Główna, tytułowa postać opowiadania włączonego w tekst powieści Fiodora Dostojewskiego Bracia Karamazow.
Iwan Karamazow, chcąc przekonać swego brata Aleksego o daremności prób powrotu do Ewangelii, przedstawia mu swój poemat prozą. W XVI w. w Hiszpanii niepodzielny rząd dusz sprawuje Wielki Inkwizytor, starzec nieprzystępny, surowy, karzący bezwzględnie wszelkie, nawet najniewinniejsze odstępstwa od nakazów religijnych. I oto nagle, w słoneczne południe, na placu przed katedrą w Sewilli pojawia się Chrystus z łagodnym uśmiechem nieskończonego miłosierdzia. Zgromadzeni na rynku ludzie cieszą się, rzucają kwiaty.
Tylko Wielki Inkwizytor nie podziela tej radości, posępnie patrzy na swego Boga, a gdy Jezus wskrzesza zmarłą dziewczynkę, każe go natychmiast aresztować. I tym razem, jak szesnaście wieków wcześniej, nikt nie ma odwagi sprzeciwić się woli najważniejszego kapłana. Chrystus zostaje wtrącony do lochu, a rano, z woli Wielkiego Inkwizytora, zostanie oskarżony jako bluźnierczy oszust, skazany i spalony na stosie. Ale nocą potężny starzec odwiedza w celi Uwięzionego, by przedstawić mu prawdziwe oskarżenie: oto Jezus ofiarował ludziom duchową wolność, a oni potrzebują tylko jasnych praw, zwalniających ich od wątpliwości i udręk sumienia. Dał im miłość, a oni do życia potrzebują tylko chleba powszedniego. Wreszcie ukazał im Boga, ale oni, zamiast Boga, wolą oglądać cuda, a przynajmniej ich namiastkę w teatralnym przepychu obrządków.
Tak więc to wszystko, czego ludziom trzeba, daje im nie Jezus, a on, Wielki Inkwizytor, uosobienie mądrości kościoła. Misja Chrystusa skończyła się wraz z jego ziemskim życiem, dziś nie ma prawa wracać ze swymi naukami i wprowadzać znowu niepokój w uładzone życie człowieka. Dlatego z wyroku trybunału Świętej Inkwizycji zginie. Gdy Wielki Inkwizytor kończy swą mowę oskarżycielską, Jezus podchodzi do niego i bez słowa całuje go w usta. Wstrząśnięty starzec otwiera drzwi lochu. Puszcza wolno swego Więźnia, ale krzyczy w przerażeniu: Idź i nie przychodź więcej ... nigdy nie przychodź ...nigdy, nigdy!