pod kuratelę jako umysłowo chory, chwyta ze stołu płonącą lampę i rzucą nią w żonę. Tym samym mimo woli utwierdza innych w ich podejrzeniach, iż jest szalony. Zostaje więc podstępnie spętany przez starą nianię kaftanem bezpieczeństwa. Ubezwłasnowolniony i upokorzony - umiera na atak serca. Tuż przed śmiercią rzuca na żonę klątwę: Bądź przeklęta, szatańska kobieto, i przeklęta niech będzie twoja płeć!