bohater opowiadania Kazimierza Brandysa Obrona "Grenady".
Najmłodszy z założycieli - obok Olka ➞ Justa i Piotra ➞ Sławskiego - teatru "Grenada", działającego w Warszawie w pierwszej połowie lat 50. Ładne chuchro o czujnym spojrzeniu Dawida z procą, o ciemnym wijącym się runie, które przeczesuje palcami. Swoje życie podporządkował zarówno pasji teatralnej, jak i obowiązującej wówczas ideologii (musiał rozwieść się z żoną, która pracowała w szwedzkim poselstwie). W pierwszej kolejności - podobnie jak jego dwaj przyjaciele - chciał wystawić Łaźnię Włodzimierza Majakowskiego - sztukę na wskroś rewolucyjną, zgodną z przekonaniami trzech entuzjastów sztuki scenicznej. Przedstawienie zdjęto jednak z prób, bowiem ➞ Doktor Faul przekonał zespół, że na obecnym etapie klasie robotniczej należy podsuwać obrazy budowania. Jakiś czas potem zlecono "Grenadzie" wystawienie sztuki typowo produkcyjnej pt. Brygada szturmowa.
Wojnarowi, podobnie jak pozostałym członkom zespołu, początkowo wydawała się ona głupia i prostacka. Jeszcze jedna konferencja w gabinecie Doktora Faula ukazała jednak daremność uporu. Złe recenzje towarzyszące występom "Grenady" zniechęciły go do pracy w teatrze na dotychczasowych zasadach.
Zarzuca kolegom, zwłaszcza Sławskiemu, że doprowadzili go do tego, iż boi się myśleć, wmówiono mu bowiem, iż nie może myśleć prawidłowo ze względu na swoje niewłaściwe pochodzenie (był synem adwokata). Po tym wystąpieniu chciano go wyrzucić z zespołu, ale sprzeciwił się temu Just. Postanowiono go przekonać do racji partii za pomocą rozmów, odbywanych na kolejnych posiedzeniach egzekutywy. Szczególnie skuteczny w perswazji okazał się Doktor Faul. Po rozmowie z nim Wojnar stał się milczący i zgodny.
Nie ponawiał już swoich buntowniczych wystąpień, głosował tak jak inni i rzadko prosił o głos. Nie opuszczał zebrań, wykonywał wszystkie powierzone mu obowiązki. Zaczął się czesać z przedziałkiem i starannie ubierać. ➞ Swatkowski i ➞ Miernik twierdzili, że Wojnar przeżył kryzys ideologiczny, teraz jednak wkroczył na właściwą drogę. Jedyną pozostałością po jego wcześniejszych wątpliwościach był deprymujący uczestników zebrań uśmiech.